Etykiety

środa, 31 sierpnia 2016

dwie pieczenie na jednym ogniu


Każdego miesiąca dostaję wiele książek, ale i tak uwielbiam odwiedzać miejsca, w których można kupić tę chwilę przyjemności i wiedzy. Bardzo cieszy mnie zjawisko, które niektórzy krytykując mówią: „książki między mydłem a powidłem”. Uważam, że mogę wówczas kształtować w dziecku poczucie, że warto kupować książki bez planowania takiego zakupu. Oczywiście chodzi o wszelkie markery i supermarkety. Tam zwykle kupuję to, co córka sobie wybierze. Przy okazji mogę sobie bezkarnie obserwować ludzi i ich nawyki zakupowe, zakazy wobec dzieci przy takich stoiskach.

Jakiś czas temu intensywnie przeglądając literaturę dziecięcą przy pomocy mojej małej czytelniczki, która musiała ocenić, co chce przeczytać byłam świadkiem dość typowej (nie pierwsza i nie ostatnia) sceny. Książkę kupowały trzy starsze panie. Wszystkie w wspólną, jedną i jedyną rzeczą, jaką się kierowały była cena na okładce. Wybierały lekturę dla… tygodniowego malca. Przy okazji dowiedziałam się (nawet nie podsłuchując tylko zwyczajnie słuchając) wielu szczegółów z życia młodych rodziców i tego jaki to przykry obowiązek kupować takie prezenty dla odwiedzanych niemowląt. Kiedy zastanawiałam się nad tym, po co w ogóle planują odwiedzać maleństwo, kiedy sprawia im to taką nieprzyjemność one prowadziły gorącą dyskusję na temat wartości książek.

-Patrz, ta jest tańsza i jaka gruba. Będzie dobrze wyglądać jako prezent.

-No, faktycznie.

-Patrzcie na tą*. Ta będzie dobra.

Jak dobra to ja niedyskretnie zerkam, bo byłam zainteresowana, co też starsze panie wybrały. Księga faktycznie gruba, ilustracji dziecko w niej zobaczy bardzo mało. I zastanawiam się dlaczego takiemu małemu dziecku taką książkę tak wcześnie. Przecież lepiej dać taką książeczkę do kąpieli lub z grubymi stronami za kilka złotych. Jedna z pań trzeźwo zauważyła:

-Ty, a nie za poważna ta książka dla dziecka?

-A co ty się przejmujesz? Przecież nie ty tą* książkę będziesz mu czytać tylko matka, a jak jej się nie będzie chciało to zawsze można jej później wytknąć, że nie dba o rozwój dziecka.

-Też racja.

I zadowolone z siebie poszły do kasy, gdzie mogły nabyć troszkę kultury dla dziecka, aby móc później tą kulturą tresować młodą matkę...

*zaimek zastosowany przez mówiącą (powinno być tę, ponieważ zaimek ma taka końcówkę jak rzeczownik)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz