Ćwiczenie ręki, przygotowywanie jej do pisanie oraz rozwijanie koncentracji wcale nie musi być nudne. Zamiast podsuwania kolejnego zeszytu ze szlaczkami czy kolorowanki możemy sięgnąć po farby, plastelinę (i inne tego rodzaju masy), a także książki zawierające instrukcje, w jaki sposób rysować. I tu ważne jest uświadamianie dziecka, że jego praca nie musi być perfekcyjna ani realistyczna odgrywa bardzo ważną rolę. Rysunek musi mieć coś indywidualnego, niepowtarzalny styl rysującej osoby, bo przecież każdy z nas tworzy nieco inaczej. Nawet jeśli kierujemy się szablonami i instrukcjami. Dążenie do tego, żeby rysunki dzieci były identyczne jest złe. One mają być niepowtarzalne i za każdym razem dawać możliwość do eksperymentowania z kształtem oraz kolorem. Tylko dając dużą ilość swobody zachęcimy do przygotowania ręki do pisania, precyzji w rysowaniu. To wymaga wielu godzin ćwiczeń. Dobrze, aby był to czas zabawy, próbowania nowych rzeczy. Warto podsuwać dziecku i nastolatkowi publikacje zachęcające do takich eksperymentów. U nas ostatnio doskonale sprawdziła się książka Írisz Agócs „Nauka rysowania. Zacznij od ziemniaczka!”.
Węgierska rysowniczka znana jest ze współpracy z Judit Nyilasi, Emese Tasnádi, Judit Berg, Dezső Tandori,
Judit J. Kovács - János Lackfi, Dániel
Varró, Innes Shona, Carl-Johan
Forssén Ehrlin, czyli twórców, w których istotnym elementem opowieści są
rysunki zwierząt i roślin. Dopełniające te lektury prace Írisz Agócs są
proste, piękne, eteryczne i dynamiczne. Jej samodzielna publikacja to zaproszenie
każdego, kto chce eksperymentować z rysowaniem do zabawy.
Ze wstępu dowiemy się, dlaczego rysunku Írisz Agócs wyglądają tak a nie
inaczej. Ilustratorka zachęca odbiorców do wyrabiania własnego stylu, dawania
ilustracjom duszy oraz tworzenia z nich wciągającej opowieści. A będzie to
możliwe dzięki wyobraźni i nauczeniu się kilku prostych chwytów. Dowiemy się
też jakie narzędzia są nam potrzebne i dlaczego linie pomocnicze przydają się
także w prostych rysunkach.
Później już przechodzimy do właściwej części książki, czyli przygody z
rysowaniem. I musze przyznać, że nie jest to zwyczajna książka pokazująca tylko
i wyłącznie jak coś rysować, ale opowiadająca o bohaterach rysunków.
Ilustratorka wydaje się zapraszać kolejne postaci do swojej publikacji. Dzięki
temu przygodę z książką zaczęłyśmy od przeczytania jej, przyjrzenia się
ilustracjom. W niewielkiej ilości tekstu kryje się wiele fantastycznych i
pouczających prawd, które każdy młody czytelnik powinien sobie przyswoić.
Najistotniejszą jest to, że wszyscy się różnimy i jest to piękne, cudowne, a
nie złe, czyli poza nauką rysowania dostajemy wspaniałą lekcję akceptacji. Do
tego Írisz Agócs jest doskonałą motywatorką pokazującą, że nie ma idealnego
sposobu rysowania. Każdy może mieć swój i musi go odkryć eksperymentując.
Z instrukcjami autorki przećwiczymy rysowanie niedźwiedzi, małp, żyraf, świnek
morskich, chomików, psów, wiewiórek, leniwców, słoni, jeżów, szopów praczy,
ślimaków, koni, krokodylów, nosorożców, ośmiornic, lwów, kotów, ludzi, owiec,
zajęcy, koali, nietoperzy, lam, myszy, goryli, lisów, pingwinów, pand, świnek,
kóz, mrówkojadów, zebr, wielorybów, żubrów, dziobaków, wombatów, delfinów,
pelikanów, tapirów, żab, tukanów, wszelkiego rodzaju żuczków, wydr,
hipopotamów, gepardów, niedźwiedzi polarnych, sów, żółwi, kretów, kameleonów.
Jak dla mnie jest to fantastyczna publikacja zachęcająca do tworzenia,
rozwijania swoich artystycznych umiejętności. Córce bardzo podobała się
opowieść o każdej rysowanej postaci. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz