James Martin, Jezus,
tł. Krzysztof Jasiński, Anna Wawrzyniak, czyt. Aleksander Machalica, Poznań
„Święty Wojciech Dom Medialny” 2016
O Jezusie powstało wiele książek. Jedne miały na celu
nawracać, inne zmuszać do konfrontacji z realiami, jeszcze inne były przemyśleniami
wokół ważnej dla chrześcijan postaci. „Jezus” Jamesa Martina to nie biografia
ani powieść historyczna, której się spodziewałam. Zaskoczyły mnie osobiste
relacje autora, umiejętne połączenie reportażu podróżniczego z
popularnonaukowym wykładem oraz fragmentami „Biblii”. Wszystko to sprawia, że
mimo trudnej tematyki jaką jest przybliżenie „Pisma Świętego”, jego szeroka
analiza (zjawisko bardzo popularne w kulturze żydowskiej i naradzające się w
chrześcijańskiej) kładąca nacisk na zrozumienie i doświadczenie tekstu, a przez
to pogłębienie wiedzy o swojej wierze.
Każdy rozdział poświęcony innemu etapowi życie Jezusa
rozpoczyna się relacją z podróży Jamesa Martina do Ziemi Świętej, przez co mamy
wrażenie, że to wędrówka w te określone miejsca staje się inspiracją do głębszej
refleksji, lepszego poznania „Biblii” i zrozumienia wagi czynów dokonanych
przez Jezusa. Wykształcony i oczytany jezuita udaje się w wędrówkę stającą się
duchową pielgrzymką, którą chce się podzielić ze swoimi czytelnikami. Jego
szeroka wiedza pozwala na odkrywanie ważnych i pięknych miejsc, poznawania ich
historii. W książce nie zabraknie też anegdot oraz ciekawostek ożywiających
całość i sprawiających, że opowieść o Jezusie nie czyta się jak nudnej
biografii.
Wielkim plusem jest spojrzenie na owe miejsca przez
pryzmat „Biblii” jako nierozerwalnej całości: „Nowy Testament” staje się
pretekstem do poszukiwania śladów w „Starym Testamencie”. Nie brakuje też
porównania relacji napisanych przez czterech ewangelistów. W czasie tych
konfrontacji nie zabraknie również odwołania do prac współczesnych historyków,
porównanie sprzecznych teorii podsumowane refleksjami autora próbującego w
prosty sposób porównać starożytność ze współczesnością. Każdy rozdział
podsumowano odpowiednim cytatem z Ewangelii. Ten scholastyczny schemat może wydawać
się nużący, ale w czasie lektury odkrywamy, że daje nam poczucie sensu, pozwala
lepiej odnaleźć się w tekście.
James Martin w swojej książce kreśli bardzo ludzki
obraz Jezusa. Podkreślane jest tu odczuwalność zła, cierpienia, niedostatku.
Jezus jako człowiek był słaby, bo podatny na zimno i inne bodźce. Obraz Jezusa
wrażliwego na cierpienie innych sprawia wrażenie bliskiego każdemu człowiekowi.
Innym bardzo ważnym tematem poruszonym przez autora
jest temat Marii, jej miejsca w życiu Jezusa, religii oraz kulturze. Sporo
miejsca poświęcono motywowi Stabat Mater, który jest bardzo popularnym
elementem kultury europejskiej. Temat ten często wracał u mniej lub bardziej
wybitnych artystów, przez co obecny jest w każdym kościele. Czasami są to
solidne duże obrazy lub rzeźby, a czasami niepozorne prace przybliżające ogrom
cierpienia matki tracącej syna.
Dużym plusem książki jest prosty i żywy język, dzięki
czemu skomplikowane problemy teologiczne mogą być zgłębione przez każdego, kto
zechce sięgnąć po książkę lub audiobook. Do moich rąk trafił audiobook, którego
-dzięki umiejętnemu czytaniu Aleksandra Machalicy- słuchało się bardzo
przyjemnie.
Książkę polecam chrześcijanom. Wykłady (czy może
bardziej reportaż) będą interesującym sposobem pogłębienia wiedzy szczególnie
dla katolików. Lektura może być interesującym i pouczającym doświadczeniem dla
każdego, kto pragnie w życiu zrobić coś wielkiego, ale otoczenie, w którym żyje
nie daje wiary w niezwykłość czynów i możliwość zrobienia czegoś niezwykłego
tak jak współplemieńcy nie wierzyli Jezusowi, którego znali jako zwykłego
cieślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz