Beata Pawlikowska, Blondynka na Amazonce, Warszawa „National Geographic” 2015
Rok 2009 była dla mnie czasem przewrotów. Znajomy
fotograf robiący zdjęcia dla jednego z największych wydawnictw przyrodniczych zaproponował
mi udział w podróży do Amazonii. Propozycja niezwykle ciekawa, ponieważ dająca
możliwość zobaczenia tego, co dla przeciętnego człowieka pozostaje poza
zasięgiem: prawdziwie dzikiej natury. I właśnie ta prawdziwa dzikość mnie
odstraszyła. Wystarczyło mi kilka filmów na YT z drapieżnikami, które można
spotkać w tamtym regionie i moja odwaga, chęć przewrócenia życia do góry nogami
i prawdopodobnie (w moim wyobrażeniu) dobrowolnego przygotowania z siebie
obiadu sprawiła, że zrezygnowałam. Kolega wrócił cały i zdrowy z pięknymi
zdjęciami, za które został odpowiednio wysoko wynagrodzony, a mnie pozostał
jedynie sentyment (ale nie żal), że miałam szansę uczestniczyć i dokonałam moim
zdaniem najlepszy (wówczas) wybór.
To właśnie przez ów sentyment chętnie sięgam po książki
podróżnicze opisujące miejscowy klimat, zwierzęta, ludzi, twory ludzi. Każda
lektura przynosiła coś ciekawego. Wśród nich jest też „Blondynka na Amazonce”
Beaty Pawlikowskiej, którą do tej pory bardziej znałam z książek dla dzieci, co
sprawiło, że sięgnęłam po nią bez wahania.
Polska podróżniczka zabiera nas w świat swoich
doświadczeń z podróży z portu w São
Gabriel da Cachoeria. W chwili, kiedy zaczyna się jej osobista opowieść
znajduje się w Manaus i czeka na dalszą podróż statkiem. Przy okazji
dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy na temat tego jak wyprawa wygląda,
dlaczego ważne jest aby mieć swój hamak i przyjść wcześnie, znaleźć odpowiednie
miejsce do rozwieszenia go, jak długo trzeba czekać.
Beata Pawlikowska zabiera nas w świat doświadczania
klimatu Amazonii. Niesamowite otoczenie, rzeki, które pozornie łączą się ze
sobą, wyrastające w środku dżungli miasta, przepych i bogactwo uzyskane za
pomocą rąk niewolników. Dzięki niej czytelnik może dowiedzieć się sporo o
miejscowej kuchni (koktajle owocowe z dużą ilością cukru i mleka), interesujące
miejsca w Manaus (pałace baronów kauczukowych), Santarém, Jurutí, Santa
Elena de Uairén, Ciudad Bolívar. Interesujące i pouczające
okazały się doświadczenia z biurokracją, niedzielną pustką na ulicach,
podróżami po rzekach.
„Blondynka na Amazonii” napisana jest w stylu
strumienia świadomości: autorka przeskakuje z tematu na temat i dzieli się z
czytelnikami tym, co uważa za ważne. Raz jest to opis pięknych miejsc, historii
powstawania niesamowitych budynków, a innym razem jej poglądy na różne tematy. Zoo
na przykład staje się pretekstem do opowieści o niewoli, konieczności
wyzwolenia się z toksycznych relacji i kiedy zaczynamy z zafascynowaniem
patrzeć jak pięknie wolnym można być zostajemy zderzeni z obrazem przeczącym
przekonaniom. Odpowiednie pieczątki w paszporcie pokazują, że nawet jeśli
bardzo chcemy pozostajemy zaszufladkowanymi elementami systemu określonego w
granicach państw.
Po książce oczekiwałam większej ilości interesujących
zdjęć. Tu mamy pod tym kątem, oszczędność, a z drugiej strony pojawia się marnotrawstwo
w postaci rysunków autorki.
Prosty język, żywa akcja sprawiaj, że po książkę może
sięgnąć każdy zainteresowany minimalnym poznaniem specyfiki życia w Amazonii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz