Etykiety

środa, 11 grudnia 2024

Wizyta u specjalisty

 Czasami zastanawiam się, czy nie napisać komedii z kontaktów ze służbami zdrowia. I nie to, że mam coś do tych służb lub osób. Po prostu życie generuje zabawne sytuacje. Zwłaszcza, kiedy w pakiecie ma się leczenie dziecka mającego autyzm i działającego wg wyuczonych schematów w kontaktach ze służbą zdrowia. Dzięki temu wszystkim jest dużo łatwiej. Ale bywa też zabawnie. Łatwiej jest, bo nastolatka wie już, że do badania krwi siada się na krześle i daje rękę, a u lekarza trzeba położyć się na kozetce, bo zawsze coś tam do ostukania i pomacania jest. No i z tak pięknie funkcjonującym dzieckiem wchodzę do gabinetu specjalisty.
-A cziemu to dziecko kładzie się na kozetce? - lekarz mówiący z miękkim akcentem.
-Bo ma autyzm i funkcjonuje według schematu.
Lekarz stwierdził, że bada na stojąco. Stanie w Oli wykonaniu to tupanie z nogi na nogę, podskakiwanie, machanie rękami i gadanie po swojemu. Staram się nad tym zapanować. Kozetka to jednak takie miejsce, które pozwala uniknąć takich trudności w badaniu.
-Wolałbym, żieby śtała śpokojnie.
-Ja też. Na kozetce leżałaby grzecznie.
-Ja nić nie widzię.
Po zbadaniu.
-Ale to od wielu miesięcy rośło.
-Od urodzenia ma, a teraz się powiększyło i mówi, że boli.
-Jak mówi jak nie mówi?
-Ola, czy pieprzyk boli?
-Pepsyk ała - mówi Olka.
-To nie dowód.
-Ola czy ręka cię boli?
-Nie.
-Jak się pani upiera to moziemy usunąć za rok.
-Niech mnie pan nie denerwuje.
-No, dobrze, niech będzie zia miesiąc.
Po wyjściu z gabinetu zaczęłam się zastanawiać, czy gdybym ze dwa razy rzuciła "niech mnie pan nie denerwuje byłoby od ręki".
A jak tam Wasze przygody u specjalistów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz