Życie
potrafi zaskakiwać – mówimy, kiedy wydarza się w nim coś, czego byśmy się nie
spodziewali. Ale to nie życie płata nam figle, robi niespodzianki, przeorganizowuje
nam codzienność, sprawia, że musimy zweryfikować nasze cele, wyznaczyć nowe,
uporać się z powrotami demonów z przeszłości lub uzyskaniem wielkiego spadku.
To ostatnie zdarza się bardzo rzadko, a jeśli już się pojawi to na kartach
książek niż w rzeczywistości. Tak jest właśnie w książce Anny Rybkowskiej
„Uśmiech zimy. Ślady życia”, w której mające dorosłe dzieci Berenika dostaje
informację, że odziedziczyła spadek po swoim dawnym kochanku, o którym pragnęła
zapomnieć. Mieszkająca z rodzicami rozwódka w końcu ma szansę na odmianę losu.
Tylko uzyskanie spadku wymaga spełnienia paru warunków, które nie tylko
przemeblują życie całej rodziny, ale też wprowadzą bohaterkę w inny świat. Z
miejskiego zgiełku, ciasnego mieszkania rodziców, uciążliwych przyzwyczajeń
starszych podopiecznych ma trafić na prowincję. Sama. Do dużego, opuszczonego
domu i zamieszkać tam przez rok. Czy podejmie wyzwanie? Co ją czeka? Dlaczego
wspomnienia z przeszłości dotyczące darczyńcy spadku są tak bolesne?
Książką Anny Rybkowskiej jestem totalnie oczarowana. Powieść ma klimat, który
sprawił, że nie mogłam się od niej oderwać. Na początku mamy zwyczajną akcję
pełną szarej, dobijającej rzeczywistości, ale później w świecie bohaterki
zaczynają dziać się rzeczy niezwykłe. Można by powiedzieć, że wręcz magiczne.
Przed jej domem pojawiają się i znikają dziwne rzeczy, ktoś wydaje się
obserwować ją, ale nie ma śladów.
Zacznijmy jednak od początku, ponieważ tak się rozpędziłam, że opowiedziałabym
Wam całą książkę, a nie o to tu chodzi. Chcę Wam pokazać, dlaczego właśnie z tą
książką będziecie dobrze się bawić i wypoczywać oraz wchodzić w klimat zimy, a
później świąt.
Otwierająca książkę chłodna pora roku, w której dominuje wiatr i deszcz
potęguje nastrój towarzyszący bohaterce. Kiedy jej byt poprawia się mamy
piękną, malowniczą zimę z wszystkimi jej zaletami. Jest biało, puchato. Z zimy
miejskiej pełnej pluchy przechodzimy do jej prowincjonalnej wersji i to w
chłodniejszej części kraju, dzięki czemu możemy nacieszyć się śnieżną kołderką
przykrywającą okolice. W takim krajobrazie wchodzimy w klimat świąt. Jest tu
strojenie przestronnego domu, przygotowywanie tradycyjnych potraw. Wydaje nam
się, że razem z bohaterką czujemy zapach choinki, maku i piernika. Do tego
otoczenie jest jakby jaśniejsze, nieprzytłaczające, dające poczucie wolności.
Ciasne, miejskie mieszkanie i szare okolice zastępują przestrzenie prowincji.
Zima wykorzystana jest tu do pokazania nastrojów, ale tworzy też aurę tajemniczości.
Berenika dostaje w spadku majątek, którego do końca nie może odkryć, bo
wszystko znajduje się pod śniegiem. Jej poznawanie ogranicza się do wchodzenia
w zakamarki domu, który ciągle będzie zaskakiwał bohaterkę.
Anna Rybkowska zabiera nas na zasypaną śniegiem prowincję. Kontrast między miastem
a wsią jest tu duży: szare, błotniste, ponure miasto, w którym bohaterka musi
walczyć z przytłaczającą ją rzeczywistością, niskim poczuciem własne wartości
wynikającym z rozwodu, małej pensji i bycia skazaną na mieszkanie z rodzicami,
a z drugiej strony prowincja, na której ma cały dom dla siebie, duże, białe
puchate przestrzenie, których tajemnice skrywa śnieg. Dostrzegamy jak miejsce
zamieszkania wpływa na nastrój Bereniki. Żyjącą w mieście z niepełnosprawnymi
rodzicami bohaterkę powoli dopada depresja, zniechęcenie, bezsilność, poczucie
bezsensu, porażki. Żyjąca w takich warunkach rozwódka nie ma za bardzo
możliwości zbudowania nowego związku, dlatego godzi się na kompromisy, które z
dala od miejskich ograniczeń zaczynają być dla niej widoczne.
Pisarka w swojej powieści potęguje aurę tajemniczości. Stary budynek wydaje się
kryć w sobie wiele tajemnic, dzieją się w nim i wokół niego dziwne rzeczy,
pojawiają się labirynty, znikają przedmioty. Anna Rybkowska ucieka się tu do
teorii zakrzywienia czasoprzestrzeni i takiej podróży w świecie. A wszystko w
miejscu owianym sporą ilością tajemnic. Być może doszło tu do wielkiej tragedii
i będzie trzeba coś z tym zrobić, a może zastosowano odkrycia w życie? To
będzie motyw kontynuowany w kolejnym tomie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz