Zenon Fajfer, Widok z głębokiej wieży, Szczecin, Bezrzecze „Forma. Fundacja Literatury
imienia Henryka Berezy” 2015
„Granice świata są granicami naszego
języka” – przekonuje Ludwig Wittgenstein. Do swojego świata zakreślonego ściśle
określonymi granicami zabiera nas Zenon Fajfer w tomie „Widok z głębokiej wieży”.
Codzienność na wyciągnięcie ręki i słów odpowiednio połączonych i
nakreślających obrazy odczuć, doznań, wrażeń, spostrzeżeń. Obok codziennej
krzątaniny, spotkań, rozmów, przygotowań, podróży, świąt i wielu innych
codziennych czynności nie zabraknie refleksji nad słowami i ich ontologicznymi
realizacjami, którymi może być dotyk, śpiew ptaków, kamieniach, witrynach
sklepowych, umytych oknach, roślinach, a nawet popiołach po zmarłych.
Codzienność pachnąca morzem, różami, malinami, kawą, słowami, wiatrem,
porankiem, snami, hotelami. Widok rozciąga się po horyzont naszej wyobraźni siedzącej
gdzieś na balkonie na ostatnim piętrze wieżowca własnego życia. Ten dystans
sprawia, że na niektóre rzeczy podmiot liryczny patrzy z chłodem, innym pozwala
obok siebie przepływać, a jeszcze innych doznaje, porównuje, eksperymentuje.
TERAZ
I
budzą nas mewy
do zatoki
niedaleko może kwadrans
kwadrans
samochodem
ktoś uściśla
widząc naszą
ochotę na spacer
budzą nas ryby
rybie skomlenia
z wnętrza ptasich dziobów
rysuję palcem
na jej odsłoniętym
ramieniu
czekając aż je
usłyszy
Poeta zabiera nas w swój świat
zawieszenia, delektowania się chwilą, odpoczywania od gwaru i pośpiechu. Świat
widziany z wieży wygląda inaczej niż kiedy jest się uczestnikiem. Ludzie
przemykają, przemijają i są nieważnym i jednocześnie ważnym elementem
codzienności jak sprzedawczyni malin. Świat doznawany na wyciągnięcie ręki jest
wolniejszy i spokojniejszy niż ten obserwowany, w którym różne elementy
przemieszczają się z odmienną prędkością, nawarstwiają, sprawiają wrażenie
chaosu.
„Widok z głębokiej wieży” to zbiór krążący
wokół emocji twórczego podmiotu lirycznego. Z tego powodu nie zabraknie też opowieści
o pisaniu, powstawaniu dzieła, trudach zmagania się ze słowami i emocjami,
nakreślania ich granic i elementach łączących wszystkich pisarzy świata, którzy
„spotykają się gdzieś pośrodku”.
W zbiorze nie zabraknie intertekstualności.
Poeta wykorzystuje fragmenty znanej i swojej poezji, przetwarza je, wplata w
biegł własnych zdań. Pojedyncze utwory zabierają nas w wycinek stworzonej i
odczuwanej rzeczywistości, ale tylko całość pozwala dostrzec jej krańce,
zrozumieć granice, przyjrzeć się życiu, w którym jest miejsce na dziecięce
błędy, młodzieńczą radość, rodzinne kultywowanie tradycji, dojrzały chłód i
ciepło.
Tom polecam miłośnikom poezji.
Patronuję z:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz