Etykiety

czwartek, 23 stycznia 2025

Grzegorz Juszczak "Karcer"


Do science fiction podchodzę z wielką ostrożnością i niechętnie, ponieważ autorom często zwyczajnie brakuje wyobraźni i wiedzy. Pomysły na temat tego jak może wyglądać świat za wiek lub pół tysiąclecia często są mizerne i zahaczają o znaną nam technologię. nie ma w nich wyjaśnienia, dlaczego ludzkość nie wymyśliła czegoś bardziej zaawansowanego. Tak przynajmniej jest w wielu książkach. Dużo lepiej na ich tle wypadają science fiction w nurcie post-apo, ponieważ zmusza do zadania sobie pytań na temat tego, na ile przeciętny człowiek jest w stanie zadbać o to, aby znana nam technologia była dostępna, osiągnięcia medycyny znane tym, którzy przetrwają. Taka literatura zmusza nas do zastanowienia się, czy i na ile potrafimy samodzielnie wytworzyć prąd, wyprodukować podstawowe lekarstwa, stworzyć najpotrzebniejsze urządzanie. Kreowanie świata po wielkiej wojnie nuklearnej wymaga świadomości, że wiedza większości ogranicza się do tego jak włączyć telefon, telewizor, komputer czy mikrofalówkę. Po ten temat sięgnął Grzegorz Juszczak w książce "Karcer", która przenosi nas do 2147 roku (100 lat po wielkiej wojnie nuklearnej i biologicznej).
Wielkim plusem jest tu bardzo prawdopodobny scenariusz: głupi, radykalni rządzący stojący na czele mocarstw postanawiają powalczyć zrzucaniem bomb atomowych. Jakie skutki może przynieść takie działanie wiemy zarówno z tego, co działo się w Hiroszimie i Nagasaki, ale też z eksperymentów zarówno Rosjan jak i Amerykanów. Wykorzystywanie w czasie tych akcji ludzi, badanie skutków napromieniowania, a nawet obserwowanie wyparowania lądów przynosi nam sporą wiedzę na temat tego jak może wyglądać świat po wojnie nuklearnej. Niewiele jednak wiemy o konsekwencjach, zmianach genetycznych, do których mogłoby dojść w skutek promieniowania oraz tego jak ludzie poradzą sobie w obliczu zniszczeń.
Grzegorz Juszczak umieszczając akcję w 2147 roku pokazuje, że przetrwanie ludzkości w takich warunkach nie jest łatwe. W skutek napromieniowania doszło do mutacji genetycznych i powstali prymitywni menelski, którzy świetnie się rozmnażają i kierują pierwotnymi instynktami. Bardziej przypominają zwierzęta niż ludzi, którymi byli. Zamieniona w pustynię Ziemia jest miejscem nieprzychylnym ludziom, którzy kryją się w podziemiach, gdzie próbują przetrwać uprawiając rośliny, prowadząc prymitywny tryb życia i starając się odtworzyć znaną przed wiekiem technologię. Mała populacja narażona na ataki menelsów kryje się w solidnych betonowych konstrukcjach, które kiedyś były więzieniami. Odizolowane społeczności nie mają możliwości wymiany wiedzy oraz doświadczenia. Każda grupka zdana jest własną łaskę. Wyprawy poza strefę zdatną do życia kończą się tragicznie. Życie ludzi toczy się wokół walki z napadających na nich wiecznie głodnymi menelsami, którzy napadają na ofiary całymi starami, a do tego są bardzo silni.
Ocalała społeczność ogranicza się do trzech tysięcy osób zamieszkałych w jednym z więzień niedaleko Atlanty. Dookoła budynku znajdują się wykarczowane tereny, na których mogą uprawiać ziemniaki i kukurydzę. Mimo trudnych warunków nie brakuje też mięsa. Do tego społeczność może poszczycić się posiadaniem wyposażonego w elektryczność szpitala, w którym pomocy udzielają osoby zdobywające wiedzę nie od osób mających medyczne wykształcenie, ale z ocalałych książek. Dzięki obecności biologa możliwa jest też produkcja antybiotyku. Oczywiście w małych ilościach. Inne leki powstają z roślin, z którymi coraz śmielej prowadzone są eksperymenty. Mimo tego warunki, w których po wieku od wojny żyją ludzie ciągle są prymitywne. Ciągłe zagrożenie zmusza do ekspedycji pozwalających lepiej poznać otoczenie i przygotować się do obrony. Szybko jednak zrozumieją, że ich trwanie nie będzie zależne od dostępu do jedzenia i umiejętności przed menelsami, ale od refleksu i skuteczności obrony przed innymi ocalałymi planującymi przejąć władzę nad całą spustoszoną nuklearną wojną Ziemią.
Grzegorz Juszczak zaskakuje tu trafnymi wnioskami, pokazaniem bolączek ludzkich społeczności. Wykreowane przez autora uniwersum pełne jest niebezpieczeństw. Uświadamia czytelników jak bardzo umiejętność przetrwania zależy od specjalistów, którzy znajdą się w grupie ocalałych. Zobaczymy też jak wielkie znaczenie mają też dzieci, przyrost naturalny, wymiana pokoleniowa, przekazywanie wiedzy i doświadczenia młodszym. Społeczność jest tu silnie podzielona. Każdy ma obowiązki. Od czasu do czasu potrzebne są ekspedycje pozwalające na zdobycie nasion, leków i broni i wszelkich pozostałości po ludziach. Dosadnie pokazuje znaczenie książek. Wszyscy mieszkają na niewielkiej powierzchni dawnego więzienia, przez co wnętrza są surowe i klaustrofobiczne. W takich warunkach nie brakuje też wchodzenia w głębsze relacje, romansów
"Karcer" przypomina wiele komiksów, książek i filmów, w których ludzie po większej katastrofie muszą zmagać się z ciągłym zagrożeniem. Taki to gatunek. Pomysły zawarte w książce są ciekawe, świat wykreowany skłania do refleksji. Język jakim posługują się bohaterzy jest prosty i dość prymitywny, ale bardzo prawdopodobny. Bez większej ogłady językowej ci, którzy przetrwali swoje racje przekazują za pomocą języka bogatego w wulgaryzmy. Warto sięgnąć po tę książkę, aby uświadomić sobie, do czego może doprowadzić wybór niewłaściwych ludzi na rządowe stanowiska, zbyt duża władza oraz nadmierne skupienie dóbr w rękach ludzi marzących o władzy absolutnej.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz