Etykiety

czwartek, 8 grudnia 2016

Piotr Badnarczyk i inni "Kajko i Kokosz. Obłęd Hegemona"



https://sklep.egmont.pl/komiksy/humor/p,obled-hegemona-tom-1,15104.html
Piotr Badnarczyk i inni, Kajko i Kokosz. Obłęd Hegemona, Warszawa „Egmont” 2016
Dobre pomysły mają swoich zwolenników. Z tego powodu od lat wznawiane i kontynuowane są różne serie komiksów. Do moich rąk trafił komiks będący nową odsłoną serii „Kajko i Kokosz”. „Obłęd Hegemona” autorstwa Piotra Bednarczyka, Krzysztofa Janicza, Sławomira Kiełbusa, Macieja Kura, Norberta Rybarczyka oraz Tomasza Samojlika wzorowany jest na pracach Janusza Christy. Znani bohaterowie (fajtłapowaci Zbójcerze z Hegemonem, Smok Miluś, Kajko i Kokosz oraz rozbójnik Łamignat z żoną Jagą) wracają w nowej odsłonie nawiązującej do pierwowzoru, w którym akcja połączona jest w logiczną całość pokazującą wycinek rzeczywistości z różnych stron: Kajko i Kokosz (słowiańscy wojowie) mieszkają w grodzie kasztelana Mirmiła, którego żoną jest Lubawa. Ich wrogami się zbójcerze dowodzeni przez Hegemona i jego zastępcę Kaprala. Jednym z ważnych bohaterów jest smok Miluś (bojący się małych zwierząt), czarownica Jaga i jej mąż – zbój Łamignat. Komiksy twórcy serii wydawano od lat 70 do 90 XX wieku. Typowe dla nich jest specyficzny humor, bijatyki, upraszczanie zachowań ludzi. Znawcom komiksów seria Janusza Christy może przypominać przygody Galów, Asteriksa i Obeliksa René Gościnnego. Poza wieloma podobieństwami opowieści różnią czasy, w których umieszczono akcję: francuski w starożytności, a polski w średniowieczu. Początki państwowości to czasy niebezpieczne. Grody przechodzą z rąk rycerzy do rąk innych rycerzy. Nie brakuje też zbójcerzy napadających dla zasady, aby ćwiczyć się w rzemiośle. Do tego w okolicznych lasach grasują zbóje, mieszkają wiedźmy znające zioła oraz moc przyrody. Jak na średniowieczne przygody przestało nie mogło zabraknąć smoka, rusałki, skrzatów.
W nowym komiksie znajdziemy wszystko, co znamy z oryginału. Wznowienie przygód pozwala na rozszerzenie akcji. Dla osób nieznających całej serii brakuje minimalnego wprowadzenia, ale po przeczytaniu całego komiksu, powiązaniu wydarzeń zacznie on nabierać sensu, który troszkę trudno uchwycić.
W tytułowej opowieści wódz zbójcerzy, Hegemon, popada w obłęd, przez co staje się miły, wrażliwy, a przez to nie może prowadzić do walki. Jego podwładni szukają różnych sposobów na przywrócenie dawnego zachowania swojego wodza. Nie zabraknie tu wizyty w klasztorze oferującym terapię. Metody leczenia stylizowane na wyjęte ze średniowiecznych ksiąg medycznych. Mimo starań terapia nie przynosi odpowiednich rezultatów. Zbójcerze przypadkowo sami znajdują sposób na wywołanie w Hegemonie agresji.
Opowieść o Milusiu to historia przypadkowego zmierzenia się z kłusownikami taranującymi zwierzęta jako jedzenie i kpiącymi z prawa. Uwalniający zwierzęta Miluś sam trafia w zasadzkę. Po zaniesieniu do obozowiska przez przypadek nie tylko się uwalnia, ale i skutecznie zniechęca kłusowników do dalszych polowań.
„Coś na muchy” przenosi nas w czasy dzieciństwa tytułowych bohaterów i ich pierwszego spotkania. Całość zamyka opowieść o Łamignacie i jego szkole mającej pielęgnować idee zbójectwa. Doświadczony rozbójnik szybko odkrywa, że wychowując młodych stworzył sobie konkurencję. To sprawia, że zaczyna myśleć o pozbyciu się jej. Sięga po różne środki, ale - ze względu na to, że uczniowie mieli świetnego mistrza i byli zdolni – młodzi zbóje nie tak łatwo się zniechęcą.
W albumie tytułowych bohaterów praktycznie nie ma, a kiedy się już pojawiają są nieco inni niż znani nam z tomów Christy. Czytając ten tom mamy wrażenie, że obejmuje on wydarzenia wcześniejsze tak, jakby autorzy nie chcieli opowiedzieć dalszych losów przyjaciół tylko powrócić do źródeł ich znajomości, jakby zastanawiali się: „A jak to się właściwie zaczęło?”. Z tego powodu znajomość wcześniejszych tomów nie jest wymagana
Komiks jest interesujący, lekki i będzie ciekawą propozycją dla dzieci oraz młodzieży. Zabrakło w nim jednak elementu spajającego wszystkie scenki.
Jako zbiór samodzielnych opowieści będzie doskonale bawił i zachęcał do dalszego sięgania po serię twórcy „Kajka i Kokosza”.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz