W czasie rozmowy z przypadkowym naziolkiem (tylko biali, hetero, katolicy powinni mieć prawa, a cała reszta powinna być ich własnością) dowiedziałam się, że kobiety przyjmujące od mężczyzn prezenty i sypiający z tymi mężczyznami prostytuują się.
-Nigdy nie dostałeś od dziewczyny prezentu?
-Dostałem.
-Prostytuujesz się.
-To był prezent, a nie zapłata.
-Robi wspaniałe obiady.
-Płacisz za nie?
-Nie.
-No to się prostytuujesz.
-Mylisz pojęcia. Tylko kobieta może być prostytutką. Mężczyzna tylko bierze to, co mu się należy.
A ja coraz częściej dochodzę do wniosku, że nikt nie zrobił tak wiele dobrego dla połowy sfrustrowanej ludzkości jak prostytutki i może właśnie z tego powodu są tak nienawidziane przez mężczyzn, którzy z jednej strony czują potrzebę korzystania z ich usług, a z drugiej walczą z jakimś dziwnym przekonaniem, że powinni mieć ten seks za darmo, bo są tacy świetni, a kobiety złe, bo przez nie wychodzi jak bardzo są słabi nie panując nad własnym popędem.
Rozmawiając z takimi mężczyznami myślę sobie, że gdybym nie była w związku z tą osobą, z którą jestem to wolałabym być samotna niż być postrzegana jako własność, która się z właścicielem prostytuuje, a kiedy właściciel bierze prezent to już jest branie tego, co mu się należy. Zadziwiają mnie żony i partnerki wszelkich naziolków: jak można być z kimś, kto mówi o kobiecie "własność"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz