Wiatr wieje, deszcz czasami kropi, zimno, średnio fajnie, ale idę na ten trzeci spacer, bo jak dziecko chce to się idzie. Właściwie to ten spacer był ostatnią rzeczą, na jaką miałam po południu ochotę. Maszeruję i maszeruję. Ola marudzi, ja staram się ją ukołysać, wyciszyć, a później zwalniam, bo już po godzinie wożenia mam dość (zwłaszcza, że to już trzecie takie wożenie dziś, a w domu też nie leżałam pępkiem do góry). Wymija mnie kobieta:
-Nie ma z kim zostawić?
-Co? - Pytam zaskoczona i też niedosłyszałam troszkę przez te maseczki, wiatr, czapki.
-Nie ma z kim zostawić?
-Czego zostawić?
-No dziecka.
-Ale jak zostawić? Gdzie? - Nie rozumiem.
-No w domu nie ma z kim zostawić, że tak z takim dzieckiem chodzi?
-Gdybym miała z kim wysłać dziecko na spacer to posłałabym.
-Ale przecież dziecko może siedzieć w domu. Nawet lepiej jak takie siedzi w domu.
-Dla kogo lepiej? Dla pani? Na pewno nie dla dziecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz