Etykiety

wtorek, 3 listopada 2020

Bogusław Kierc "Płomiennie obojętny (o chłopcu, który chciał zostać Bogiem)"


Książki Bogusława Kierca są erudycyjne. Autor od swojego czytelnika w pewnym sensie wymaga oczytania, otwartości na skojarzenia, reinterpretacje oraz dekonstrukcję. Cechuje je też wychodzenie naprzeciw siebie, przeglądanie się w sobie, traktowania Ja jako Innego. To najlepiej widoczne jest w eseju „Notesprospera”, w którym przygotowywanie do roli to ciągłe szukanie i gubienie siebie, wyzwalanie się z siebie, ale też dawanie siebie postaci, w którą się wciela.
„Karawadżje” to z kolei interesująca podróż przez świat skojarzeń artysty wokół dzieł innego artysty. Bogusław Kierc krążąc z zafascynowaniem wokół prac Caravaggia w pewien sposób przegląda się w nich. Rzymski malarz staje się pretekstem do opowiedzenia o literaturze, filozofii, dekonstrukcji znanych motywów i tematów, podzielenia się hermeneutycznym spojrzeniem na wycinki kultury. „Karawadżje” jest tu spotkaniem poety – krytyka z malarstwem rzymskiego artysty i wielowiekową naleciałością, której obok licznych naukowych prac, analiz ekspertów nie brakuje filmu, współczesnych naśladowców upraszczających formy. Na spotkanie to warto wybrać się z reprodukcjami, sięgać po książki, słowniki.
A jeszcze wcześniej do czytelników trafiła „Cię-mność”, czyli prawdziwa bomba. W zbiorze tym człowiek staje naprzeciw świata: ludzi, rzeczy, własnych uczuć, wyobrażeń, w którym błądzi wśród zagranych przez siebie ról, bo życie to teatr, a ludzie są aktorami (Shakespeare) podobnymi do trzciny na wietrze, ale trzcina myśląca (Pascal). Właśnie ów proces myślowy każe człowiekowi stanąć naprzeciw Siebie i Innego (Buber). Jednocześnie pojawia się zwątpienie w realność odczuć i postrzegania siebie oraz swoich myśli. Z minuty na minutę patrzymy na tę samą rzecz odmiennie, tak jakbyśmy wszystko było tylko złudzeniem, jak w filmie „Otwórz oczy” reż. Amaenabara. To przywodzi też na myśl szaleńczą wizję Putmana z mózgami w słoikach, które drażnione przez naukowca tworzą kolejne uczucia i postrzegania. Czy nasz świat nie jest takim niesamowitym korowodem? Jest nim na pewno świat narratora „Cię-mności” – książki z tytułem kojarzącym się z ciemnością i z filozofią dialogu, w której miarą kontaktu jest nawiązanie nici kontaktu z Innym. Najprostszym narzędziem spełniającym właśnie tę funkcję kontaktu jest język, którego formy mogą obierać różnorodne kształty. Przekaz nie ma w sobie ograniczeń, a jednocześnie nie jest w stanie przekazać i odebrać całości postrzegania świata czy wręcz ogranicza owo postrzegania (Sapir i Whorf). W tym ograniczeniu daje nam szerokie pole manewru tworzenia świata za pomocą kompozycji czy metody przekazu.
Pragnienie młodości, tęsknota za minionym to motywy powracające. W „Jatentamten” są one łamane w zaskakujących miejscach, co sprawia, że ma się wrażenie, że kończy się pewna myśl i wypadałoby postawić kropkę, ale poeta jeszcze dopowiada, przenosi myśli, pozwala im płynąć w formie dystychu, tercyny czy sonetu. I tu znowu zaskakuje dbałość o liczbę sylab: jedenasto- i trzynastozgłoskowiec: z jednej stronny dość barokowe, a z drugiej pachnące takimi współcześniejszymi poetami. Często pojawia się też subtelna homoseksualna erotyka łączona z religijną z ekstazą sprawiają, że Bogusław Kierc umiejętnie buduje obrazy i wywołuje emocje w czytelniku. Motyw flirtu z dawnym młodym Ja, który dla twórcy po latach staje się Innym.
Cechą wspólną twórczości Bogusława Kierca jest nagromadzenie wątków, symboli, idei, wspomnianych odwołań to dzieł wielu twórców. Kierc porusza się w gąszczu znaczeń jak ryba w wodzie. Poeta, aktor, eseista traktuje czytelnika jak równego sobie i tym sposobem wymaga od niego, że będzie równie wrażliwy, oczytany, wykształcony. „Osa” – zbiór pozornie lekki, nieco erotyczny zabiera czytelnika w podróż niezwykłą, wymagającą skupienia, otwartości, wiedzy. Strumień świadomości jakim częstuje nas Bogusław Kierc pozwala delektować się rozmydleniami biegnącymi od wiersza do wiersza, od myśli do myśli, przez rzeźbę po literaturę (także tę religijną).I tym sposobem mamy tu do czynienia z substancją bardzo delikatną, bo z jednej strony poeta zabiera swoich odbiorców w świat religijno-psychiczny, a z drugiej homoseksualnego erotyzmu, z jednej strony mamy zmyślanie rzeczywistości, wypełnianie luk powstałych przez minimalny opis (konfabulacja), a z drugiej skłonność do pokazywania transseksualizmu, homoseksualizmu (inklinacja). A wszystkiemu temu towarzyszy erotyzm heteroseksualny, przez co sprawia wrażenie płynnej seksualności. Czytając wszystkie książki Bogusława Kierca mamy wrażenie, że wchodzimy w świat erotyki zakazanej, ale z drugiej strony pięknej i czystej. Dopiero po wczytaniu się w tekst trafia do nas to, że jest to zachwycanie się sobą, niewinne podglądanie siebie-młodego przez siebie-starego pragnącego bliskości tego pierwszego, zrozumienia i uwagi. Jest w tych wierszach pewnego rodzaju głaskanie wewnętrznego chłopca, budowanie poczucia bezpieczeństwa w przeżyciach, które były pewnego rodzaju traumą jak pobyt w szpitalu wśród obcych dzieci.
Te wszystkie motywy obecne są w zbiorze esejów poświęconych twórczości Juliana Przybosia. Jest też pewnego rodzaju strumień świadomości. Jeden motyw prowadzi do kolejnych, jedno znaczenie do innych, a krytyk literacki swobodnie za nimi podąża i odkrywa je przed czytelnikami. Spotkanie Bogusława Kierca z twórczością poety należącego do Awangardy Krakowskiej to po raz kilejny pretekst do przyjrzenia się sobie przez pryzmat dzieł i życia swojego mistrza. Eseista znajduje wiele punktów wspólnych z podziwianym artystą. Są tu religijne olśnienia, pragnienie duchowych uniesień, intensywne doświadczanie przyrody. Autor zbioru „Płomiennie obojętny” (piękny oksymoron) dzieli się z nami własnym pragnieniem bycia kontynuatorem swojego mistrza. Dostrzega wiele wspólnych miejsc w życiorysach. A o nie na polskiej prowincji nie trudno, bo krążą wokół doświadczeń religijnych, wchodzeniu w tajniki „Biblii”, rytualność wiary oraz niesamowitego wyczulenia na piękno przyrody, z którą codziennie ma kontakt. Bycie poetą to bycie naznaczonym, nadwrażliwym, a to sprawia, że doświadczenia są intensywniejsze, ubrane w słowa i zdobyte skojarzenia. Przyboś - a raczej jego wiersze - jest tu „Innym” pozwalającym odkryć własne Ja przez odbicie, znalezienie wspólnych punktów i różnic. Pokazuje w jaki sposób podobne przeżycia wpływają na pokrewieństwo tematów.
Bogusław Kierc zabiera nas w labirynty motywów obecnych w twórczości krakowskiego poety. Znajdziemy tu sporo odwołań do Starego i Nowego Testamentu, przy czym ten pierwszy jest tu najważniejszy, ponieważ najbardziej kształtuje naszą kulturę. Zmaganie się człowieka z Aniołem, jego odrzucenie, odmowa gościny i z drugiej strony podziw nad duchową niewinnością. Przyglądamy się przemycanym przez Przybosia motywom widzeń w lustrze, czyli pewnego rodzaju stawanie naprzeciw siebie i traktowanie siebie jako kogoś innego. Te biblijne tematy pozwalają na pokazanie punktów wspólnych z twórczością Słowackiego i poetów modernizmu.
Szczególnie urzekło mnie w tych esejach objaśnianie wierszy dziecięcymi doświadczeniami, niesamowitą wrażliwością na otoczenie, pastuszym dzieciństwem pełnym beztroski, religijności, pragnienia bycia świętym, pozostania czystym bytem. To skontrastowane z erotyzmem dorosłego mężczyzny patrzącego na ową niewinność z zachwytem, pragnącego zawładnąć nią przez fizyczny kontakt. Trzynastoletni Przyboś zaczytujący się w dziełach św. Franciszka Salezego dla siebie dorosłego, do tego ateisty mającego obraz katolickiego Boga w podświadomości czystą niewinnością. Takie spojrzenie na siebie staje się punktem wyjścia do omówienie wielu motywów biblijnych. Jednym z nich jest Sodoma i Gomora, w której – przez pryzmat własnych doświadczeń – Kierc dostrzega pederastię jako dążenie do podporządkowania sobie ducha, czyli niewinnego, a niewinny przecież w naszej kulturze jest Anioł.
Eseista bardzo pięknie punktuje takie biblijne fascynacje i nawiązania Przybosia. Wskazuje motyw kilkunastoletniej żydówki i łączy go z Marią, która spotyka się z Aniołem, dostrzega tragizm takich spotkań i ciężar. W świat poezji wchodzimy przez dzieła świętych opisujących spotkanie z Bogiem jako wielką radość, ale też niesamowite cierpienie i odczuwalne umieranie. Kierc ze swoboda sięga też do greckich i łacińskich korzeni. Analizuje słowa, dostrzega, że liryka, leży bardzo blisko słowa miód, który był niezbędnym składnikiem w czasie rytuałów w świątyniach. Wskazuje w jaki sposób Przyboś wykorzystuje motyw pszczół pisząc o objawieniach.
„Płomiennie obojętny” to piękna, osobista opowieść o własnych doświadczeniach i poszukiwaniach, których punktem wyjścia była poezja Juliana Przybosia. Bogactwo odkrytych nawiązań, umiejętnie wyłaniane motywy, a wszystko to w postaci labiryntu skojarzeń. Każdy zwrot jest tu pewnego rodzaju magdalenką.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz