Wanda Szymanowska, Ciapek, il. Wanda Kazała, Warszawa „Białe Pióro” 2016
Bezdomność to temat, który regularnie do każdego z
nas wraca. Mówi się o niej w kontekście zwierząt i ludzi, a wszystko przy
okazji jednorazowych gestów: zbierania środków potrzebnych na przetrwanie.
Bezdomność wiąże się z samotnością, koniecznością dbania o siebie, liczeniem na
pomoc innych i niełatwym losem. Klatki pełne zwierząt czekających na kogoś, kto
je pokocha i kogo one będą mogły obdarować swoim sercem czasami stają się
inspiracją do nieprzemyślanych adopcji. Pod wpływem emocji ludzie biorą
zwierzaki do domów, dają je jako prezenty, a później pozostawiają samym sobą. Nie
zastanawiają się, czy będą mieli czas na wczesne poranne spacery, wieczorne
wyjścia na toaletę i dwugodzinny marsz ze zwierzakiem, który ruchu potrzebuje.
Zapominają o regularnym karmieniu, pielęgnacji. Pozostawiony w pustym
mieszkaniu lub domu zwierzak psoci, a ich właściciele gniewają się, bo przecież
nie tak miło wyglądać ich życie z pupilem. Miał być piękny, cieszyć oko,
znajomi mieli go podziwiać, a tu taki klops: pies nijaki, do tego wymaga
sporego nakładu, wysiłku, dyscypliny.
„Ciapek” Wandy Szymanowskiej to opowieść o nieprzemyślanym
podarunku i niechcianym psiaku, który nie był urodziwy i przez to w życiu miał
pod górkę. W jesienny poranek w mrocznej piwnicy na świat przyszły dwa
szczeniaki: jeden piękny, a drugi o przeciętnej urodzie podwórkowego kundla.
Kiedy Szczeniaki podrosły rozdzielono je: piękny Karmelek trafił do domu ludzi,
matka wróciła na podwórze, a Ciapek został w piwnicy. Nie miał tam tragicznych
warunków, ale też nie był szczęśliwy i z zazdrością patrzył na pięknego brata,
który mógł liczyć na pieszczoty ludzi, smakołyki ze stołu. Matka pocieszała go,
że są psy, które mają się dużo gorzej. I miała rację, ale to wcale nie
sprawiało, że Ciapek czuł się lepiej i przestawał marzyć.
Pewnego dnia został zabrany z piwnicy, zawieziony do
innego domu, umieszczony w koszyku i… stał się gwiazdkowym prezentem dla
dziewczynki, która bardzo szybko znudziła się psem i go porzuciła. Na szczęście
znalazł się ktoś, kto go przygarnął i w końcu mógł kogoś pokochać.
„Ciapek” to z jednej strony opowieść o psie, który
miał niesamowite szczęście i znalazł dom, a z drugiej strony o każdym z nas. O
naszych zawodach, odrzuceniach, o tym jak cierpimy, kiedy jesteśmy
zaniedbywani, o tym jak cierpią inni, kiedy my ich zaniedbujemy. Ile jest
dzieci i dorosłych Ciapków? Porzucone chore lub zdrowe dzieci, zaniedbani
starzy rodzice, bezdomne psy, koty. Niby tak wiele ich dzieli, a łączy jedno:
tęsknota za lepszym jutrem, prawdziwym domem, który podglądany z perspektywy
piwnicy czy domu pełnego patologii sprawia smutek, bo rodzi przekonanie, że
osiągnięcie takiego szczęścia jest poza zasięgiem.
„Ciapek” to piękna, prosta opowieść, która na pewno
przypadnie do gustu czytelnikom. Miękka oprawa, proste szkice, które mogą
zostać pokolorowane dopełniają całość. Myślę, że opowieść Wandy Szymanowskiej
zasługuje na lepszą oprawę i ilustracje, które oczarują młodych czytelników.
Obecne są ładne, ale troszkę za małe, troszkę za trudne do kolorowania dla
przedszkolaków. Mimo tych braków my czytamy książkę już od tygodnia i córka
bardzo chętnie do niej wraca. Duża czcionka sprawia, że dzieci mogą śledzić
tekst lub czytać samodzielnie. Prosty język, zdania w stronie czynnej
sprawiają, że opowieść czyta się bardzo przyjemnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz