Każdy z nas ma jakieś tam pojęcie jak wygląda balet. Jednym kojarzy się z
paniami tańczącymi na paluszkach, innym ze specyficznymi sztukami, butami
strojami. Proste skojarzenia podparte wiedzą z powieści, w których tego rodzaju
szkoły nie należały do najłatwiejszych. Po raz pierwszy kontakt z baletem
miałam za sprawą powieści Dalnielle Steel „Rosyjska baletnica”, w której dzięki
wnikliwej wnuczce dowiadujemy się o rosyjskiej i baletowej przeszłości babci
pochodzącej z carskiej Rosjii. Zawarty w tej powieści obraz wymagającej szkoły
baletowej podsycały inne książki oraz filmy, w których dziewczęta w imię pasji bardzo
się poświęcają, których życie toczy się wokół wyrzeczeń i dyscypliny.
Sam termin balet wywodzi się od języka francuskiego i oznacza taniec. Jest to
taniec bardzo konkretny, bo wiąże się z widowiskiem teatralnym, w którym taniec
powiązany z muzyką jest formą wyrazu. Korzenie tych widowisk sięgają
renesansowych maskarad i triumfów karnawałowych popularnych we Włoszech. Te
ludowe rozrywki z czasem ewoluowały do widowisk dworskich, z których wyłonił
się nowożytny teatr, a w nim balet, który z czasem zdobył popularność i dzięki
Katarzynie Medycejskiej zawitał na dwór francuski. Powstanie tego rodzaju
sztuki wymagało kształcenia aktorów specjalizujących się w tańcu. Z tego powodu
powstały szkoły kształcące przyszłych tancerzy i tancerki. Elitarne, z wielką
dyscypliną, surowymi nauczycielami, o których napisano tak wiele, że wielu
osobom kojarzą się z tym, czym szkoły zakonne: całkowitym podporządkowaniem uczniów
i przemocą.
Aneta Wira-Ostaszyk i Joanna Kończak zabierają nas w świat baletu w baletu w książce
„Mój balet. Opowieść o tańcu: od szkoły do sceny”. Już sama okładka przyciąga
uwagą i wywołuje miłe skojarzenia: oto roztańczona, radosna tancerka uchwycona przez
fotografa gdzieś w przestrzeni publicznej, co wywołuje skojarzenie, że balet to
nie tylko scena, że staje się on sensem życia, jest pasją dającą dużo
satysfakcji i pozwalającej zarabiać, jeśli jest się świetnym. Po otwarciu pięknej,
solidnej książki z matową okładką naszym oczom ukazują się piękne fotografie na
bardzo dobrym papierze. Bardzo dobrze zszyte strony. Wszystko jest tu staranne,
estetyczne, dopracowane, a po spisie treści widzimy, że i przemyślane pod kątem
treści. Autorki zabierają nas w świat baletu od początkowej drogi, kolejne
stopnie, naukę, pierwsze występy, kulisy, role na scenie. Aneta Wira-Ostarzyk
będąca tancerką zespołu Polskiego Baletu Narodowego i autorką bloga
simpledancerslife.com opowiada o własnej ścieżce na scenę. Absolwentka
warszawskiej szkoły baletowej im. Romana Turczynowicza i Uniwersytetu
Muzycznego Fryderyka Chopina na kierunku pedagogika baletowa opowiada, w jakim
wieku możemy zapisać nasze małe miłośniczki do szkoły baletowej, czy jest też
szansa dla dorosłych miłośników tego tańca, jak wygląda dzień w szkole oraz jak
niesamowicie ważne jest duże zaangażowanie w edukację, dbanie o brak zaległości
i występowanie na scenie. Przeprowadzi nas przez przesłuchanie do szkoły,
wskaże, na co zwracają uwagę rekruterzy, opowie o dniu w szkole, odkryje nazwy
wykonywanych figur i ćwiczeń. Zaskoczy nas opowieścią o przedmiotach w szkole
oraz bezproblemową możliwością powrotu do edukacji powszechnej, kontynuowania
nauki na studiach, nacisku na alternatywną profesję, bo „rynek” nie wchłonie
wszystkich absolwentów, a do tego możemy też w czasie występów lub codziennego życia
ulec różnorodnym kontuzjom zamykającym nam drogę do dalszego zarabiania za
pomocą tańca. Do tego zdobędziemy informacje, co należy zrobić, aby mieć szansę
na występowanie na deskach światowych teatrów. Zostajemy też oprowadzeniu po Teatrze
Wielkim w Operze Narodowej w Warszawie. Wchodzimy tu za kulisy i przyglądamy się
poszczególnym zajęciom oraz salom. Odkrywamy jak wielu specjalistów musi
pracować w czasie tworzenia przedstawienia, jak niesamowicie różnorodne są
ćwiczenia, w jaki sposób dowiadują się o angażu do poszczególnych ról.
W czasie spaceru po budynku opery możemy podpatrzeć jak powstaje spektakl
baletowy. Dowiemy się też, w jaki sposób można łączyć pracę z macierzyństwem, w
jaki sposób w opiece nad dziećmi oraz zwierzakami tancerze i tancerki się
wspierają, z jakimi trudnościami technicznymi muszą borykać się tancerki.
Poznamy też atmosferę pracy w zespole baletowym i zdziwimy się, że nie różni
się ona niczym od tworzenia dobrych relacji w innych miejscach pracy.
Tancerka opowiada nam też o swoim dniu w pracy, zapisywaniu i zapamiętywaniu
choreografii. Nie zabraknie też miejsca poświęconego doborowi strojów do
ćwiczeń i na scenę. Szczególny nacisk położono tu uważnemu wyborowi obuwia, od
którego będzie zależało to jak sobie w czasie ćwiczeń radzimy. Do tego dowiemy
się jak wygląda dobór bielizny, biżuterii, makijażu, diety. I dotarliśmy do
połowy książki, gdzie znajdziemy podstawowe pozycje, które mimo upływu czasu
nie uległy zmianie. Zdjęcia pozwalają nam na lepsze zapoznanie się z nimi. Dalej
wchodzimy w bogato ilustrowaną historię baletu, gdzie dowiemy się, co zawdzięcza balet Katarzynie Medycejskiej,
Ludwikowi IV czy Molierowi, kim była Agryppina Waganowa. Następnie poznajemy najpopularniejsze
przedstawienia, które ciągle są rekonstruowane.
„Mój balet” to świetna, bardzo dopracowana publikacja zabierająca nas w świat
tej wymagającej sztuki. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom baletu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz