Etykiety

czwartek, 18 sierpnia 2016

Anna J. Szepielak "Francuskie zlecenie"



http://nk.com.pl/francuskie-zlecenie/2328/ksiazka.html#.V7TnWzW83IU
Anna J. Szepielak, Francuskie zlecenie, Warszawa „Nasza Księgarnia” 2016
„Francuskie zlecenie” to powieść o feministkach (tak nazywam kobiety dostrzegające jakąkolwiek nierówność wynikającą z przynależności do określonej płci) zarzekających się, że feministkami nie są (w końcu feminizm wielu ludziom kojarzy się z pejoratywnym nacechowaniem słowa, a nie z równością, którą propaguje), historii (od średniowiecza przez II wojnę światową), uprzedzeniach (z morałem, że lepiej się od nich uwolnić), pracowitości (kobiety są tu niesamowicie zaradne i pracowite), matriarchacie, w którym młody Aleksander czuje się dyskryminowany ze względu na płeć, co doskonale obnaża głupi patriarchalny stosunek wobec kobiet, bo w wersji, kiedy to kobiety mają więcej praw taka nierówność wydaje się śmieszyć. Do tego nie zabraknie kryminału, horroru, romansu, komedii i paru innych gatunków. Można powiedzieć, że ta niedługa i posiadająca bardzo spokojną fabułę powieść Anny J. Szepielak to prawdziwy misz-masz, w którym wiele osób znajdzie coś dla siebie.
Cała historia zaczyna się bardzo niewinnie. Jola namawia koleżankę z pracy na przyjęcie zlecenia. Ewa jednak nie wykazuje entuzjazmu, bo zwykle te atrakcyjne propozycje załatwiają dla siebie jej koledzy z pracy, a naprawdę niesamowite szef, jej przypada jedynie poprawianie jej pracy i nieciekawe fotografowanie produktów przemysłowych, więc nie łudzi się, że ma jakiekolwiek szanse. Doskonale zdaje sobie sprawę, że podpisując niesamowicie atrakcyjną umowę narazi się współpracownikom. Dopiero wielogodzinne namowy i wytłumaczenie jej, że klientka chce, aby fotografem była kobieta sprawiają, że Ewa w końcu podpisuje dokument.  Nawet szef nie ma tu zbyt wiele do powiedzenia. Pozostaje mu jedynie wręczyć swojej pracownicy najlepszy sprzęt i życzyć udanej pracy, bo od tego zależy powodzenie firmy. Ta początkowo wlekąca się akcja nagle nabiera tempa. Polka słabo znająca francuski trafia do niezwykłego domu w Prowansji, gdzie (ku jej zaskoczeniu) kultywuje się polskie tradycje, pracownicy muszą uczyć się języka polskiego, a wszystko przez jedną, niezwykle ważną dla babci Konstancji osobę.
Pojawiająca się w rezydencji Ewa nie tylko niechcący nieźle namiesza, pomoże rozwinąć kilka tajemnic, ale też przy okazji rozwiąże swoje życiowe problemy. Jej udana sesja fotograficzna, zainteresowanie otoczeniem, wielogodzinne rozmowy z domownikami i niezwykłe, wizjonerskie sny pozwolą na rozwiązanie wielu zagadek z rodziny pracodawców i swojej. Wyjazd do Prowansji okaże się lekiem na codziennie problemy Ewy, która – chcąc spełniać marzenia o swojej wymarzonej pracy – pogubiła się. Kilka dni spędzonych we Francji pozwalają jej przemeblować świat własnych wartości, nabrać dystansu do codzienności, zobowiązań, poczucia winy i pozwoli na odkrycie swoich niezwykłych mocy.
„Francuskie zlecenie” to bardzo przyjemna i wciągająca lektura. Troszkę wolna akcja i wakacyjny klimat sprawiają, że jest to idealna lektura na wczasy oraz długie zimowe wieczory.
Powieść polecam kobietom poszukujących książek, w których wymieszano różne gatunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz