Etykiety

czwartek, 22 października 2020

Nie umiem

#Nie umiem w zbiórki. 
Kiedy zaczynaliśmy z 1% bardzo głupio było mi prosić ludzi o 1%. Później jednak podeszłam do tego, że przecież darczyńcy i tak nic nie tracą. Dają tylko 1% z podatku, czyli coś, co i tak muszą zapłacić i mogą to dać nam na terapię. Zawsze jednak była to prośba w stylu "Jeśli nie przekazujesz na inny cel to proszę wpisz Oli dane".
Baaardzo długo zajęło nam dojrzenie do tego, że można prosić o darowiznę. Za darowiznę przekazywaliśmy Oli prace lub książkę.
Nie potrafię spamować informacjami, ile potrzebujemy na terapię, organizować kolejnych zbiórek. Wszystko, co mamy to dzięki Waszej życzliwości i dobroci, otwartości serca i mam wrażenie, że trafiłam na wspaniałych ludzi, którym nie trzeba mówić, że mamy spore potrzeby, którzy wyciągają ręce do nas, są życzliwi, wspierają psychicznie, finansowo, materialnie. To dzięki uważności otaczających mnie ludzi mam dla Oli książek i gier pod dostatkiem, dostałam wózek dostosowany do jej potrzeb, mogłam kupić materiały wspomagające terapię, zapłacić za drogie lekarstwa i jeszcze droższych specjalistów. Za każdym razem, kiedy coś dostaję, jestem niesamowicie wdzięczna, a jednocześnie jest mi tak zwyczajnie po ludzku głupio, że musimy liczyć na wsparcie, bo terapia jest kosztowna, a my dzięki tysiącom godzin, które z Olą pracowaliśmy łapiemy tylko chwile i nie jest to funkcjonowanie, jakie powinno być po tak dużym zaangażowaniu Oli, nas i specjalistów. Są niesamowite postępy, ale moje dziecko nie funkcjonuje samodzielnie. Ciągle musi ktoś przy niej być. Nie można je zostawić na minutę. 
W czasach pandemii nikt, absolutnie nikt nie ma dla takich rodziców jak my pomysłów na pomoc. Baa, nawet o nas rządzący nie myślą. Za to uchwalają ustawę, która zmusi kobiety do rodzenia dzieci w dużo gorszym stanie niż Ola. Każdego dnia widzę jak wiele bólu sprawia Oli autyzm. A jak bardzo muszą cierpieć dzieci w gorszym stanie? Dlaczego nikt nie myśli o tym, że cierpienie nie uszlachetnia. Patrzenie na cierpienie dziecka zabija każdego dnia powoli. Zwłaszcza, kiedy komunikacja jest ograniczona. A przecież autyzm to wcale nie najgorszy scenariusz. Jest cała masa ludzi, którzy borykają się z dużo trudniejszymi. Państwo nic dla nich nie ma. Nie ma pieniędzy, wsparcia, opieki, ośrodków, nie ma empatii.
Dziś pomyślałam sobie, że rozumiem tych wszystkich rodziców, którzy na fb spamują zbiórkami, którzy piszą "Wpłać złotówkę, a polubię Twoją stronę". Państwo będzie każdego z nas zmuszać do urodzenia, ale nikt z nas nie otrzyma od państwa wsparcia, bo o każdą duperelkę trzeba w Polsce walczyć, o każdą złotówkę na terapię, o każde 30 minut zajęć z dziećmi, które kiedyś dorosną i zostaną wyplute z systemu pomocy, bo przecież dorosły niepełnosprawny powinien się ogarnąć i sam się utrzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz