Etykiety

wtorek, 27 grudnia 2016

Aleksandra Tyl "Magiczne lato"



http://www.matras.pl/magiczne-lato,p,228657
Aleksandra Tyl, Magiczne lato, Warszawa „Prozami” 2015
„Magiczne lato” Aleksandry Tyl leżało na mojej półce kilka miesięcy. Patrzyłam na tę książkę sceptycznie: słodziutka okładka, mdlący tytuł sugerujący tandetny romans z przewidującą i nudną fabułą. Przechodziłam obok tej książki i mówiłam sobie: „Nie, tej nie przeczytam. Szybciej ją komuś dam niż sama po nią sięgnę”, ale pewnego dnia moja córka (w ramach szukania grubych książek do czytania) sięgnęła po nią. Przeczytałam jej kilka stron do snu i… czytałam do rana, ponieważ nie mogłam pozostawić bohaterów samych i iść spać. Dopiero w czasie lektury zaczęło podobać mi się wszystko: i okładka i tytuł, a akcja najbardziej. Pastelowe, lekkie kolory doskonale oddają osobowość delikatnej bohaterki o blond włosach. Do tego solidna okładka, bardzo dobrze zszyte strony, dzięki czemu, książka po kolejnych spotkaniach jest w bardzo dobrym stanie. Nawet wyginanie nie powoduje wypadania kartek. To sprawia, że możemy skupić się na interesującej akcji zamiast wypadających stronach. Życzyłabym sobie więcej takich książek.
Aleksandra Tyl zabiera nas w świat trzydziestokilkuletniej kobiety wychowującej siedmioletnią Matyldę. Porzucona przez egoistycznego Bartosza prowadzącego wygodne życie naukowca-utrzymanka partnerki. Sytuacja zmieniła się po urodzeniu córki: Alicja nie ma po co wracać do pracy, o kolejną trudno (większość kobiet zna to z życia), a partner nie pomaga ani w opiece nad dzieckiem ani w prowadzeniu domu. Kiedy osamotnionej bohaterce wydaje się, że gorzej być nie może Bartosz zostawia ją dla innej i nagle poczuł potrzebę zawarcia związku małżeńskiego, obudził się w nim instynkt ojcowski (ale tylko w stosunku do oczekiwanego dziecka). To wszystko sprawia, że bohaterka jest sfrustrowana, przytłoczona. Do tego jej córka ciągle choruje, przez co nie może normalnie chodzić do szkoły, brać udział w szkolnych imprezach. Pewnego dnia tuż przed kolejnym ważnym dla jej dziecka przedstawieniem trafia do dziwnej pani doktor, która – zamiast zapisywać kolejne syropki – doradza wyjazd na wieś. Skąd wziąć pieniądze na takie wakacje? Alimenty nie starczają na wyjazd, a jej zarobki zależne są od zleceń i ilości wolnego czasu, którego przy dziecku bardzo mało. Na szczęście z pomocą przychodzi pomysłowa siostra, która przypomina, że w okolicach Wrocławia mają ciotkę Józefinę, która bardzo dawno temu widziały na pogrzebie swojej matki. Dla Alicji jest to ostatnia deska ratunku, której chwyta się niepewnie i tuż po przyjeździe pragnie spakować się i wrócić do czystej, pachnącej odświeżaczami Warszawy. Pierwsze wrażenie jakie robi na dziewczynkach ciotka to stara gburowata dewotka niedbająca o czystość. To jednak dzięki niej Matysia w końcu zyskuje znajomych, uczy się samodzielności, a Ala ma dużo czasu na pracę. Jej życie przewraca się do góry nogami: zmienia podejście do córki, jest bardziej twórcza, poznaje nowe osoby, staje się bardziej przebojowa i poznaje kogoś kto sprawia, że jej świat zaczyna wirować, a sama bohaterka może pogodzić się w końcu ze swoim losem, wybaczyć sobie i byłemu partnerowi oraz pozwolić na szczęście. Zakończenie jednak nie jest jasne i zapowiada kontynuację (po którą chętnie sięgnę) losów.
„Magiczne lato” czyta się bardzo szybko. Aleksandra Tyl z wielką wprawą snuje fabułę, wplata w nią grozę i humor, przemyca wiele prawd dotyczących życia każdego z nas. Pisarce pięknie udało się uchwycić zderzenie miejskiej i wiejskiej mentalności, problemy z wchodzeniem w zamkniętą społeczność, otwartość i gościnność zderzoną z uprzedzeniami oraz chęcią niesienia pomocy. Nie zabraknie też intrygi, rozwiązywania wojennych zagadek, chorych, bezdomnych, zielarek, dewotek, plotkar, karierowiczek. Aleksandra Tyl pięknie zarysowuje także sylwetki mężczyzn, ich motywacji udowadniania, że są lepsi niż otoczeniu się wydaje.
„Magiczne lato” to doskonała lektura na gorsze dni, kiedy szukamy do czytania czegoś lekkiego, pozytywnego, wciągającego, poprawiającego nastrój, dystansującego nas do świata i życia oraz pozwalającego przemyśleć własne ścieżki i wybory, kiedy szukamy zastanawiamy się czy możemy i powinniśmy wybaczać krzywdy. Ciotka Józefina jest tu postacią, która (ze względu na pogodzenie się z losem) pozwala innym na leczenie ran. Żal wobec byłego partnera i ciągłe oczekiwanie jego powrotu w jej towarzystwie szybko topnieje. Zamienia je próba chłonięcia nowego, nauka radości z małych rzeczy i rozkwitającej miłości. To pozwala jej na pozbycie się żalu i rozgoryczenia, zgody w imię dobra własnego i dziecka.
Polecam każdemu, kto poszukuje lekkiej, ale jednocześnie intrygującej, wciągającej i nieprzewidywalnej lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz