Etykiety

piątek, 13 stycznia 2017

Teatrzyki w naszym domu

http://www.gwfoksal.pl/ksiazki/?page=1&filter[name]=ba%C5%9Bniowy%20teatrzyk&filter[mode]=all
Jeszcze jakiś czas temu w naszej codziennej zabawie królowały plastikowe domki, w których zwierzęta jadły, gotowały, biegały, skakały i wydawały bardzo dużo odgłosów, co przygotowuje córkę do mówienia. Później pojawiły się papierowe szopki, które bardzo podbiły serce córki, a następnie do akcji wkroczyły papierowe teatrzyki rozwijające kolejne umiejętności, pomagające odzwierciedlać akcję znanych bajek. Niedawno pisałam Wam o dużych plusach zabawy w teatrzyk. Dziś tylko je przypomnę i opowiem Wam o naszych kolejnych doświadczeniach. Jedne z ważniejszych rzeczy, które pozwala ćwiczyć tego typu zajęcie to pamięć, język, wyobraźnia, komunikacja, zachowania społeczne.

Proste papierowe kukiełki w dziecięcym świecie mogą stać się prawdziwymi bohaterami przeżywającymi niezwykłe przygody. Lalki, pacynki często pomagają nam w uzyskaniu cennych informacji o dziecięcych emocjach. Papierowy teatrzyk ma ten wielki plus, że jeszcze lepiej doskonali wyobraźnię niż pacynki, a do tego zachęca do tworzenia własnych aktorów z tektury.
Pierwsze zabawy w teatrzyk (często nieświadomie) wprowadzamy w formie zasłaniania i odsłaniania siebie lub maskotki. Zabawa w „a kuku” pozwala rozwijać ontologiczne postrzeganie świata (czy przedmiot, osoba istnieje jeśli znika z naszych oczu).
Kolejny etap to włączenie piosenek lub wierszyków oraz wykorzystanie otoczenia. Tu doskonale sprawdzają się niedługie wiersze Jana Brzechwy. Trzylatek z powodzeniem może wybrać się do teatru (pod warunkiem, że nie boi się ciemności, tłumu oraz aktorów). W tym wieku dziecko jest też gotowe do stworzenia własnego przedstawienia. Warto wówczas wykorzystać znane dzieciom baśnie i wykorzystać szablony proponowane przez różne wydawnictwa.
Miesiąc temu do naszych rąk trafił teatrzyk „Czerwony Kapturek”. Papierowa scena oraz ludziki, które można przebierać zainteresowały moja córkę i zachęciły do zabaw oraz stworzenia własnego przedstawienia. Do szablonu załączono plakat, bilety (można stworzyć kasę jak w prawdziwym teatrze) oraz dołączono scenariusze poszczególnych scen. To pozwoli dzieciom na trzymanie się fabuły.

Odtwarzanie jest tu ważnym elementem, ale warto też pozwolić dziecku na modyfikacje. W naszym teatrzyku wilk ma duże zęby, żeby upiec najlepsze na świecie ciasteczka, a babcia schowała się w szafie, aby zrobić psikusa i udawać, że wyszła z domu. Wielki hałas (w czasie pieczenia) zwabia żarłocznego gajowego. Szablon wykorzystałyśmy do stworzenia własnej opowieści bez przemocy, ale za to z dużą dawka humoru, co sprawiło, że córka na początku patrzyła na mnie lekko zdziwionym wzrokiem, a później sama po swojemu snuła fabułę, w której kotek i piesek doskonale dogadywali się z wilkiem, ptakami, wiewiórkami. Babcina chata i las pełne były zabaw.

Papierowe szablony są tak skonstruowane, że trzeba je przed przedstawieniem delikatnie wyrwać i to zdecydowanie zajęcie dla rodziców, ponieważ w dziecięcych rękach mogą się podrzeć (mam tu na myśli ludzkie postaci). Dzieci poradzą sobie z wyrywaniem niedużych zwierzaków, składaniem sceny. Taka zabawa rozwinie ich wyobraźnię przestrzenną.
W tym tygodniu do naszego domu trafił kolejny szablon: „Królewna Śnieżka”. Zasada zabawy ta sama, co w poprzednim bloku, ale całość jakby troszeczkę bardziej dopracowana. Postacie nie mają już ubranek, co eliminuje ich niestabilność. Do tego wyciągnęłyśmy wiele wniosków z pierwszego szablonu i drugi całkowicie dostosowałyśmy do siebie: czyli naszej nieumiejętności stabilnego przestawiania postaci. Jeśli przestawiałyśmy jedną to reszta zagarnięta łokciem lub ręką „mdlała”. Tym razem z resztek (wycinek) z szablonu i kleju Magic zrobiłyśmy podkładki, które obciążyłyśmy kuleczkami plasteliny, dzięki czemu nasi bohaterowie sprawiają wrażenie silniejszych (potrącone nie przewracają się). Kolejna modyfikację, którą wprowadziłyśmy (aby dostosować się do potrzeb córki) to naśladowanie średniowiecznych scen symultanicznych: każdy akt ma swoją własną scenę, na którą aktorzy muszą się przemieścić.
Ze względu na wystarczającą ilość bohaterów, ich odmienne stroje w określonych scenach, spora ilość dekoracji aktorzy za bardzo nie muszą się przemieszczać: każdy jest na swojej scenie i odgrywa przypisaną mu partię. Taka organizacja teatrzyku pozwoliła mi również na opowiedzenie początków teatru: od skupienia się na jednej scenie, w ramach której wszystko się działo, przez teatr symultaniczny po renesansowe zmiany dekoracji. 
Zabawa była bardzo inspirująca i twórcza, przez co z radością powitałyśmy szablon z „Kopciuszkiem” przypominającym „Czerwonego Kapturka” (niektórzy bohaterowie mają ubranka). Tym razem doświadczone dwoma poprzednimi szablonami od razu pięknie podkleiłyśmy podstawy tekturą i obciążyłyśmy plasteliną, dzięki czemu córka nie miała problemów ze stawianiem mdlejących pod wpływem potrąceń bohaterów. Bilety, scenariusze oraz afisz pomogły nam w zorganizowaniu własnego domowego przedstawienia. Dzieciom bardzo podobają się papierowe kukiełki pozwalające na organizowanie występów oraz swobodną zabawę. Nie jest to zabawka trwała, ale bardzo dobrze uczy delikatności (co u nas jest bardzo ważne). Dziecko szybko zauważa, że nieostrożność lub złość powodują trwałe uszkodzenie i uczy się w inny sposób wyładowania negatywnych emocji.
Teatrzyki polecam przedszkolakom oraz uczniom nauczania początkowego. W przypadku przedszkolaków warto, aby bohaterów pomógł wyrywać rodzic.



2 komentarze:

  1. no rewelacja. Zastanawiałam się kupić 6-latce na urodziny. Jak nic prezent idealny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 latka bez problemu da sobie radę, a prezent nieco inny niż plastikowe lale, bo zmuszający do opowiadania, planowania przedstawienia. Teatrzyków jest więcej niż opisane przeze mnie. Najlepiej dobrać taki, który jest dla dziecka najciekawszy

      Usuń