źródło: Facebook |
Problem polega na tym, że większość społeczeństwa nie ogarnia, czym jest przemoc wobec dzieci, że prędzej czy później prowadzi do tragedii. Czy to seksualna, czy psychiczna, czy fizyczna, bo "przecież dzieci trzeba przyuczyć do seksu", "pokazać seksualność", "bo dzieci mają się bezwzględnie słuchać nawet jak im to szkodzi", "bo klaps to nie bicie", "bo bicie to nie znęcanie się". W każdym środowisku taka śpiewka. Dochodzi do molestowania, nękania, pobicia i co może usłyszeć rodzic dziecka? "To przykry incydent". Nie, to przestępstwo. I najgorsze jest, że te argumenty padają zarówno w urzędach, placówkach zajmujących się opieką, osób zatrudniających opiekunów, kleru. Kiedy w grę wchodzi dziecko z niepełnosprawnością pojawia się jeszcze objaśnianie, że w sumie nic się nie stało. A później kilka miesięcy medialnego szoku, bo doszło do tragedii, aby na koniec zamieść sprawę pod dywan, ewentualnie kazać sprawcy przeprosić ofiarę wielomiesięcznego znęcania się. I sędziowie nie widzą problemu w tym, że takie wyroki są szkodliwe społecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz