„Ludzie zwykle udają, że się niczego nie boją. Głupie to. Ja bałem się, że nie wytrzymam i nie dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz”.
Jestem wielką fanka książek Zuzanny
Arczyńskiej. Moja przygoda z jej książkami zaczęła sięod „Odzyskanego
dzieciństwa”. Po przeczytaniu od razu usiadłam i wiedziałam, co chcę napisać. Z
wprawą utkana fabuła miała w sobie dużo ciepła, humoru, a do tego poruszała nie
tyle poważne, co niesamowicie ważne tematy społeczne, ponieważ pojawia się w
niej problem odbierania dzieci, życia w rodzinach patologicznych, budowania na
nowo zaufania, otwartości i pewności siebie dzięki wychowaniu przez rodziców
zastępczych, których rola wcale nie kończy się wraz z ukończeniem
pełnoletniości. Jak widać tematy trudne, bolesne i smutne, ale Arczyńska
wprowadziła czytelników w nie z taką lekkością, że powieść czytało się jak
romans: jeden wieczór i – o dziwo – byłam naładowana pozytywnie zamiast
zdołowana tematyką. Nadzieja na lepsze jutro, możliwość polepszenia losu,
poprawienia startu młodym ludziom i budowanie mocnych relacji zamiast poczucia
niemożności, zderzania się ze szklaną ścianą. O ile w pierwszej powieści do
wykreowanego przez pisarkę świata weszliśmy delikatnie stopniowo poznając
bohaterów to w jej drugiej powieści zostajemy do niego brutalnie wrzuceni. W
„Dziewczynie bez makijażu” już na starcie poznajemy patologiczne warunki życia
młodych ludzi.
Nastoletnia Angelika pochodząca z biednej rodziny w sobotę wychodzi za mąż, ale najchętniej nie informowałaby o tym nikogo z bliskich. Bez słowa zniknęłaby z domu, w którym musi oglądać ojca pijaka i matkę mającą syndrom współuzależnienia. Terroryzowani przez alkoholika członkowie rodziny każdego dnia walczą o przetrwanie. Dziewczyna ma dość takiego życia. Chce od niego uciec. Ku jej radości nadarza się okazja: zamążpójście, przez co mamy wrażenie, że będzie to opowieść jak o Kopciuszku, czyli biedna dziewczyna poznaje bogatego kandydata na męża, a później żyją długo i szczęśliwie. Tyle, że w przypadku Angeliki owo „długo” ma trwać pięć lat. A czy będzie szczęśliwie to dopiero pokaże czas, ponieważ jej zmiana stanu cywilnego to umowa z bogatym Rosjaninem, który pragnie ukryć syna. Wszystko byłoby dużo łatwiejsze, gdyby ten nie miał angielskiej narzeczonej, a ona bagażu trudnych doświadczeń z ojcem.
Dom Angeliki to miejsce terroru. Ojciec
pije, bije i sprzedaje wszystko, co tylko się da. Nie tylko buciki córek, ale
nawet margarynę, żeby tylko mieć chociaż złotówkę więcej na nałóg. Matka
potulna utrzymuje pasożyta znęcającego się nad rodziną i nie widzi możliwości
zmienienia swojej sytuacji, uwolnienia się od utrzymywania nieroba. Do tego
krótko trzyma córki. Na każde zdobyte korepetycjami pieniądze patrzy
podejrzliwie i sugeruje, że starsza córka się prostytuuje, co podpada pod
przemoc psychiczną. Mimo tego Angelika kocha swoją niepotrafiącą sprzeciwić się
ojcu i nieco nadgorliwie pilnującą jej cnoty matkę, dlatego pragnie dla niej i
młodszych sióstr odmiany życia. Pojawienie się ochroniarza rosyjskiego
młodzieńca pod szkołą w celu znalezienia mu żony staje się dla niej możliwością
uwolnienia od dotychczasowego życia. Musi tylko dobrze wynegocjować warunki,
aby jej młodsze rodzeństwo i rodzicielka także mogły do niej dołączyć. Okazuje
się to łatwiejsze niż myślała. Nowy dom zmienia nie tylko ich stan posiadania,
ale sprawia, że nabierają pewność siebie. I wtedy zaczyna się wiele rzeczy
psuć. W tle pojawia się seksafera, wymuszenia, przemoc w szkole, molestowanie,
próba gwałtu, pobicie na komisariacie oraz porwanie. Jakby tego było mało
fikcyjne małżeństwo zaczyna być dla nastolatki coraz trudniejsze. Między nią a
Aloszą zaczyna iskrzyć, ale chłopak ma narzeczoną, z którą mieszka pod jednym
dachem z żoną i jej rodziną. Układ nieco zagmatwany i problematyczny.
„Dziewczyna bez makijażu” to kolejna książka Zuzanny Arczyńskiej o tym, że dom
rodzinny nie zawsze wygląda tak, jakbyśmy o tym marzyli, ale zawsze można wiele
naprawić, a dzieci mogą nauczyć się odpowiedzialności oraz miłości od obcych
ludzi lub muszą potrząsnąć rodzicami, aby ci odzyskali chęć walki o lepsze
jutro. Czy to się uda zależy głównie od decyzji dorosłych. Czasami tych, którzy
właśnie weszli w dorosłość i muszą brać życie za rogi, bo inaczej mogą przegrać
szansę nie tylko dla siebie, ale i dla rówieśników. W powieści Arczyńskiej nie
ma rodzin idealnych. Każda ma swoje problemy, brudy i tajemnice. Stworzeni
przez pisarkę bohaterzy żyją bardzo szybko, intensywnie, nie boją się
szczerości, oceniania, wchodzenia w związki, angażowania w relacje całym sobą i
otwartości. W tej opowieści wielcy wrogowie potrafią zaskoczyć pomocą, a ich
wersje przeszłości zrozumieć niechęć. Niektóre decyzje zaskakują. Wspólne
ciężkie doświadczenia, odkrywanie własnej wartości, uczenie się wartościowych
umiejętności.
Pikanterii tej historii dodaje wpleciony w powieść wątek szpiegowski, problematyka dyktatury, pozory rządów, układy w sferach biznesowych i konieczność ukrywania się. Autorka bardzo dobrze nakreśliła cechy charakteru każdego z bohaterów, dzięki czemu cała opowieść jest przekonująca. Do tego Zuzanna Arczyńska nie boi się poruszać trudnych tematów, dzięki czemu jej bohaterzy nabierają realnego wymiaru, stają się żywi i niemal na wyciągnięcie ręki. Pisarka unika tu szufladkowania określonych grup społecznych. Dobrych i złych rodziców możemy znaleźć w każdej z nich. Czasami zło czynione dzieciom przez zamożnych bywa dużo gorsze od tego z biedniejszych, których życie nie zależy od układów politycznych. Doświadczenia z dzieciństwa potrafią odcisnąć piętno na całe życie.
Pikanterii tej historii dodaje wpleciony w powieść wątek szpiegowski, problematyka dyktatury, pozory rządów, układy w sferach biznesowych i konieczność ukrywania się. Autorka bardzo dobrze nakreśliła cechy charakteru każdego z bohaterów, dzięki czemu cała opowieść jest przekonująca. Do tego Zuzanna Arczyńska nie boi się poruszać trudnych tematów, dzięki czemu jej bohaterzy nabierają realnego wymiaru, stają się żywi i niemal na wyciągnięcie ręki. Pisarka unika tu szufladkowania określonych grup społecznych. Dobrych i złych rodziców możemy znaleźć w każdej z nich. Czasami zło czynione dzieciom przez zamożnych bywa dużo gorsze od tego z biedniejszych, których życie nie zależy od układów politycznych. Doświadczenia z dzieciństwa potrafią odcisnąć piętno na całe życie.
Tematem przewodnim
jest tu wychodzenie z biedy, umiejętność korzystania z szansy, uzależnienie,
wyuczona niemoc. Mimo tego wydźwięk powieści jest pozytywny: dostajemy historie
rodziny, która odzyskała spokój i stabilizację finansową, dzięki czemu mogą żyć
szczęśliwie oraz rozwijać swoje umiejętności, a także dawać szansę innym.
Angelika z dnia na dzień z biednej dziewczyny staje się przedsiębiorczą
bizneswoman doceniającą umiejętności znajomych i potrafiącą godnie ich
wynagrodzić. O ile jako filantropka doskonale wchodzi w swoją rolę to bycie tą
pierwszą i drugą jednocześnie sprawia, że jej życie nie będzie łatwe. Samo
zakończenie zaskakuje i sprawia, że czuję niedosyt. I to właśnie ono sprawiło,
że nie bardzo wiedziałam, co napisać o książce, bo jest ona wciągająca,
pouczająca, ale czuję niedosyt. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się tom drugi
i pisarka nie zostawi swoich czytelników z żalem, że tak zawiesiła akcję.
Zuzanna Arczyńska
doskonale dobiera sytuacje i łączy je ze sobą, przeplata szczęście z wielkimi
tragediami bohaterów, śluby z koniecznością ucieczek, narodziny dzieci z
ucieczką przed mężem katem, pedofilię z walką o stołeczki, pokazuje, że nie
zawsze jest idealnie, ale dobrze jest wtedy mieć na kogo liczyć. Pisarka z
wprawą operuje historią, pokazuje jej wpływ na losy rodzin. Całość prosta,
miejscami brutalna i przerażająco prawdziwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz