Niepełnosprawność zawsze w jakimś stopniu wiąże się z biedą. I tu nie chodzi o to, że biedni są niepełnosprawni tylko, że niepełnosprawność skazuje ludzi na biedę. Małe renty, świadczenia, średnie zarobki w zderzeniu z olbrzymimi wydatkami związanymi z leczeniem i terapią sprawiają, że rodziny, w których ona się pojawia funkcjonują coraz gorzej. Pół biedy, kiedy niepełnosprawny jest samodzielny i może dorobić. Gorzej, kiedy wymaga całodobowej opieki i jedna z bliskich osób musi zrezygnować z pracy, aby zająć się opieką. A musi to zrobić, bo fizycznie nie jest w stanie pracować na cały etat. Zatrudnienie na część daje mniejsze dochody niż świadczenie, którego pobieranie wymaga braku jakiegokolwiek zatrudnienia. A to przekłada się na biedę i konieczność szukania innych form pomocy. I tu w grę wchodzę wszelkiego rodzaju bazarki, 1,5%, z których nie da się w 100% pokryć kosztów leczenia, a co dopiero terapii i funkcjonowania osoby niepełnosprawnej. Jeśli nie wierzycie to pomnóżcie sobie 1,5% podatku od średniego wynagrodzenia przez 40-50 osób. Od tylu osób udaje się dostać wpłaty. Jaka kwota Wam wychodzi? Na ile miesięcy „życia” starcza? Z pomocą przychodzą bazarki, ale one też mają swój minus, bo pomoc innych szybko się wyczerpuje, bazarki zanikają, bo trzeba sporo energii włożyć w ich prowadzenie i (najważniejsza rzecz) trzeba mieć, co wystawiać na tym bazarku. Skąd to brać? Obserwując różne bazarki do 50 osób jest w stanie zaangażować się w przekazanie czegoś. I aby to nastąpiło rodzice muszą pisać i błagać o książki, zabiegi, produkty. Jak nie piszą to mogą polegać tylko na tym, co mają sami i co od czasu do czasu przeznaczą inni widzący ten trud ciągnięcia bazarku. Pomoc jeszcze można otrzymać z PEFRON, ale jeśli na terapię wydaje się dużo i zarabia średnią krajową to niestety przekracza się jakiekolwiek progi dochodowe. Można żyć na skraju biedy (to, co po wykupieniu leków i terapii rozstaje), a i tak dla urzędów będzie się bogaczem, któremu nic się nie należy, bo skoro pracujesz to dajesz radę. Dużo łatwiej byłoby dawać ową radę, gdyby opiekunowie mogli legalnie pracować, dorobić sobie do budżetu, ale to jest bardzo nie na rękę obrońcom płodów, bo podopieczny wymagający całodobowej opieki to świetny pretekst do wykluczenia kobiet z rynku pracy. Piszę o kobietach, bo wg badań socjologów (można o tym przeczytać np. w „Socjologii rodziny” Szlendaka, a nowsze artykuły w socjologicznym czasopiśmie UŁ-u) to one głównie zajmują się osobami z różnymi niepełnosprawnościami. Zniechęcanie do aktywizacji zawodowej prowadzi do wyuczonej bezradności i uzależnienia ludzi od państwa, kaprysów polityków. Każdemu z nas powinno zależeć na tym, aby więcej osób pracowało, a mniej było zależnych, bo więcej pracujących to większa ilość pieniędzy w obrocie, większa ilość osób, które mogą więcej wydawać, z zarobków i wydatków więcej pieniędzy ląduje w państwowym budżecie i można wspólnie więcej zrobić. Do tego osoby mające poczucie jakiejkolwiek mocy sprawczej nad własnym życiem nie czują się przygniecione ciężarem niezwykle trudnej misji, jaką jest ciągłe prowadzenie terapii oraz opieka nad bliską całkowicie niesamodzielną osobą.
Przekaż 1,5% podatku
W formularzu PIT wpisz numer:
KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1,5%” podaj:
25068 Sikorska Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz