Jacek Ostrowski, Ostatnia
wizyta, Warszawa „Od deski do deski” 2017
Życie potrafi pisać najbardziej zaskakujące i
najokrutniejsze scenariusze – niejednokrotnie przekonują się o tym policjanci i
detektywi prowadzący sprawy zabójstw oraz porwań. Śledztwo zwykle jednocześnie
jest wyścigiem z czasem i z przestępcą, który przecież w końcu musi popełnić
błąd. A co jeśli nie popełni? Co jeśli jest doskonale wyszkolonym sowieckim
majorem mającym na swoim sumieniu wiele nieodkrytych ofiar, działającym z
premedytacją i mającym wpływowych znajomych, którzy się go boją? Czy taki
człowiek może się kogoś lub czegoś bać?
„Ostatnia wizyta” Jacka Ostrowskiego to powieść
zmuszająca do zadania takich pytań. Mroczny, zimny Konin z lat 70 XX wieku
staje się miejscem brutalnych wydarzeń, które w pamięci żyjących wówczas
pozostają do dziś. Opowieść o porwanej lekarce z Płocka i tajemniczym zaginięciu
jej ciała oraz udziału w tych wydarzeniach Zygmunta Bielaja (Ivana Ślezki), co
jakiś czas powraca. Tym razem w formie powieści należącej do serii na F/Aktach
w Wydawnictwie Od deski do deski. Niemająca zakończenia historia (do dziś nie
wiadomo, co stało się z ciałem ofiary) stają się inspiracją do napisania powieści
o Zbigniewie Pielachu, postaci mrocznej i konsekwentnie złej, wykreowanej w
taki sposób, abyśmy na moment nie poczuli do niego ani odrobiny sympatii czy
zrozumienia. A jednak ona się pojawia. Dlaczego?
Życie bohatera umieszczono w bardzo trudnych czasach.
Lata 70 XX wieku to czas, kiedy następuje zwątpienie w idealny komunizm, a
służby specjalne zaczynają na nowo wykorzystywać swoich agentów, zastraszać
ich, prowadzić brutalną grę, w której życie żadnego człowieka nie jest
cokolwiek warte. Szarość, beznadziejność, panującą biedę podkreśla klimat, w
którym osadzono akcję. Przez to mamy ciągłe wrażenie, że panuje zima, że dni są
bardzo krótkie, a ludzie zderzają się z jakąś niewidzialną przeszkodą
prowadzącą do pogarszania się ich losu. A przecież mija rok między pierwszą, a
ostatnią stroną powieści. Pojawia się wiosna, lato, słoneczne dni.
Opowieść zaczyna się od próby samobójstwa żony
głównego bohatera. Kobieta pracująca w księgarni ma już dość utrzymywania całej
rodziny i noszenia w sobie tajemnic męża traktującego ją jak własność potrzebną
do urodzenia dzieci, których ojciec wcale nie kocha (nie potrafi tego okazać),
ale potrzebne są mu do przekazania DNA. Podobnie jak w prawdziwych wydarzeniach
bohater ma podwójną tożsamość. Ta sowiecka bardzo mu ciąży i robi wszystko, aby
wśród znajomych nie mieć nikogo, kto wiedziałby, kim jest naprawdę. Dbanie o to,
by nowa tożsamość nie była podważona wymaga czasami ofiar, których Ivan nie
waha się złożyć w imię obrony obecnego - wcale niewygodnego, ale dużo
bezpieczniejszego - życia w Polsce Ludowej. Kiedy już mu się wydaje, że ukraińska
młodość odeszła w niepamięć i jedynym jego problemem jest walka z lawiną długów
powstałych po nieudanych przedsięwzięciach na horyzoncie pojawiają się
towarzysze z KGB doskonale znający jego słabe punkty i gotowi je wykorzystać,
aby uzyskać bezwzględne posłuszeństwo.
Zbigniew Pielach to bohater tragiczny: z jednej
strony niepotrafiący nawiązać satysfakcjonujących więzi rodzinnych, posiadający
bardzo złe doświadczenia z dzieciństwa, z drugiej sowiecki bandyta z czasów
wojennych i powojennych, a z trzeciej przedsiębiorca-bankrut żyjący w ciężkich
czasach utrudniających wszelką inicjatywę jednostek. Jeżdżący sypiącym się
trabantem Pielach nie marzy o nowym samochodzie tylko o minimalnym oddaleniu
się spłaty kolejnej kredytu, aby pęta długi mu się na szyi nie zacisnęła i dom
nie został sprzedany. Rozczarowany i wściekły z powodu swojego trudnego życia bohater
zostaje wciągnięty w grę, z której nie może wyjść cało. Jakąkolwiek podejmie
decyzję będzie przegrany. Zamiast podziwów, orderów, odpowiedniego wynagrodzenia
zostaje skazany na ciągłe ukrywanie się i czekanie na kolejne zlecenia KGB. W
całej tej otoczce brutalności, walki z okolicznościami, brakiem umiejętności
okazania komukolwiek uczuć myśli o dzieciach, o ich dobru i bezpieczeństwie. To
zmusza go do złego zachowania, aby rodzina nie chciała wracać do domu w czasie,
kiedy postawiony pod ścianę porwie i będzie przetrzymywał swoją ofiarę. A kto
nią jest? To znana i szanowana lekarka, Stanisława Krzemińska znająca działaczy
opozycji. Zdobyte od niej informacje mają pomóc w rozbiciu działalności „antypaństwowej”.
Czy agentom uda się zdobyć takie informacje i co stanie się z porwaną musicie się
sami przekonać. Mogę Was tylko zapewnić, że powieść wciąga od pierwszej strony
i mimo bardzo trudnego, brutalnego tematu jest subtelna, ponieważ autor doskonale
operuje w niej niedomówieniami.
Po raz kolejny przekonałam się, że Jacek Ostrowski to
bardzo dobry pisarz potrafiący budować klimat, portret przestępcy, towarzyszące
jego czynom wydarzenia, okoliczności sprawiające, że jest on także ofiarą
państwowej machiny gotowej zmiażdżyć każdą ilość obywateli. Przy okazji
poznawania sprawy sprzed lat mamy okazję wejść w dobrze odrysowany, depresyjny klimat
lat 70 XX. I tacy troszkę są bohaterzy: z jednej strony przygnębieni, mający
poczucie beznadziejności, a z drugiej brutalni, złośliwi, cieszący się z
czyjegoś nieszczęścia, a przy całej tej radości doskonale tworzący siatki
zależności i dbający o pozory. To właśnie skłania ich do tuszowania sprawy próby
samobójstwa żony Pielacha, która z powodu religijnych i społecznych przekonań
nie jest w stanie odejść od męża, z którym łączą ją jego tajemnice z przeszłości
i wielki dług. Jacek Ostrowski umiejętnie pokazuje nam realia bylejakości,
szarości, ciągłych braków towarów, powolnego walenia się systemu, który miał
być idealny i zapewnić ludziom dostatek. Zmęczeni ciężkim życiem bohaterzy z
każdym dniem uświadamiają sobie coraz bardziej, że nie o takiej przyszłości
marzyli, a jednak nie są w stanie wyjść poza młodzieńcze ideały. Ten portret
PRL-u jest bardzo wymowny i bardzo dobrze przemawia do wyobraźni czytelnika.
„Ostatnia wizyta” to książka, po którą warto sięgnąć
nie tylko ze względu na fabułę, pokazanie przeszłości, ale i na poruszenie wielu
ważnych problemów społecznych, obnażanie mechanizmów zniewalania jednostek
przez szeroko pojęty system.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz