Mirosława Piaskowska-Majzel, (Po)między, Szczecin, Bezrzecze „Forma” 2013
Wiersz o początku świata, stworzeniu i nazwaniu
wszystkiego wprowadza nas do tomu „(Po)między” Mirosławy Piaskowskiej-Majzel.
Znaczący obraz Boga nazywającego elementy świata i stawiającego wymóg, by tak
zostało szybko został zaniechany przez wpływ „wolnej woli”, czyli jednego z
największych paradoksów w religii, bo w jaki sposób postępować w życiu? Zgodnie
z zasadami ustawionymi przez Boga. Takie wierne oddanie normom, nazwom, kształtom
przyrody sprawia, że tracimy wolność, a staje się ona przymusem. Kiedy jednak
korzystamy z możliwości dowolnego wyboru to szybko okazuje się, że świat bardzo
szybko traci swój pierwotny kształt. Zachowanie umiaru pomiędzy tymi drogami
wydaje się paradoksem.
I w taki właśnie świat licznych dróg na przekór
intuicji wkraczamy. Te drogi – wybory pozornie pozwalają nam wtłoczyć nasze
życie w ściśle określone ramy, daty, nazwy, ale to tylko pozór. Nadmiar tworzy chaos,
przytłacza i sprawia, że zaczynamy marzyć o uwolnieniu od tego:
za dużo pytań
na dzisiaj
w ogóle
za dużo
w kalendarzu
dat i miejsc
trzeba się udać
w drogę
wyznaczonych
terminów
na prawo na
lewo na skos
gdziekolwiek
w
czas poza
kalendarzem
miejsce poza
wszelką
prawdopodobną
geografią
Czas mknie, ludzie starają się jak najszybciej
dokonywać wyborów, przyspieszają życie, a i tak nie zdążają. Przegania ich czas
i inni biorący w wyścigu i także pokonani przez nadchodzące jutro bez
zrealizowanych celów, które nie są w stanie zaimponować nikomu poza nami samymi.
Jednak w tym pędzie jest czas na zatrzymanie się przy stole, miejscu świętym,
bo miejscu spotkań, wytchnienia, refleksji, duchowości i zaspokojenia głodu,
rodzinnych dyskusji, a z drugiej strony miejsce puste, bo już nikt przy tym
stole nie chce siedzieć, nikt nie chce siedzieć, negocjować.
Wokół stołu
Od kiedy Bóg
odsunął się od naszych spraw
od kiedy
pomyślał sobie
że trzeba
zachować święty spokój
wobec zniewagi
prostych spraw
nikt nie ma tu
już nic do roboty
Jaki jest świat? Jacy ludzie?
zawsze ktoś
ciebie chce
przekupić
(…)
a życie z
aktówką spisuje
swoje straty i
zyski
Policzone, zmierzone, wycenione, skatalogowane, „każdy
wielki drobiazg/ opatrzony/ sygnaturą”, a wśród nich pędzący ludzie ze swoimi
wtłoczonymi w ramy czasu życiami.
Mirosława Piaskowska-Majzel w tomie „(Po)miedzy”
zabiera nas do świata, w którym człowieka postawiono między sacrum a profanem:
wieczne sacrum i nieuchronnie szybko przemijające profanem, Bóg i przyroda, a w
środku podmiot liryczny-obserwator, który z jednej strony chce pędzić, aby
dogonić pędzącą przyrodę i jej cykle, a z drugiej pragnie wielkości, uwiecznienia,
by z wiekiem odkryć, że to tylko młodzieńcze mrzonki. „Gwiazd nie oczarujesz.
One wpatrzone są w niebo, z którym żyją od lat”.
Codzienność, przemijanie dni (Nie zdążysz/ zamknąć dnia/ jutro już goni), pór roku (Wiosna/ powoli się rozgrzewa// przed nią
najważniejszy skok), ludzkich żyć – wszystko to wzbogacone autorefleksją,
obserwacją świata, pytaniami teologicznymi składa się na świat ludzi, którzy
nie mogą być ani częścią przyrody, ani częścią Boga. Pozostaje im trwanie w
stanie zawieszenia, wyborów, możliwości wątpienia prowadzącego do refleksji: Skorośmy stworzeni na podobieństwo Boga, to
czy Bóg w nas wątpił?
Tom polecam wszystkim, którzy lubią poezję o
codzienności, przedmiotach, zwykłych czynnościach przemijaniu, która zadaje
pytania o sens życia, przemijanie, religie, zahacza o kulturę. Wszystko to w
nieco ascetycznej i bardzo przyjemnej do czytania formie, przez którą zwyczajność
urasta do niezwykłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz