Piętnaście par ocieplanych spodni na sezon zimowy. Zaczęłam się zastanawiać, czy tylko my tak mamy, że musi być wszystkiego naście (naście kurtek, butów), bo muszę zdążyć wyprać i wysuszyć przed kolejnym spacerem, a robię do 3 prań dziennie. Jeśli pada to nawet 4, bo Ola spotyka kałużę... i się z nią intensywnie wita. I tak od kałuży do kałuży. Po kilku minutach przebieranie za kontenerem, w krzakach lub toalecie w przychodni, a mokre rzeczy pod wózek i wygrzewanie dziecka w wózkowym kokoniku.
Raz podzieliłam się w przychodni tym, że moje życie toczy się wokół prania (wkładanie do pralki, wyjmowanie, wieszanie, chowanie do szafy) i dostałam odpowiedź "Ja to piorę raz w tygodniu, ale moje dziecko ma więcej rzeczy". Zatkało mnie. Serio. Zatkało mnie, bo wyobraziłam sobie te wszystkie mokre rzeczy trzymane przez tydzień (fuj!) i prane od świtu do północy, żeby było raz w tygodniu. Wiem, wiem, chodziło o to, że większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że po każdym spacerze może być konieczność zrobienia prania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz