Maja Hjertzell, Wiktorio,
I love you, il. Anna Nilsson, tł. Marta Wallin, Poznań „Zakamarki” 2016
Każdy z nas potrzebuje czuć się ważny, potrzebny,
zrozumiany. Każdy z nas chce, aby inni poświęcali mu czas, byli mili,
wysłuchali go. Co możemy dać w zamian? Poświęcenie, zrozumienie, czas, miłość,
akceptację. Związki między ludźmi nie powstają w próżni obowiązków, zaganiania,
walki o byt, przemykania obok siebie, niedostrzegania w innym człowieka,
pilnowania, krytykowania.
„Wiktorio, I love you” Maji Hjertzell zaczyna się
bardzo prosto: dziewięcioletnia Linn wiesza plakaty z informacją o zaginięciu
kota Gwoździka. Runa (sąsiadka) krytykuje ją za obwieszanie osiedla plakatami.
Takie zachowanie uważa za szkodliwe. Runa i jej pies Reks są postrachem
okolicy. Wścibska starsza pani każdego kontroluje, krytykuje i uważa, że każdy
powinien się jej słuchać, a jej duży groźny pies wszystkich obszczekuje. W
życiu jednak nie jest tak łatwo zmusić innych, by robili dokładnie tak jak my
byśmy chcieli (tym bardziej, że sama nie do końca jest pewna jak to ma być). Z
tego powodu samotna właścicielka psa pisze sporo listów do gazety. W każdym
narzeka na inny element życia społecznego na osiedlu. Każdy stara się jej
ustępować, schodzić z drogi byle nie mieć problemów, nie być opisanym. Pewnego
dnia to się zmienia: na osiedle przyjeżdża autobus. Nie jest to jednak zwykły
autobus. Jest to książkobus prowadzony przez radosną i pewną siebie kobietę.
Hałaśliwa, szczęśliwa i świadoma własnej wartości Wiktoria ignoruje Runę, jej
zakazy, nakazy, napomnienia, a do tego przewraca życie Linn do góry nogami.
Samotna dziewczynka wychowywana przez mamę, która na siłę próbuje znaleźć jej
przyjaciół oraz organizować życie, aby mieć poczucie, że jej życie po rozwodzie
jest normalne zaczyna odczuwać sens kontaktów międzyludzkich. Otwarta Wiktoria
poświęca jej czas, uwagę, a co najważniejsze słucha. Linn do tej pory musiała
wykonywać nakazy i dostosowywać się do zakazów.
Znajomość z Wiktorią staje się kluczowym momentem w
życiu kilkulatki. Już nie jest samotną, niezrozumianą dziewczynka mieszkającą w
nowym miejscu. Poczucie odrzucenia przez ojca, który założył nową rodzinę i
wiecznie zabieganą mamę znika. Pod wpływem nowej znajomej Linn próbuje
zrozumieć siebie, lepiej komunikować swoje potrzeby, a do tego ma szansę na
poznanie prawdziwego przyjaciela: takiego, z którym czuje się fantastycznie,
może dzielić się wszystkim, a czas przy nim mknie tak szybko, że kilkuminutowa
wizyta zmienia się w wielogodzinną.
Wiktoria staje się tu osiedlową dobrą wróżką
niepozbawioną osobistych problemów. To typ kobiety wolnej, oderwanej od
kulturowych schematów. Otwarta, ciepła i potrafiąca mówić o swoich potrzebach
staje się wzorem i towarzyszką dla Linn, która stara się wymykać, aby razem z
nową przyjaciółką łamać zakazy (jedzenia słodyczy przed kolacją), uczyć się
(poznawać interesujące książki, gotować, poznawać nowe potrawy), odkrywać, że
nawet zatwardziali kontrolerzy małych społeczności potrzebują zrozumienia,
ciepła i akceptacji.
„Wiktorio, I love you” to piękna opowieść o
przemianach, budowaniu relacji, możliwości tworzenia rodzicielstwa opartego na zaufaniu
i wzajemnym słuchaniu. To także historia niepowtarzalnej przyjaźni, odkrywania,
że nie zawsze musimy podporządkować się innym, że możemy być egoistami i
zakreślać granice naszych pragnień.
Książka pięknie oprawiona, z solidnie zszytymi
stronami wzbogaconymi prostymi ilustracjami urozmaicającymi lekturę. Dużym
plusem jest prosty, żywy język, niedługie rozdziały i przemycanie wiedzy
filozoficznej. Oczytana Wiktoria staje się świetnym rozmówcą i nauczycielką.
„Wiktorio, I love you” polecam uczniom szkoły
podstawowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz