Plany planami, a życie życiem. Już nie raz Wam pisałam, że
mi z planami nie po drodze. Zresztą nie mi jednej i jest to całkowicie
zrozumiałe, bo nie jesteśmy monadami żyjącymi w oderwaniu od społeczeństwa
tylko obijamy się od innych i ich planów. Czasami takie obijanie jest dobre,
innym razem nie. U mnie wielkich rewolucji nagła zmiana planów nie wnosi, bo
zwalniać się z pracy nie muszę. Po prostu pakuję córkę w wózek i pędzę lub
siedzimy w domu i czekamy. I wczoraj czekałam i naszła mnie refleksja, że coraz
częściej jestem jak ten Kubuś Puchatek: czeka i czeka, zajada słodkie conieco,
które zdobył lub podsunął kochany przyjaciel Prosiaczek (Ola wczoraj
pokwikiwała i pochrumkiwała, a do tego miała dziwne stany lękowe, więc pasuje
jak ulał). Ironia losu polegała na tym, że czekałyśmy na Krzysia i stąd nam się
nasunęła sugestia, że jesteśmy jak Kubuś Puchatek i Prosiaczek. Tak intensywnie
czekałyśmy, że nie wyszłyśmy na spacer w dzień tylko Olka po wielu godzinach
klejenia i zajadania się plackami ziemniaczanymi, aż w końcu zasnęłyśmy, by
przebudzić się po 22:00. A wiadomo jak to jest z takimi pobudkami: imprezka do
rana. O 2:00 się poddałam i zabrałam Olę na spacer w celu wybiegania się. I
stała się magia: dziecko wybiegane nie ma stanów lękowych tylko stany radości.
Taka magia. U Oli na stronie chwaliłam się, że udało nam się nakłonić ją do
jedzenia w szkole popcornem. Może przez pierwsze dni był to strzał w
dziesiątkę. Niestety tylko przez pierwsze dni. Okazało się, że ten sam ulubiony
popcorn i samodzielnie pakowany do plecaka wywołuje autoagresję. I właśnie
dlatego bardzo ważna jest komunikacja ze szkołą, dowiadywanie się na bieżąco jak
dziecko reaguje, bo jednego dnia coś może sprawić radość i zachęcić do działania,
a drugiego stanie się przyczyną do horroru.
Dzięki zarwanej nocce przeczytałyśmy dwie książki, bo Ola kiedy klei chce słuchać
czytania na głos. Wybrała sobie jedną książkę dla dorosłych, a drugą dla dzieci.
Tak dla równowagi, bo przecież jest na granicy między byciem nastolatką i
dzieckiem.
Wszystkim, którzy o Oli urodzinach pamiętali i złożyli życzenia, podarowali
prezenty lub w jakikolwiek sposób pamiętali o Oli bardzo dziękujemy. Dziękujemy
też osobie, która pisząc „autyzm autyzmem, ale zęby młodej byś zrobiła” za
troskę, ale w sprawach zdrowia i urody konsultujemy się ze specjalistami, a nie
paniami dobrymi radami z internetu, bo jak napisała znajoma terapeutka „gdyby
wiedziała czym jest autyzm to by takich głupot nie pisała”.
Zaczytanego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz