Piotr Badnarczyk i inni, Kajko i Kokosz. Obłęd Hegemona, Warszawa „Egmont” 2016
Dobre pomysły mają swoich zwolenników. Z tego powodu
od lat wznawiane i kontynuowane są różne serie komiksów. Do moich rąk trafił komiks będący nową odsłoną serii „Kajko i Kokosz”. „Obłęd Hegemona” autorstwa Piotra
Bednarczyka, Krzysztofa Janicza, Sławomira Kiełbusa, Macieja Kura, Norberta
Rybarczyka oraz Tomasza Samojlika wzorowany jest na pracach Janusza Christy.
Znani bohaterowie (fajtłapowaci Zbójcerze z Hegemonem, Smok Miluś, Kajko i
Kokosz oraz rozbójnik Łamignat z żoną Jagą) wracają w nowej odsłonie
nawiązującej do pierwowzoru, w którym akcja połączona jest w logiczną całość
pokazującą wycinek rzeczywistości z różnych stron: Kajko i Kokosz (słowiańscy
wojowie) mieszkają w grodzie kasztelana Mirmiła, którego żoną jest Lubawa. Ich
wrogami się zbójcerze dowodzeni przez Hegemona i jego zastępcę Kaprala. Jednym
z ważnych bohaterów jest smok Miluś (bojący się małych zwierząt), czarownica
Jaga i jej mąż – zbój Łamignat. Komiksy twórcy serii wydawano od lat 70 do 90 XX wieku.
Typowe dla nich jest specyficzny humor, bijatyki, upraszczanie zachowań ludzi.
Znawcom komiksów seria Janusza Christy może przypominać przygody Galów,
Asteriksa i Obeliksa René
Gościnnego. Poza wieloma podobieństwami opowieści różnią czasy, w których
umieszczono akcję: francuski w starożytności, a polski w średniowieczu.
Początki państwowości to czasy niebezpieczne. Grody przechodzą z rąk rycerzy do
rąk innych rycerzy. Nie brakuje też zbójcerzy napadających dla zasady, aby
ćwiczyć się w rzemiośle. Do tego w okolicznych lasach grasują zbóje, mieszkają
wiedźmy znające zioła oraz moc przyrody. Jak na średniowieczne przygody
przestało nie mogło zabraknąć smoka, rusałki, skrzatów.
W nowym komiksie znajdziemy wszystko, co znamy z oryginału.
Wznowienie przygód pozwala na rozszerzenie akcji. Dla osób nieznających całej
serii brakuje minimalnego wprowadzenia, ale po przeczytaniu całego komiksu,
powiązaniu wydarzeń zacznie on nabierać sensu, który troszkę trudno uchwycić.
W tytułowej opowieści wódz zbójcerzy, Hegemon, popada
w obłęd, przez co staje się miły, wrażliwy, a przez to nie może prowadzić do
walki. Jego podwładni szukają różnych sposobów na przywrócenie dawnego
zachowania swojego wodza. Nie zabraknie tu wizyty w klasztorze oferującym
terapię. Metody leczenia stylizowane na wyjęte ze średniowiecznych ksiąg medycznych. Mimo starań terapia nie przynosi odpowiednich rezultatów. Zbójcerze
przypadkowo sami znajdują sposób na wywołanie w Hegemonie agresji.
Opowieść o Milusiu to historia przypadkowego
zmierzenia się z kłusownikami taranującymi zwierzęta jako jedzenie i kpiącymi z
prawa. Uwalniający zwierzęta Miluś sam trafia w zasadzkę. Po zaniesieniu do
obozowiska przez przypadek nie tylko się uwalnia, ale i skutecznie zniechęca
kłusowników do dalszych polowań.
„Coś na muchy” przenosi nas w czasy dzieciństwa
tytułowych bohaterów i ich pierwszego spotkania. Całość zamyka opowieść o Łamignacie
i jego szkole mającej pielęgnować idee zbójectwa. Doświadczony rozbójnik szybko
odkrywa, że wychowując młodych stworzył sobie konkurencję. To sprawia, że
zaczyna myśleć o pozbyciu się jej. Sięga po różne środki, ale - ze względu na
to, że uczniowie mieli świetnego mistrza i byli zdolni – młodzi zbóje nie tak
łatwo się zniechęcą.
W albumie tytułowych bohaterów praktycznie nie ma, a
kiedy się już pojawiają są nieco inni niż znani nam z tomów Christy. Czytając
ten tom mamy wrażenie, że obejmuje on wydarzenia wcześniejsze tak, jakby
autorzy nie chcieli opowiedzieć dalszych losów przyjaciół tylko powrócić do
źródeł ich znajomości, jakby zastanawiali się: „A jak to się właściwie zaczęło?”.
Z tego powodu znajomość wcześniejszych tomów nie jest wymagana
Komiks jest interesujący, lekki i będzie ciekawą
propozycją dla dzieci oraz młodzieży. Zabrakło w nim jednak elementu spajającego
wszystkie scenki.
Jako zbiór samodzielnych opowieści będzie doskonale bawił
i zachęcał do dalszego sięgania po serię twórcy „Kajka i Kokosza”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz