Wakacje to czas odpoczynku, ale też kształtowania ważnych umiejętności społecznych. Młodzi ludzie mają wówczas wystarczającą ilość energii oraz mentalnej przestrzeni, aby rozwiązać nawarstwiające się przez cały rok sprawy. Ważne jest, aby w takich momentach mogli liczyć na swoich bliskich. Niestety bardzo często dorośli są zabiegani, skupieni na karierze, wywierają presję na dzieci, nie wsłuchują się w ich potrzeby i możliwości. Z takimi problemami mierzą się bohaterzy książki Magdaleny Zarębskiej „Stajnia pod Lipami”.
Powieść otwiera spore, ciągle narastające napięcie. Bohaterka jest tykającą
bombom, którą wszystko drażni. Początkowo zastanawiałam się, skąd u niej te
nerwowe reakcje, ale z każdą stroną coraz bardziej rozumiałam jej zachowanie.
Jej codzienność pełna jest wyzwań, przepływających tłumów, oczekiwań.
Poprzeczka postawiona jest wysoko, a przecież nie da się być doskonałym we
wszystkim. Zwłaszcza, kiedy nie otrzymuje się żadnego wsparcia. Na pierwszych
stronach do domu Marty mieszkającej przy ośrodku jeździeckim ktoś się dobija.
Okazuje się, że to koleżanka z klasy, która właśnie zaczęła uczyć się jazdy.
Śledzimy negatywne nastawienie bohaterki do relacji z ludźmi, nerwowe reakcje
na próby nawiązania kontaktów. Sprawy nie ułatwia niesprzyjające dobrym emocjom
otoczenie. Z domu słyszy przyjaciółki siostry obgadujące początkujących jeźdźców,
co ją bardzo irytuje. Do tego nie może dogadać się z bliskimi. Siostra ma do
niej żal o to, że rodzice nie pozwalają jej trenować jeździectwa. Nastolatka ma
pretensje do otoczenia, że nikt nie dostrzega i nie docenia jak ciężko pracuje.
Wszyscy każą jej być obowiązkową i odpowiedzialność, co nie jest łatwe.
Zwłaszcza, że w czasie treningów nie słyszy pochwał tylko ciągłe krzyki i
karcenia. To źle na nią wpływa. Nawet koń jest w jej towarzystwie nerwowy,
przez co treningi nie idą tak jak powinny, co pogarsza sytuację, ponieważ
trener wytyka każde potknięcie. Wrażliwy Cyrion wyczuwa też każdy nastrój ludzi
wokół. Napięta atmosfera nie sprzyja dobrej więzi z ujeżdżającą go nastolatką.
Zajęcia okraszone nerwową atmosferą z krzykami zniechęcają Martę do treningów.
Problemy początkujących jeźdźców wydają jej się błahe. Ci jednak też mają sporo
wyzwań.
Sylwia musi mierzyć się nie tylko z własnym lękiem, ale też humorami toksycznego chłopaka. Kilka lat starszy od niej partner wydaje się spełnieniem marzeń: jest miły i troskliwy, ale regularnie pokazuje swoje prawdziwe oblicze, karci swoją dziewczynę, traktuje ją jak własność, która ma być całkowicie posłuszna. Robi wszystko, aby Sylwia zrezygnowała z jeździectwa, wyśmiewa jej zainteresowanie, ma pretensje o brak czasu dla niej, a na imprezach ze znajomymi.
Na horyzoncie pojawia się też Basia z niekonwencjonalnym sposobem pracy ze
zwierzakami. Kładzie nacisk na przepracowanie lęków i budowanie więzi ze
zwierzęciem, dzięki czemu stara i schorowana klacz jest świetną towarzyszką nie
tylko dla jej niepełnosprawnej siostry.
Życie nastolatków toczy się tu wokół codzienności, w której mają sporo zajęć.
Muszą pogodzić szkolenia ze szkołą. Do tego nie zabraknie tu zmagania się z
emocjami. Jest gniew, frustracja, ale też i pierwsze miłości, próba zrozumienia
siebie, odkrywania swoich pragnień, nauka asertywności. Przez pryzmat młodych
bohaterów widzimy też zachowanie dorosłych. Pojawiają się tu rodzice
wspierający, dający ciepło, przemeblowujący całe życie pod kątem potrzeb
niepełnosprawnej córki, która z powodu wypadku porusza się na wózku. Mamy też
samotne matki mierzące się z problemami finansowymi i marzące o lepszej
przyszłości dla własnych dzieci. Na pierwszym planie są też rodzice Marty i
Ewy, czyli przedsiębiorczy i zabiegani ludzie biznesu. Nie mają czasu na
głupoty i słuchanie żali córek. Wiedzą, że sukces można osiągnąć ciężką pracą i
tego oczekują od dzieci. Ich postawa nasuwa myśl o trudnym dzieciństwie,
problemach ekonomicznych, z jakimi mierzyli się w młodości. To sprawia, że
jedyne, na czym potrafią się skupić to pomnażanie majątku, ciągłe dążenie do
większego zarabiania.
„Stajnie pod Lipami” to świetna powieść dla młodzieży. Uważam, że zdecydowanie
powinni po nią sięgnąć też rodzice nastolatków. Zdecydowanie wspólne czytanie
może stać się punktem wyjścia do budowania bliskości i zachęcania dziecka do
dzielenia się swoimi problemami, dzięki czemu łatwiej będzie razem stawać czoło
wyzwaniom, pozwoli na danie dzieciom wsparcia, ukształtuje wiarę w siebie.
Świat wykreowany przez Magdalenę Zarębską nie jest lukrowy. Ma wiele cieni i
goryczy. Każdy bohater ma wady i zalety. Bardzo podobało mi się podsunięcie
tematu przemocy oraz uzależnienia. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy
Zapraszam na stronę wydawcy
Autor: ZASTI FOTO |
Autor: ZASTI FOTO |
Autor: ZASTI FOTO |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz