Pies i dziecko to niezawodny duet pozwalający stworzyć interesującą, wciągającą i pełną humoru fabułę. Wystarczy tylko być dobrym obserwatorem i pełnymi garściami czerpać z tego, co niesie nam codzienność. I tak właśnie uczynił Jean Roby znany z takich kultowych postaci komiksowych jak duet Ptysia i Billa. Powstająca od 1959 roku seria początkowo oparta była na opowiadaniach Maurice’a Rosy, ale Jean Roby z czasem nabrał samodzielności i dzięki temu stał się zarówno rysownikiem jak i autorem większości tekstów zawartych w komiksie o dość specyficznym klimacie. Dlaczego nietypowym? Ze względu na to, jak dziś widzi się dzieciństwo, a jak ono wyglądało ponad 60 lat temu. Nie znaczy oczywiście, że będzie tu bicie dzieci. Co to to nie! Raczej w pierwszych tomach brak telefonów komórkowych, tabletów, komputerów, a życie rodzinne będzie pokazanie przez pryzmat przygód dziecka i jego relacji ze zwierzętami oraz rodzicami. Kolejność wymienionych relacji oczywiście zamierzona, bo Ptyś to kilkuletni uczeń, który nie potrzebuje już ciągłego pilnowania przez rodziców i dzięki temu może przeżywać naprawdę niezwykłe i fascynujące przygody. Zwłaszcza, że ma takich pomocników jak Bill i Caroline, ale o tym później. Przygody i więzi we wszystkich tomach się nie zmienią, ale wkroczy tu już technologia. W każdym zeszycie znajdziemy trzy komiksy z tematami przewodnimi.
„Ptyś i Bill” („Boule et Bill”) na początku ukazywał się w belgijskim magazynie „Spirou”. Debiut rysownika, który do tej pory wyłącznie tworzył ilustracje do magazynu i pomagał innym autorom był mini-opowieściami zawierającymi 32 strony w czasopiśmie. Ta niewielka rzecz miała wielkie znaczenie w życiu Roba, który już niedługo stał się autorem własnej, powoli rozrastającej się serii, której kontynuację przekazał Laurentowi Verronowi, swojemu uczniowi i współpracownikowi, z którym złączyło go wysłane przez młodego artystę portfolio z karykaturami i kilkoma komiksami. Opowiadam Wam o tym wszystkim, ponieważ jest to ważne ze względu na to, że pierwszy tom „Ptysia i Billa” zawiera gagi Roba i jego współpracownika, a drugi to wynik samodzielnej pracy artysty. Kolejne tomy ukazujące się w Wydawnictwie Egmont to zarówno samodzielne prace Jeana Roby, jak i wynik współprac, dzięki czemu są nieco odświeżone, zawierają znane dzieciom elementy jak ajfony, tablety, laptopy, elektryczne zabawki.
Wszystkie odcinki w niewielkich (jednostronowych) wycinkach pokazują domowe przygody siedmioletniego Ptysia i jego psa Billa, dość wiekowego cocker spaniela, rodziców i żółwia Caroline. Delikatnie antropomorfizowane zwierzęta w zasadzie zachowujące się jak normalne domowe pupile z przebłyskami niezwykłych talentów i nietypowych dla swoich gatunków zachowań często stają się motorem napędowym kolejnych gagów: czasami są to zaloty, czasami zabiegi związane z kąpielą czy tresurą, ale też sporo tu momentów zapędzania zwierząt do wcielania się w role, jakie Ptyś i jego przyjaciele nadają im w zabawie.
Od pierwszego tomu poszczególni członkowie rodziny pokazani są tu z ich słabościami, niedociągnięciami, chęcią popisania się kończącą się wielką katastrofą. Rodzina Ptysia wydaje się być szczególnie narażona na różnego rodzaju nieszczęścia, zbiegi okoliczności czy naciąganie na niezwykłe atrakcje, które okazują się przereklamowane. Nie zabraknie też humorystycznego spojrzenia na rodzicielstwo, kiedy to małżeństwo może w końcu cieszyć się czasem wolnym dla siebie, ponieważ dziecko już śpi, pies i żółw także i można w końcu wspólnie spokojnie zjeść kolację przy świecach. Czar oczywiście bardzo szybko i dość brutalnie pryska, bo Ptyś koniecznie musi dołączyć do rodziców (nie wiem jak w Waszych domach, ale u nas to także norma). W całym komiksie moim zdaniem najwyrazistsza jest postać psa. Bill, co prawda nie umie mówić i jest tylko zwierzęciem, ale za to ucieka się do wielu sztuczek, aby zyskać to, czego chce. W myślach komunikuje się z domownikami i potrafi rozmawiać z innymi zwierzętami, do których należy jego najlepsza przyjaciółka, Caroline będąca żółwiem, z którym łączy go niezwykła więź. Bill to bardzo zaradny i bystry bohater, który robi wszystko, aby mieć więcej jedzenia, mniej ruchu, więcej leżenia na fotelach i jak najmniej kąpieli. Aby jej uniknąć gotowy jest nawet zjeść mydło. Mimo wielu wad pies w domu to wielka pomoc. Zwłaszcza taki z dużymi uszami może pomóc posprzątać liście, a w czasie wakacji nad morzem wygrać konkurs na najwspanialszy zamek z piasku. Do tego może pomóc posprzątać zabawki, a w czasie upałów zastąpi wentylator. Innym razem sprawdzi się jako stacja meteorologiczna. W kolejnych tomach znajdziemy opowiadanie bajek kolegom, obłaskawianie rodziców, przechytrzanie ich, poprawianie ocen, korzystanie ze świetnej pogody, sprzątanie, wyjazdy na wieś, przygody z technologiami, odmienne zdania dorosłych, przesuwanie granicy, łamanie zasad, odpoczynek na łonie natury, wykradanie chwil dla siebie, rodzicielskie zmęczenie, dziecięca nadpobudliwość. Komiksy o Billu i Ptysiu to spora dawka humoru i codziennych sytuacji w rodzinie, w której chłopiec, pies i żółwica mają bardzo bliską więź i pomagają sobie w trudach życia zderzania się ze światem dorosłych czy – w przypadku zwierząt – ludzi, od których przejmują zachowania, patrzą na ich świat z innej perspektywy i co innego ich bawi oraz mają odmienną wstydliwość i wrażliwość. Do tego zobaczymy, jakim wyzwaniem może być godzenie pracy z rodzicielstwem. Wyprawy poza miasto będzie pretekstem do poznania przyrody i czasami bardzo cynicznego podejścia dzikich zwierząt do miastowych. Jest tu też motyw paniki dziecka odciętego od dostępu do Internetu, ale ciekawe otoczenie sprawi, że ten mankament prowincjonalnego otoczenia nie będzie aż tak ważny. Możemy być pewni, że przebywający w górach bohaterzy będą uparci i zastosują wszelkie sztuczki, aby móc podejrzeć faunę. Odkryją też, że pogoda w górach może być bardzo zmienna, a ganianie zwierząt wcale nie jest takie zabawne. Będą mieli też okazję przegonić myśliwych, nocować pod gołym niebem i przeżyją spotkanie z borsukami, a także napoją „poszkodowanego” sokiem z chili. Nim się obejrzą i wakacje miną, a wyjazd na wczasy jak zawsze będzie za krótki. Po powrocie przekonają się, że na takie wyprawy warto zabierać wszystkich domowników, bo to, co mogą zastać w domu po powrocie może przyprawić o zawrót głowy i zapewni wielogodzinne sprzątanie. Będą też nocne wyprawy po ciasto czekoladowe, czyli rodzinne podjadanie. Ponad to koncertowanie, bezgraniczna miłość, zmiany priorytetów, nietypowe współprace, ciągłe doskonalenie umiejętności, kultywowanie zwyczajów, a także przeżywanie pierwszych miłości.
W najnowszym tomie zatytułowanym „Zabawy Billa” znajdziemy: „Psie życie”, „Uwaga, wesoły piesek!” oraz tytułowe „Zabawy Billa”. Dzięki temu albumowi odkryjemy, że psie życie wcale nie jest takie łatwe, bo może być włączany w zabawy, których nie lubi i wykluczanym z możliwości poznawania świata, dyskryminowanym ze względu na swoje umiejętności lub ograniczenia. Do tego odkryjemy, że zabawy w Apaczów mogą być zaskakująco niebezpieczne, a leżąca na pustyni kość nie musi wcale nią być. Odkryjemy też jaki wpływ na relacje z innymi zwierzętami może mieć to, co jedzą nasze pupile oraz zmieniająca się pogoda. Przekonamy się też jaki wpływ na psi świat mają ludzkie wytwory i jak łatwo urazić psie uczucia. Zobaczymy zmieniające się pory roku i wyzwania, które niosą czworonogom. Do tego poznamy różnorodne sposoby na zdobycie ulubionego jedzenia. Pies bywa też przydatny. Zwłaszcza, kiedy mamy lodówkę do wysprzątania.
Ze względu na czas, kiedy komiksy powstawały mamy tu dość Genderowy model rodziny: mama Ptysia wykonuje wszystkie domowe obowiązki i zapobiega wielu katastrofom wynikającym z pomysłów syna i jego zwierząt. Rola ojca skupia się na zarabianiu pieniędzy. Jako wychowawca i opiekun syna zdecydowanie się nie sprawdza, bo jego pomysły kończą się porażkami. Życie rodzinne nie pozostaje bez wpływu na jego pracę. W otoczeniu Ptysia nie zabraknie też antypatycznej starszej sąsiadki będącej wdową po pułkowniku i mieszkającą z nieznośnym kotem. Od czasu do czasu w opowieściach pojawia się też szef taty, najlepszy przyjaciel, z którym nasz młody bohater czasami się droczy i ukochana.
Wielkim plusem tych tomów jest to, że zawierają one niedługie humorystyczne historyjki, od których trudno się oderwać. Każda strona to kolejne uchwycenie chwili. Myślę, że spodoba się Wam i Waszym dzieciom. U nas w domu komiksy te cieszą się sporym powodzeniem. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz