Żadna książka Anny Sakowicz nie jest banalna, infantylna, prosta i lekka. Wszystkie czyta się fantastycznie szybko i przyjemnie, ale zawierają bardzo życiowe historie osadzone w określonych realiach. Pisarka zawsze pozwala nam wejść w losy różnorodnych kobiet. Przez mamy okazję bezpiecznie przerobić traumatyczne przeżycia, utożsamić się z bohaterkami, w których życiu jest miejsce na szaloną miłość, motyle w brzuchu, ekscytacje, energię, próbowanie czegoś innego, ale też i na ból, depresję, poczucie straty, chorobę, niepełnosprawność, uzależnienie, wykluczenie, prześladowanie, napiętnowanie i zmiana postawy. Nie zabraknie złamanych serc, bycia tą odrzuconą lub odkrycie, że samej jest się tą drugą w życiu człowieka, który wydaje się być ideałem. Codzienność jest w jej książkach pokazana tak, że nie przygniata czytelnika. Pozwala mu spojrzeć na jego problemy z innej perspektywy, zobaczyć jak wiele rzeczy może być przepracowanych przy innym nastawieniu i nabraniu odpowiedniej perspektywy. Tak jak w życiu bohaterzy Anny Sakowicz noszą wiele masek. Żonglują nimi w zależności od sytuacji. I tak jest też w najnowszej książce pisarki „W sieci”.
„Odganiam wspomnienia związane z Pawłem.
Może jednak wtedy też było ekscytująco i pięknie, ale tego nie pamiętam.
Wszystkie dobre chwile przykryły złe momenty. Zło ma przecież większą moc,
zmiata z powierzchni ziemi wszystko, nie bierze jeńców, pozostawia zgliszcza”.
Do historii bohaterów wprowadzają nas brutalne sceny przemocy domowej. Hanna po
wielu latach znoszenia zdrad męża i złego traktowania jej w końcu odważyła się
złożyć wniosek o rozwód, aby przyspieszyć odejście męża do wieloletniej
kochanki. Szybko okazuje się, że pozbycie się go z życia wcale nie będzie łatwe
i przyjemne, chociaż on opowiadał kochance, że to żona nie chce dać mu rozwodu.
Paweł trzyma się jej rękami i nogami. W domu serwuje kobiecie piekło. Jest
popychanie, bicie, podduszenie, molestowanie i grożenie gwałtem. Bohaterka boi
się przebywać we własnym mieszkaniu. Nie ma jednak innego wyjścia i musi trwać w
takiej sytuacji do rozwodu. Hania po wielu traumatycznych przeżyciach z przeszłości
chce, aby jej syn nie widział w domu przemocy, więc robi wszystko, aby chłopak
nie stał się świadkiem brutalnych scen. To sprawia, że nie krzyczy tylko w
ciszy znosi brutalne zachowanie męża. W trosce o dziecko nie chce też zgłaszać
przemocy na policji. Przekona się, że to wielki błąd. Ratuje ją też praca i
czujna przyjaciółka. Do tego na horyzoncie pojawia się tajemniczy mężczyzna
rozbudzający jej zmysły i zachęcający do wspólnych rozmów, spędzania czasu.
Przystojny, inteligentny i błyskotliwy. Znajomość bardzo szybko się rozwija.
Znajomość z Janem Kowalskim dodaje jej skrzydeł i pozwala przetrwać
najtrudniejszy okres w życiu.
„-Jolka, powiedz mi, dlaczego to ja
zawsze mam iść na ugodę, mam być tą grzeczną? On ma w dupie wszystko, a ja
chodzę na palcach.
(…)
-Bo jesteś dobrym
człowiekiem – odpowiada. – Ale jak sobie nie wyhodujesz twardej dupy, to wiele
osób cię jeszcze skrzywdzi. Nie można iść przez życie, schodząc wszystkim z
drogi”.
Równolegle poznajemy inną rodzinę. Danuta pochodzi z rodziny alkoholików. Jej
mąż miał być odmianą w życiu, bo był błyskotliwy, inteligentny i dobrze
zarabiał, a dał jej to, co zna: widok zapitego faceta. Od ojca kobiety różni go
to, że mimo uzależnienia potrafi utrzymać rodzinę, bo jest świetnym specjalistą.
Jest też tolerancyjny w kwestii związków żony z innymi mężczyznami oraz bardzo
kocha dzieci, dla których jest w stanie wiele zrobić. Z Danutą łączy go
mieszkanie, które kobieta chce, aby dostało się córkom, dlatego ciągle przy nim
trwa i znosi jego uzależnienie. Stajemy się świadkami wzajemnego zwalczania,
podkładania sobie kłód pod nogi, niszczenia, robienia sobie na złość. On
znajduje ulgę w piciu, ona w nadużywaniu lekarstw na uspokojenie oraz kontroli
picia męża. Oboje boją się zmian, dlatego trwają w toksycznej relacji. Jedynym
wyjściem jest tu rozstanie, aby wzajemnie się nie niszczyć. To jednak nie jest
możliwe ze względu na strach przed nowymi wyzwaniami. Czy mogą coś zmienić w
swoim życiu?
„Bycie kochaną musi być dobre. Pod
warunkiem, że jest kochaniem bez kresu”.
Obie kobiety połączy tajemniczy Jan Kowalski. Kim on jest? Co wyniknie z tej
znajomości? Czy kobiety mają szansę na normalne życie? Przekonajcie się sami
sięgając po książkę.
Anna Sakowicz po raz kolejny zaserwowała nam całe mnóstwo trudnych tematów.
Pojawia się wiele wyzwań, które towarzyszą życiu kobiet: jest trudne
dzieciństwo, złe małżeństwo, zdrady, wymagające macierzyństwo, strata dziecka,
aborcja, poświęcenie dla pociech, wzajemne niszczenie się, przeżywanie żałoby i
depresji, mierzenie się ze zdradami oraz zdradzanie, przemoc i podjęcie decyzji
o rozwodzie. Pisarka pokazuje jak niesamowicie ważne jest tu wsparcie, które kobiety
mogą dać innym kobietom. Uświadamia też jak zmiana niektórych procedur może
pomóc w przechodzeniu trudnych doświadczeń. Do tego nie zabraknie tematu
znaczenia terapii, nacisk na odpowiednie stosowanie lekarstw i uświadamianie,
że zażywanie niektórych prowadzi do takiego samego uzależnienia jak alkohol.
„Spokój nigdy nie jest dany raz na
zawsze. Pojawia się i czasami nieoczekiwanie znika”.
Książkę Anny Sakowicz przeczytałam w jeden wieczór. Nim jednak usiadłam do
pisania musiałam ją przetrawić. Tak wiele tu trudnych tematów, bolesnych
problemów, które towarzyszą wielu osobą, że potrzebowałam zdystansowania do
lektury. Bardzo podobało mi się też nawiązanie do filmów Pedra Almodóvara,
którymi zajmowałam się naukowo. No i mamy tu spotkanie z bohaterkami
hiszpańskiego bohatera, do których czuję sympatię i które mają wiele wspólnego
z głównymi bohaterkami. Można powiedzieć, że losy kobiet wykreowanych przez Almodóvara
przeplatają się z losami Hanny i Danuty stojących w obliczu podobnych
problemów. Żonglowanie filmami i podsuwanie kolejnych tytułów czytelnikowi pozwala
na odkurzenie troszkę zapomnianych już historii. Anna Sakowicz zapewnia też w
ten sposób intelektualną rozrywkę miłośnikom hiszpańskiego kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz