Sprawność wydaje nam się tak oczywistą sprawą, że nie wyobrażamy sobie, że może być inaczej. Żyjemy pełną piersią, korzystamy z sił, jesteśmy niesamowicie aktywni, imponujemy innym rozeznaniem i znajomościami oraz przedsiębiorczością. Żyjemy zdobywając kolejne nagrody i zyski. Sukcesy z zaangażowaniem świętujemy ze znajomymi. I wydaje nam się, że każdego dnia będziemy mieli coraz lepszą pozycję społeczną, większe uznanie i bogactwo. Wszystko to jednak jest ulotne. Czasami wystarczy chwila – naszej lub cudzej – nieuwagi, zmęczenie, pośpiech, by stracić wszystko, co udało nam się uzyskać. Mało tego: tracimy możliwość robienia tego, co kochamy i potrafimy. Musimy sobie na nowo poukładać nasze życie, odnaleźć się w nim, nadać swojej codzienności cel. O takim problemie jest książka „Czulsza niż dotyk” Dominiki Rosik.
Do powieści wchodzimy, kiedy Mari waha się, czy powinna pojechać na kilka
miesięcy na Mazury w okolice Mikołajek. Nim podejmuje decyzję, żeby zrezygnować
z wyjazdu podjeżdża samochód, którym ma się tam udać i tym sposobem trafia do
domku nad jeziorem, gdzie ma poukładać sobie życie, pogodzić się z tym, że nie
może już rzeźbić. Już pierwszego dnia poznaje swojego przystojnego sąsiada.
Okazuje się, że nie jest on zbyt
towarzyski i bywa arogancki, złośliwy. Mimo tego jest w nim coś, co przykuwa
uwagę bohaterki.
Marieta z dala od miejskiego zgiełku ma szansę przemyśleć wiele spraw, nabrać
dystansu do dawnego życia. Na prowincji wylądowała za sprawą swojego terapeuty.
Stopniowo dowiemy się, z jakiego powodu bolą ją różne części ciała, ma problem z
panowaniem nad dłońmi. Będąca pod stałą opieką neurologa rzeźbiarka w domku nad
jeziorem ma się cieszyć gorącym latem i spokojem. Niestety ciągle przytrafia
jej się coś zaskakującego. Do tego w zasięgu jej wzroku jest niemiły sąsiad, w
którym rozpoznanie znanego fotografa czasopism podróżniczych. Wzajemne
podglądanie się, uszczypliwość wydają się mieć koniec, kiedy mogą lepiej się
poznać i spokojnie porozmawiać. Jakie tajemnice skrywają oboje? Dlaczego dla
każdego z nich wyjazd jest pewnego rodzaju terapią?
Dominika Rosik wprowadza nas do świata trudnych relacji międzyludzkich, traum,
rozczarowań. Świetnie oddaje emocje bohaterów, w których życiu wydarzyło się
coś, co wprowadziło w ich życie złość i napięcie. Mamy tu pięknie ukazane
rozterki, bezradność i próbę poradzenia sobie z bolesnymi doświadczeniami. Jedno
wydarzenie w życiu każdego z nich sprawiło, że muszą zmienić plany na
przyszłość. Ona z przebojowej, zadziornej i zdolnej rzeźbiarki płynącej rytmem
imprez i tworzenia zmienia się w spokojną, ale nadal serdeczną osobę. Brak
uczestnictwa w wydarzeniach kulturalnych sprawia, że stopniowo traci znajomych.
Zostają przy niej najwierniejsi przyjaciele i rodzice. On doświadczył takiego
zawodu, że już nie chce się z nikim wiązać, dlatego nieprzychylnie patrzy na
młodą i atrakcyjną sąsiadkę, którą uważa za egzaltowaną i kokietującą panienkę.
Akcję mamy tu spokojną, toczącą się dwutorowo: teraźniejszość i wspomnienia pojawiające
się przy okazji różnych wydarzeń, kontaktu z ludźmi, przemyśleń. Widzimy jak
dwójka bohaterów stara się zachować dystans, ale jednocześnie są sobą
zainteresowani, zaintrygowani swoim towarzystwem. Coś ich do siebie ciągnie.
Mamy tu ciekawą opowieść pokazującą, że na prowincji można spotkać bardzo
ciekawe osoby mające wiele pomysłów i doświadczeń. Poza Marietą Walewską
kochającą rzeźbić, ale z powodu wypadku nie mogącą tego robić i Maksem
Adamczykiem uciekającym w fotografię mamy tu także muzyków, projektantów,
baletnicę, aktorkę. Każdy z nich jest na innym etapie swojej działalności
artystycznej i dla każdego tworzenie jest czymś innym: dla jednych
przeszłością, niemożnością realizowania nowych rzeczy, dla innych sposobem na ciągłe
rozwijanie się, a dla innych ucieczką od wspomnień.
„Czulsza niż dotyk” to poruszająca opowieść o ulotności tego, co mamy, ale też potrzebie
przyjaźni, miłości oraz umiejętności odnalezienia nowej drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz