Zostawiłam
dziś wieczorem męża z Olą na polu bitwy. Zadanie uśpienie Olki. Wyszłam z domu
koło 20:00. Zrobiłam zakupy i stwierdziłam, że pewnie jeszcze dziecko nie śpi,
więc zrobię kółeczko, którego szlak przebiegał w pobliżu knajpy. Na pobliski
parking podjechały trzy samochody, z każdego wysiadł mężczyzna (w moim wieku) i
zmierzali do lokalu, a po drodze rozmowa:
-Pijecie
dzisiaj?
-Iść
do baru i nie pić to szaleństwo.
-Jeszcze
większym szaleństwem jest wsiąść dziś za kierownicę
na trzeźwo. Ja bym się bał
No tak, jezdnia śliska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz