Ludzie bardzo mało wiedzą o sytuacji osób z niepełnosprawnością i ich bliskich. W propagandzie polityków wiodą oni wygodne, bogate i roszczeniowe życie, na które wszyscy inni musza pracować. I to jak niepełnosprawnych i opiekunów postrzega społeczeństwo ostatnio bardzo pięknie wyszło w #uwagatvn. Matka przez 20 lat opiekowała się córką z niepełnosprawnością umieszczając ją w internatach, zapewniając byt, bo ojciec nie poczuwał się do płacenia alimentów, ale po 20 roku życia dla dziewczyny nie było już miejsca w żadnym internacie (takie przepisy) i matka została zmuszona do umieszczenia w DPS-ie, a ojciec dzięki temu skuteczniej zmuszony do płacenia alimentów (państwo ma jednak skuteczniejszą ściągalność zaległości wobec niego). I co się wtedy okazało? Że po 20 latach ojciec przypomniał sobie, że ma dziecko i chce się nim opiekować. Odezwała się w nim miłość do niepełnosprawnego dziecka czy oszczędny wąż w kieszeni? Oceńcie sami.
Ja jednak w tej historii zwróciłam uwagę na komentarze oceniające matkę jako złą, bo dziecko było w internatach.
Zaczęło mnie zastanawiać, jak one sobie wyobrażają całodobową opiekę połączoną z pracą. To się nie da. Zostawienie osoby z niepełnosprawnością neurologiczną i intelektualną to zabicie takiej osoby. Można po powrocie z pracy nie mieć, gdzie wrócić, bo dorosłe dziecko spali dom. Można zabezpieczać na różne sposoby, a wybije szybę i wyjdzie, zrobi coś czym innych lub siebie narazi na śmierć. I kto wtedy będzie winny. Oceniający nie wiedzą nic o opiece, ale uważają, że maja prawo do serwowania ocen. Z czego to wynika? Z nieświadomości sytuacji o finansowej osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów.
Do 2014 roku świadczenie pielęgnacyjne wynosiło 215,84 zł miesięcznie (PO pod koniec rządów szybko zrównało to z najniższą krajową), zasiłek pielęgnacyjny 153 zł. Jeśli opiekun dostał dwie te pomoce to ile miał na opłaty, jedzenie, leczenie? Nie, leki nie były darmowe tak samo jak nadal wiele z nich darmowych nie jest. Aby dostać te 215,84 zł trzeba było zrezygnować z pracy. Inteligentna osoba będąca jedynym żywicielem rodziny (ojciec tam alimentów nie płacił) zapewniła dziecku dobrą opiekę w internacie i zakazała rękawy, żeby zarobić tyle, ile zarabia dwoje rodziców, bo pobyt w internacie darmowy nie jest. Jestem ciekawa, czy osoby znające te realia nadal oceniałyby ja jako złą matkę? Jakim trzeba być rodzicem, żeby nie uczestniczyć w utrzymaniu własnego dziecka i zrzucać odpowiedzialność za utrzymanie i opiekę tylko na jednego.
Sytuacja osób z niepełnosprawnością i ich bliskich była i jest zła, ponieważ państwo ciężar opieki zrzuca na społeczeństwo. Zamiast coś zapewnić przekonuje, że można dostać wsparcie w postaci zrzutek. Tylko, ile osób na te zrzutki wpłaca, a ile jest potrzebujących? Ilu rodziców musiało zrezygnować z pracy, żeby zapewnić całodobową opiekę, bo nie ma wystarczającego wsparcia państwa. Dobrze żyje się tym rodzinom, w których główny opiekun ma wsparcie innych dorosłych przez zarabianie, możliwość zapewnienie opieki. Tam, gdzie rodzic zostaje sam i nie ma rodzeństwa, rodziców czy dorosłych dzieci, które wezmą pod opiekę niepełnosprawnego jest to niesamowicie trudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz