Aleksandra Tyl, Magiczne
lato, Warszawa „Prozami” 2015
„Magiczne lato” Aleksandry Tyl leżało na mojej półce
kilka miesięcy. Patrzyłam na tę książkę sceptycznie: słodziutka okładka, mdlący
tytuł sugerujący tandetny romans z przewidującą i nudną fabułą. Przechodziłam
obok tej książki i mówiłam sobie: „Nie, tej nie przeczytam. Szybciej ją komuś
dam niż sama po nią sięgnę”, ale pewnego dnia moja córka (w ramach szukania
grubych książek do czytania) sięgnęła po nią. Przeczytałam jej kilka stron do
snu i… czytałam do rana, ponieważ nie mogłam pozostawić bohaterów samych i iść
spać. Dopiero w czasie lektury zaczęło podobać mi się wszystko: i okładka i
tytuł, a akcja najbardziej. Pastelowe, lekkie kolory doskonale oddają osobowość
delikatnej bohaterki o blond włosach. Do tego solidna okładka, bardzo dobrze
zszyte strony, dzięki czemu, książka po kolejnych spotkaniach jest w bardzo
dobrym stanie. Nawet wyginanie nie powoduje wypadania kartek. To sprawia, że
możemy skupić się na interesującej akcji zamiast wypadających stronach.
Życzyłabym sobie więcej takich książek.
Aleksandra Tyl zabiera nas w świat
trzydziestokilkuletniej kobiety wychowującej siedmioletnią Matyldę. Porzucona
przez egoistycznego Bartosza prowadzącego wygodne życie naukowca-utrzymanka
partnerki. Sytuacja zmieniła się po urodzeniu córki: Alicja nie ma po co wracać
do pracy, o kolejną trudno (większość kobiet zna to z życia), a partner nie
pomaga ani w opiece nad dzieckiem ani w prowadzeniu domu. Kiedy osamotnionej bohaterce
wydaje się, że gorzej być nie może Bartosz zostawia ją dla innej i nagle poczuł
potrzebę zawarcia związku małżeńskiego, obudził się w nim instynkt ojcowski
(ale tylko w stosunku do oczekiwanego dziecka). To wszystko sprawia, że
bohaterka jest sfrustrowana, przytłoczona. Do tego jej córka ciągle choruje,
przez co nie może normalnie chodzić do szkoły, brać udział w szkolnych
imprezach. Pewnego dnia tuż przed kolejnym ważnym dla jej dziecka
przedstawieniem trafia do dziwnej pani doktor, która – zamiast zapisywać
kolejne syropki – doradza wyjazd na wieś. Skąd wziąć pieniądze na takie
wakacje? Alimenty nie starczają na wyjazd, a jej zarobki zależne są od zleceń i
ilości wolnego czasu, którego przy dziecku bardzo mało. Na szczęście z pomocą
przychodzi pomysłowa siostra, która przypomina, że w okolicach Wrocławia mają
ciotkę Józefinę, która bardzo dawno temu widziały na pogrzebie swojej matki.
Dla Alicji jest to ostatnia deska ratunku, której chwyta się niepewnie i tuż po
przyjeździe pragnie spakować się i wrócić do czystej, pachnącej odświeżaczami
Warszawy. Pierwsze wrażenie jakie robi na dziewczynkach ciotka to stara gburowata
dewotka niedbająca o czystość. To jednak dzięki niej Matysia w końcu zyskuje
znajomych, uczy się samodzielności, a Ala ma dużo czasu na pracę. Jej życie
przewraca się do góry nogami: zmienia podejście do córki, jest bardziej
twórcza, poznaje nowe osoby, staje się bardziej przebojowa i poznaje kogoś kto
sprawia, że jej świat zaczyna wirować, a sama bohaterka może pogodzić się w
końcu ze swoim losem, wybaczyć sobie i byłemu partnerowi oraz pozwolić na
szczęście. Zakończenie jednak nie jest jasne i zapowiada kontynuację (po którą
chętnie sięgnę) losów.
„Magiczne lato” czyta się bardzo szybko. Aleksandra
Tyl z wielką wprawą snuje fabułę, wplata w nią grozę i humor, przemyca wiele
prawd dotyczących życia każdego z nas. Pisarce pięknie udało się uchwycić
zderzenie miejskiej i wiejskiej mentalności, problemy z wchodzeniem w zamkniętą
społeczność, otwartość i gościnność zderzoną z uprzedzeniami oraz chęcią
niesienia pomocy. Nie zabraknie też intrygi, rozwiązywania wojennych zagadek,
chorych, bezdomnych, zielarek, dewotek, plotkar, karierowiczek. Aleksandra Tyl
pięknie zarysowuje także sylwetki mężczyzn, ich motywacji udowadniania, że są lepsi
niż otoczeniu się wydaje.
„Magiczne lato” to doskonała lektura na gorsze dni,
kiedy szukamy do czytania czegoś lekkiego, pozytywnego, wciągającego,
poprawiającego nastrój, dystansującego nas do świata i życia oraz pozwalającego
przemyśleć własne ścieżki i wybory, kiedy szukamy zastanawiamy się czy możemy i
powinniśmy wybaczać krzywdy. Ciotka Józefina jest tu postacią, która (ze
względu na pogodzenie się z losem) pozwala innym na leczenie ran. Żal wobec
byłego partnera i ciągłe oczekiwanie jego powrotu w jej towarzystwie szybko
topnieje. Zamienia je próba chłonięcia nowego, nauka radości z małych rzeczy i
rozkwitającej miłości. To pozwala jej na pozbycie się żalu i rozgoryczenia,
zgody w imię dobra własnego i dziecka.
Polecam każdemu, kto poszukuje lekkiej, ale jednocześnie
intrygującej, wciągającej i nieprzewidywalnej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz