Książki
Bogusława Kierca są erudycyjne. Autor od swojego czytelnika w pewnym sensie
wymaga oczytania, otwartości na skojarzenia, reinterpretacje oraz
dekonstrukcję. Cechuje je też wychodzenie naprzeciw siebie, przeglądanie się w
sobie, traktowania Ja jako Innego. To najlepiej widoczne jest w eseju
„Notesprospera”, w którym przygotowywanie do roli to ciągłe szukanie i gubienie
siebie, wyzwalanie się z siebie, ale też dawanie siebie postaci, w którą się
wciela.
„Karawadżje” to z kolei interesująca podróż przez świat skojarzeń artysty wokół
dzieł innego artysty. Bogusław Kierc krążąc z zafascynowaniem wokół prac
Caravaggia w pewien sposób przegląda się w nich. Rzymski malarz staje się
pretekstem do opowiedzenia o literaturze, filozofii, dekonstrukcji znanych motywów
i tematów, podzielenia się hermeneutycznym spojrzeniem na wycinki kultury.
„Karawadżje” jest tu spotkaniem poety – krytyka z malarstwem rzymskiego artysty
i wielowiekową naleciałością, której obok licznych naukowych prac, analiz
ekspertów nie brakuje filmu, współczesnych naśladowców upraszczających formy.
Na spotkanie to warto wybrać się z reprodukcjami, sięgać po książki, słowniki.
A jeszcze wcześniej do czytelników trafiła „Cię-mność”, czyli prawdziwa bomba.
W zbiorze tym człowiek staje naprzeciw świata: ludzi, rzeczy, własnych uczuć,
wyobrażeń, w którym błądzi wśród zagranych przez siebie ról, bo życie to teatr,
a ludzie są aktorami (Shakespeare) podobnymi do trzciny na wietrze, ale trzcina
myśląca (Pascal). Właśnie ów proces myślowy każe człowiekowi stanąć naprzeciw
Siebie i Innego (Buber). Jednocześnie pojawia się zwątpienie w realność odczuć
i postrzegania siebie oraz swoich myśli. Z minuty na minutę patrzymy na tę samą
rzecz odmiennie, tak jakbyśmy wszystko było tylko złudzeniem, jak w filmie „Otwórz
oczy” reż. Amaenabara. To przywodzi też na myśl szaleńczą wizję Putmana z
mózgami w słoikach, które drażnione przez naukowca tworzą kolejne uczucia i
postrzegania. Czy nasz świat nie jest takim niesamowitym korowodem? Jest nim na
pewno świat narratora „Cię-mności” – książki z tytułem kojarzącym się z
ciemnością i z filozofią dialogu, w której miarą kontaktu jest nawiązanie nici
kontaktu z Innym. Najprostszym narzędziem spełniającym właśnie tę funkcję
kontaktu jest język, którego formy mogą obierać różnorodne kształty. Przekaz
nie ma w sobie ograniczeń, a jednocześnie nie jest w stanie przekazać i odebrać
całości postrzegania świata czy wręcz ogranicza owo postrzegania (Sapir i
Whorf). W tym ograniczeniu daje nam szerokie pole manewru tworzenia świata za
pomocą kompozycji czy metody przekazu.
Pragnienie młodości, tęsknota za minionym to motywy powracające. W
„Jatentamten” są one łamane w zaskakujących miejscach, co sprawia, że ma się
wrażenie, że kończy się pewna myśl i wypadałoby postawić kropkę, ale poeta
jeszcze dopowiada, przenosi myśli, pozwala im płynąć w formie dystychu, tercyny
czy sonetu. I tu znowu zaskakuje dbałość o liczbę sylab: jedenasto- i
trzynastozgłoskowiec: z jednej stronny dość barokowe, a z drugiej pachnące
takimi współcześniejszymi poetami. Często pojawia się też subtelna
homoseksualna erotyka łączona z religijną z ekstazą sprawiają, że Bogusław
Kierc umiejętnie buduje obrazy i wywołuje emocje w czytelniku. Motyw flirtu z
dawnym młodym Ja, który dla twórcy po latach staje się Innym.
Cechą wspólną twórczości Bogusława Kierca jest nagromadzenie wątków, symboli,
idei, wspomnianych odwołań to dzieł wielu twórców. Kierc porusza się w gąszczu
znaczeń jak ryba w wodzie. Poeta, aktor, eseista traktuje czytelnika jak
równego sobie i tym sposobem wymaga od niego, że będzie równie wrażliwy,
oczytany, wykształcony. „Osa” – zbiór pozornie lekki, nieco erotyczny zabiera
czytelnika w podróż niezwykłą, wymagającą skupienia, otwartości, wiedzy.
Strumień świadomości jakim częstuje nas Bogusław Kierc pozwala delektować się
rozmydleniami biegnącymi od wiersza do wiersza, od myśli do myśli, przez rzeźbę
po literaturę (także tę religijną).I tym sposobem mamy tu do czynienia z
substancją bardzo delikatną, bo z jednej strony poeta zabiera swoich odbiorców
w świat religijno-psychiczny, a z drugiej homoseksualnego erotyzmu, z jednej
strony mamy zmyślanie rzeczywistości, wypełnianie luk powstałych przez
minimalny opis (konfabulacja), a z drugiej skłonność do pokazywania
transseksualizmu, homoseksualizmu (inklinacja). A wszystkiemu temu towarzyszy
erotyzm heteroseksualny, przez co sprawia wrażenie płynnej seksualności.
Czytając wszystkie książki Bogusława Kierca mamy wrażenie, że wchodzimy w świat
erotyki zakazanej, ale z drugiej strony pięknej i czystej. Dopiero po wczytaniu
się w tekst trafia do nas to, że jest to zachwycanie się sobą, niewinne podglądanie
siebie-młodego przez siebie-starego pragnącego bliskości tego pierwszego,
zrozumienia i uwagi. Jest w tych wierszach pewnego rodzaju głaskanie
wewnętrznego chłopca, budowanie poczucia bezpieczeństwa w przeżyciach, które
były pewnego rodzaju traumą jak pobyt w szpitalu wśród obcych dzieci.
Te wszystkie motywy obecne są w zbiorze esejów poświęconych twórczości Juliana
Przybosia. Jest też pewnego rodzaju strumień świadomości. Jeden motyw prowadzi
do kolejnych, jedno znaczenie do innych, a krytyk literacki swobodnie za nimi
podąża i odkrywa je przed czytelnikami. Spotkanie Bogusława Kierca z twórczością
poety należącego do Awangardy Krakowskiej to po raz kilejny pretekst do
przyjrzenia się sobie przez pryzmat dzieł i życia swojego mistrza. Eseista
znajduje wiele punktów wspólnych z podziwianym artystą. Są tu religijne
olśnienia, pragnienie duchowych uniesień, intensywne doświadczanie przyrody. Autor
zbioru „Płomiennie obojętny” (piękny oksymoron) dzieli się z nami własnym
pragnieniem bycia kontynuatorem swojego mistrza. Dostrzega wiele wspólnych
miejsc w życiorysach. A o nie na polskiej prowincji nie trudno, bo krążą wokół
doświadczeń religijnych, wchodzeniu w tajniki „Biblii”, rytualność wiary oraz niesamowitego
wyczulenia na piękno przyrody, z którą codziennie ma kontakt. Bycie poetą to
bycie naznaczonym, nadwrażliwym, a to sprawia, że doświadczenia są
intensywniejsze, ubrane w słowa i zdobyte skojarzenia. Przyboś - a raczej jego
wiersze - jest tu „Innym” pozwalającym odkryć własne Ja przez odbicie,
znalezienie wspólnych punktów i różnic. Pokazuje w jaki sposób podobne
przeżycia wpływają na pokrewieństwo tematów.
Bogusław Kierc zabiera nas w labirynty motywów obecnych w twórczości
krakowskiego poety. Znajdziemy tu sporo odwołań do Starego i Nowego Testamentu,
przy czym ten pierwszy jest tu najważniejszy, ponieważ najbardziej kształtuje
naszą kulturę. Zmaganie się człowieka z Aniołem, jego odrzucenie, odmowa
gościny i z drugiej strony podziw nad duchową niewinnością. Przyglądamy się
przemycanym przez Przybosia motywom widzeń w lustrze, czyli pewnego rodzaju
stawanie naprzeciw siebie i traktowanie siebie jako kogoś innego. Te biblijne
tematy pozwalają na pokazanie punktów wspólnych z twórczością Słowackiego i
poetów modernizmu.
Szczególnie urzekło mnie w tych esejach objaśnianie wierszy dziecięcymi
doświadczeniami, niesamowitą wrażliwością na otoczenie, pastuszym dzieciństwem
pełnym beztroski, religijności, pragnienia bycia świętym, pozostania czystym
bytem. To skontrastowane z erotyzmem dorosłego mężczyzny patrzącego na ową
niewinność z zachwytem, pragnącego zawładnąć nią przez fizyczny kontakt.
Trzynastoletni Przyboś zaczytujący się w dziełach św. Franciszka Salezego dla siebie
dorosłego, do tego ateisty mającego obraz katolickiego Boga w podświadomości
czystą niewinnością. Takie spojrzenie na siebie staje się punktem wyjścia do
omówienie wielu motywów biblijnych. Jednym z nich jest Sodoma i Gomora, w
której – przez pryzmat własnych doświadczeń – Kierc dostrzega pederastię jako
dążenie do podporządkowania sobie ducha, czyli niewinnego, a niewinny przecież
w naszej kulturze jest Anioł.
Eseista bardzo pięknie punktuje takie biblijne fascynacje i nawiązania
Przybosia. Wskazuje motyw kilkunastoletniej żydówki i łączy go z Marią, która
spotyka się z Aniołem, dostrzega tragizm takich spotkań i ciężar. W świat poezji
wchodzimy przez dzieła świętych opisujących spotkanie z Bogiem jako wielką
radość, ale też niesamowite cierpienie i odczuwalne umieranie. Kierc ze swoboda
sięga też do greckich i łacińskich korzeni. Analizuje słowa, dostrzega, że
liryka, leży bardzo blisko słowa miód, który był niezbędnym składnikiem w
czasie rytuałów w świątyniach. Wskazuje w jaki sposób Przyboś wykorzystuje
motyw pszczół pisząc o objawieniach.
„Płomiennie obojętny” to piękna, osobista opowieść o własnych doświadczeniach i
poszukiwaniach, których punktem wyjścia była poezja Juliana Przybosia. Bogactwo
odkrytych nawiązań, umiejętnie wyłaniane motywy, a wszystko to w postaci labiryntu
skojarzeń. Każdy zwrot jest tu pewnego rodzaju magdalenką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz