Etykiety

poniedziałek, 8 lipca 2024

Simona Paravani-Mellinghoff, Pierdomenico Baccalario, Federico Taddia "Do czego służą pieniądze? Wszystko, co warto wiedzieć o ekonomii" il. Gud


Uczenie się świata dorosłych polega na naśladowaniu, odgrywaniu ról, podglądaniu tego, co robią dorośli. Tworzenie postaw pozwalających na rozsądne zarabianie oraz gospodarowanie pieniędzmi jest niesamowicie ważne. Podstawy ekonomii, liczenie wydatków, świadomość skąd biorą się pieniądze, ich wartość, wpływu mediów na podejmowane przez nas decyzje pozwolą wprowadzić młodych ludzi do świata finansów. I to zadanie ułatwi Wam książka „Do czego służą pieniądze? Wszystko, co warto wiedzieć o ekonomii” napisany przez włoskich promotorów wiedzy o finansach.

Na początku dowiemy się, czym jest ekonomia, po co nam, jak może wesprzeć nasze zarządzanie dobrami, skąd się wzięła, czym jest popyt i podaż, jak pomaga oceniać rynek, jak wycenia się dobra takie jak surowce, czas, pieniądze, wykształcenie i kapitał społeczny. Poznajemy znaczenia relacji społecznych w kształtowaniu pozycji ekonomicznej. Nie bez przyczyny istnieje rada: chcesz być biedny obracaj się wśród biednych, a jeśli chcesz być bogaty obracaj się wśród bogatych. Później przechodzimy do tematu pieniędzy, tego skąd się biorą, dlaczego każdy podlega prawom ekonomii, jak wykorzystać wiedzę o pieniądzach oraz towarach i szukaniu rynków zbytu, dlaczego kursy walut wyglądają bardzo różnorodnie, Mamy temat jednostki wartości, rezerwy, jednostki wymiany oraz czym możemy płacić, a czym nie, jak wyglądają pieniądze w różnych miejscach. Kolejny rozdział poświęcono tematowi pracy, jej różnorodności, poszukiwaniom płatnego zajęcia, umowom, płacy, znaczenia genderu, dyskryminacji, pracom prekarnym, zapotrzebowaniu i możliwości podjęcia odpłatnego zajęcia, podatkom, ubezpieczeniom, roli państwa w kształtowaniu pensji oraz rent i emerytur. Ważnym tematem jest tu ciągła nauka, konieczność podążania za nowinkami, aby nie wypaść z rynku. Dalej omówiono produkcję, znaczenie przedsiębiorstw, ich zrzeszanie się, obliczanie kosztów, badanie rynku oraz rynków zbytu. To pozwala płynnie przejść do dystrybucji, czyli umieszczania produktów w sklepach, eksponowaniu go, znaczenia reklamy, historii powstawania wymiany towarów, początków handlu. Do tego przyglądamy się cenom, konkurencji, znaczeniu kosztów produkcji i ilości towarów na rynku. Dowiadujemy się też czym są dobra publiczne, czego nie da się kupić za pieniądze, czym są bankomaty, giełda, PKB i do czego on służy. Mamy tu też pojęcia bogactwa i ubóstwa, jak wygląda start różnych ludzi w dorosłe życie, czy istnieje coś takiego jak równe szanse, jakie znaczenie mają korzenie, w jaki sposób państwo sprawuje nadzór, dlaczego powinno chronić oraz jak błędy polityków przekładają się na szanse prowadzenia małych biznesów.
książka „Do czego służą pieniądze? Wszystko, co warto wiedzieć o ekonomii” to książka z pojawiającymi się pytaniami i dokładnym omówieniem tematu, aby młody czytelnik mógł zrozumieć jak wygląda gromadzenie zasobów, zapewnienia sobie środków do życia i jak ważna jest samodzielność. Całość piękna, estetyczna, przejrzysta, ważne tematy wyróżnione. Uważam, że ta książka świetnie sprawdzi się jako alternatywna publikacja do lekcji z podstaw przedsiębiorczości. Będzie to ciekawa lektura dla uczniów kształcących się w ramach edukacji domowej oraz jako uzupełnienie szkolonego podręcznika. Jego przewaga nad podręcznikiem polega na podaniu wiedzy  bardzo przystępny sposób, podsuwaniu wielu ważnych problemów społecznych. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy








Caroline Dall'Ava "Niezwykły dzień Kudłatka i Mgiełki"


Zwyczajna zabawa to czas fantazjowania, wymyślania różnorodnych przygód. Pokazywanie dzieciom jak wiele mogą zdziałać dzięki wyobraźni poszerzy ich twórcze podejście, pozwoli na inne spojrzenie na wiele spraw, otwarcie się na poszukiwanie rozwiązań. To właśnie dzięki umiejętności wymyślania mamy wspaniałe wynalazki łamiące przekonania o świecie. Opowieścią, która zabiera nas w wir fantazyjnej przygody jest „Niezwykły dzień Kudłatka i Mgiełki” Caroline Dall’Ava.

Na początku książki poznajemy psa Kudłatka i jego przyjaciółkę myszkę Mgiełkę, która jest bardzo ruchliwa. Dowiadujemy się, jaki jest dzień, jaka pora dnia. W wielorodzinnym budynku dzieje się wiele fantastycznych rzeczy: króliki świętują urodziny, wiewiórki zajadają się orzechami, niedźwiedzie czekają na gościa, a Mgiełka jest głodna, ale niestety w domu nic nie ma, dlatego razem z Kudłatkiem ruszają na spacer. I tak zaczyna się fantastyczna przygoda prowadząca bohaterów przez różne światy. Na początku zaglądamy do zwyczajnych miejsc typu ulica i park, by przenieść się do obserwatorium, z którego udadzą się w fantastyczną podróż po Wszechświecie, odwiedzą istoty żyjące na innych planetach, podróżują między galaktykami, w czasie i przestrzeni. Zajrzą też do podziemi, w których odkryte kości przeniosą ich do prehistorii pełnej kolorowych gadów. Nie zabraknie też krainy pełnej mitycznych istot, baśniowych światów, tajemniczych wirów, by wieczorem wrócić do swojego domu na odpoczynek.
Mamy tu piękną historię uświadamiającą młodych czytelników, że każde wyjście z domu może być niezwykłą przygodą. Do tego ilustracje są tu elementem przeważającym i odgrywającym ważną rolę ze względu na zadania oraz bogactwo ilustracji. Z jednej strony mamy tu opowieść o przygodach psa i myszki, a z drugiej wyszukiwankę pozwalającą na ćwiczenia spostrzegawczości i koncentracji, co przekłada się na umiejętność dopasowania, znalezienie wspólnych cech. Dzięki bogatym w elementy ilustracjom możemy te ćwiczenia urozmaicać. Wprowadzanie pomiaru czasu pozwoli zmierzyć tempo działania, a wielość elementów stanie się pretekstem do wodzenia palcem po zawiłych światach, ćwiczenia mowy, opowiadania o przygodach bohaterów.
Szata graficzna ma tu duże znaczenie. Ilustracje są proste, wykonane pewną kreską, elementy w żywych kontrastujących kolorach. To sprawia, że poszczególne elementy nie zlewają się ze sobą, ale przyciągają uwagę wyrazistością, nietypowym kształtem, ciekawym umieszczeniem. Już sam budynek na pierwszej stronie pełen jest życia. Na przejrzystych i kontrastowo zestawionych tłach wiele się tu dzieje. Bohaterzy ubierają się, piją kawę, przygotowują posiłki, grają na instrumentach, wybierają się na spacer. Odbiór zachowań innych też jest różnorodny: jednym zajęcia sąsiadów nie przeszkadzają, inni mają niezadowolone miny. Warto z dzieckiem przyjrzeć się tym ilustracjom i opowiedzieć, dlaczego tak różni jesteśmy.








sobota, 6 lipca 2024

konkurs na opowiadanie grozy o tematyce miejskiej


Zapraszamy do udziału w konkursie literackim na opowiadanie grozy o tematyce miejskiej.
Opowiadania o objętości nie przekraczającej 20 000 znaków, w plikach *.rtf lub *.doc, należy nadsyłać na adres: forma.sc@pro.onet.pl do końca października 2024 roku
Ogłoszenie wyników nastąpi na przełamie lat 2024/2025.
Zwycięskie teksty zostaną nagrodzone publikacją w przygotowywanej antologii City 7. Antologia polskich opowiadań grozy.
Dodatkowo, autorzy wyróżnionych opowiadań otrzymają nagrody książkowe






Agnieszka Lingas-Łoniewska "Ogniste serca"


„Ogniste serca” to wznowienie „Boys from Hell”. Zmieniono tytuł, okładkę, a środek jest taki sam. Po co taki zabieg? Nie wiem. Może anglojęzyczny tytuł nie miał powodzenia? Sama wolę polskojęzyczne tytuły i myślę, że zmiana z jednej strony wyszła Agnieszce Lingas-Łoniewskiej na dobre, a z drugiej rozczarowała spore grono czytelników czekających na nowość, a dostających de facto powieść im znaną.
Sama historia jest ciekawa, wprowadza nas w obszar ważnych tematów społecznych. Na plan pierwszy wysuwa się potrzeba imponowania, poczucia wyższości. Właśnie z tego powodu Anna większość życia spędziła poza domem, ponieważ ojciec będący burmistrzem dba o to, aby jego córka nie miała kontaktu z pospólstwem. Z tego powodu nie ma żadnych relacji z miejscowymi rówieśnikami nastawionymi wobec niej nieufnie. Pozbawiona kontaktów z innymi, wychowuje się samotnie, ponieważ rodzice nie mają dla niej czasu. Powrót do rodzinnego miasteczka nie wywołuje w niej entuzjazmu.
Równolegle poznajemy Jaxa będącego szefem gangu motocyklowego oraz popularnego pubu. Przedsiębiorczy mężczyzna jest bardzo zaradny i jest świetnym opiekunem dla osieroconego rodzeństwa.
Anna i Jax są całkowicie różni. Ona delikatna, on twardy, ona osamotniona, a wokół niego zawsze jest sporo osób, ona panienka z dobrego domu, a on przebojowy mężczyzna, który już wiele doświadczył. Kiedy ich drogi się kierują zakochują się. Tylko, czy miłość wystarczy, aby połączyć światy?
Książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pełne są skrajnie różnych bohaterów, których łączy niełatwa miłość. Ich życie pełne jest wyzwań i wątpliwości.
„Nie zdawali sobie sprawy, że czasami moc miłości nie jest na tyle silna, aby pokonać zwykłą ludzką podłość i źle pojmowaną troskę o najbliższych”.
Agnieszka Lingas-Łoniewska bardzo dobrze wykreowała postaci. Możemy zobaczyć świat z perspektywy obu bohaterów. Ona jest delikatna, osamotniona i zła na rodziców, odizolowana od rówieśników i nikt nie liczy się z jej zdaniem, on doświadczony przez los, ale za to ma posłuch. Jego sposób myślenia i dążenie do wywołania w innych określonych uczuć, dbanie o przewagę fizyczną nad nimi pozwala na dbanie o bezpieczeństwo bliskich. Wchodzimy do świata, w którym widzimy podziały społeczne, manipulację polityczną tworzenie propagandy.
„Ogniste serca” to opowieść o ludziach, których połączyła miłość, ale dzielą poglądy, status, doświadczanie i wiek. Oboje w swoim towarzystwie mogą spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy.
Powieść jest pewnego rodzaju przestrogą dla rodziców i nastolatków. Płynie z niej piękne przesłanie, że każdy ma prawo żyć na tym świecie według własnych zasad oraz w otoczeniu rówieśników, każdy potrzebuje uwagi i miłości. Życie w cieniu znanych rodziców może doprowadzić do katastrofy. Agnieszka Lingas-Łoniewska pokazuje czytelnikom, że kariera jest ważna, ale nie może być najważniejsza i stawiana ponad relacje z bliskimi, ich emocje. Zaraz za pokazaniem, że pieniądze szczęścia nie dają widzimy też, że sława także go nie daje.
Zapraszam na stronę wydawcy




Nikola Kucharska "Bepa i Ziemianin. Tom 1: Misja profesora"


Bardzo wiele mówi o nas, w jaki sposób traktujemy siebie, jakie mamy pragnienia, jak je realizujemy w kontakcie z innymi. Obranie sobie celu jest ważne tak samo jak skupienie i pytania etyczne, o których mówi się niewiele. Do tego pomijana jest kwestia umiejętności zmiany zdania. Zwłaszcza w kontekście dziecięcych wyborów. Bardzo mnie cieszy, że komiks Nikoli Kucharskiej „Bepa i Ziemianin. Misja profesora” pozwala czytelnikom na uświadomienie sobie wielu ważnych problemów.

Historia toczy się wokół pragnienia posiadania zwierzęcia i poznania kosmitki Bepy, której rodzice prowadzą na Ziemi biuro turystyczne. Oprowadzanie po dzikich (czyli miastach zamieszkałych przez ludzi) terenach jest tu sporą atrakcją. Żyjące tu istoty ciągle są nie dość cywilizowane, nie mają wystarczająco dobrych wynalazków, ale od czasu do czasu kolejnym mieszkańcom daje się szansę na równe traktowanie. I z tego powodu raz na milion lat na Ziemi zjawia się profesor zajmujący się ziemiologią. Ostatnia jego wizyta przypadła w czasach dinozaurów, które zostały ocenione jako nierokujące i przez to skometyzowane (podsuwanie różnych teorii naukowych wypada tu naprawdę ciekawie). Tym razem ma ocenić przydatność ssaków, czyli ludzi, za którymi nie przepada, ponieważ emocjonalnie związał się z unicestwionymi poprzednikami. To sprawia, że ich następców postrzega jako winnych.
Akcję otwiera nocna wyprawa Ziemianina z Bepą do statku kosmicznego, w którym mieszka. Chłopiec może zabrać ze sobą jedną rzecz. Wybiera dżdżownicę, która ma być jego zwierzątkiem domowym. Szybko przekonuje się, że w oczach przybyszy z kosmosu postrzegany jest jako zwierzę domowe przysparzające wiele problemów. Jednak właśnie dzięki niemu możemy odkryć, że kosmici mogą organizować tu różnorodne wycieczki. Mimo, że ich umiejętności wtapiania się w tłum są bardzo kiepskie to i tak nikt nie zwraca na ich odmienność uwagę, bo ludzie są bardzo różnorodni, mają dziwne pomysły na kształtowanie swojego ciała. Pokazanie tej różnorodności i otwartości oraz przypisywanie inności różnych ról pozwala na zauważenie naszych schematów myślowych: szybciej pomyślimy, że ktoś wygląda dziwnie z powodu fantastycznego kostiumu, a nie z powodu takiej urody.
Przygarnięcie przez Bepę Ziemianina jest sposobem na znalezienie sobie towarzysza, ale w czasie zabawy traktuje go jak własne zwierzątko, czyli odbiera mu prawo do decydowania o sobie. Podobne relacje ma Ziemianin do swojej dżdżownicy. Akcja podsuwa nam ważne pytania o szacunek, dbałość, dawanie przestrzeni innym gatunkom, nasze nastawienia do nauki, tolerancję, miłość.
„Bepa i Ziemianin. Misja profesora” w lekkiej formie skrywa mądre treści, zachęca do refleksji nad własnymi postawami, zachodzącymi w społeczeństwie zjawiskami i tym sposobem pozwala na kształtowanie empatii, pokazania jak ważny jest szacunek do innych, nie odbieranie im prawa do decydowania o sobie, nie zabierania im przestrzeni. Do tego autorka przez ilustracje pozwala na zwrócenie uwagi na ewolucje, podobieństwa do rodziców. Bepa jest tu zlepkiem cech mamy i taty (matka ma troje oczu troje, ojciec jedno, a Bepa dwoje) a jednocześnie staje się niepowtarzalną jednostką. Ważne jest tu też pokazanie bohaterów postępujących źle z powodu własnych doświadczeń i rozczarowań.
W „Bepie i Ziemianinie” z racji komiksowej formy niesamowicie dużą rolę odgrywają ilustracje. Autorka daje się tu ponieść fantazji. Jej kosmici są niesamowicie różnorodni. Pokazanie Ziemi i Ziemian proste, ciekawe. Do tego za pomocą ilustracji podsuwa wątki z seriali np. „Archiwum X” i prasy. Zwyczajna ludzka codzienność zderza się tu z fantazyjnymi formami wynalazków przybyszy z kosmosu. Pięknie też przechodzi od planu ogólnego do zbliżeń w scenach, dzięki czemu, wiemy w jakim otoczeniu dzieje się akcja. Kiedy na plan pierwszy wysuwają się relacje i emocje tło zanika. Całość dopełniają bardzo dobrze zszyte strony i solidna oprawa.
Zapraszam na stronę wydawcy






piątek, 5 lipca 2024

Emilly Fellah "Uczę się rysować"


Ćwiczenie ręki, przygotowywanie jej do pisania oraz rozwijanie koncentracji wcale nie musi być nudne. Zamiast podsuwania kolejnego zeszytu ze szlaczkami czy kolorowanki możemy sięgnąć po farby, plastelinę (i inne tego rodzaju masy), a także książki zawierające instrukcje, w jaki sposób rysować. Tworzenie kolejnych obrazków jest najlepszym ćwiczeniem. I tu ważne jest uświadamianie dziecka, że jego praca nie musi być perfekcyjna ani realistyczna odgrywa bardzo ważną rolę. Rysunek musi mieć coś indywidualnego, niepowtarzalny styl rysującej osoby, bo przecież każdy z nas tworzy nieco inaczej. Nawet jeśli kierujemy się szablonami i instrukcjami. Dążenie do tego, żeby rysunki dzieci były identyczne jest złe. One mają być niepowtarzalne i za każdym razem dawać możliwość do eksperymentowania z kształtem oraz kolorem. Tylko dając dużą ilość swobody zachęcimy do przygotowania ręki do pisania, precyzji w rysowaniu. To wymaga wielu godzin ćwiczeń. Dobrze, aby był to czas zabawy, próbowania nowych rzeczy. Warto podsuwać dziecku i nastolatkowi publikacje zachęcające do takich eksperymentów. Od czasu do czasu podsuwam Wam publikacje, które sprawdzają się w naszym domu. Tym razem jest to publikacja Emily Fellach „Uczę się rysować”.
Przygoda autorki z rysowaniem zaczęła się od pracy w londyńskiej bibliotece. Zajęcia z rysowania były sposobem na przyciąganie uwagi dzieci i przyzwyczajeniem ich do przebywania w otoczeniu książek. Wymyślone przez nią szablony są proste, piękne, eteryczne i dynamiczne. Jej samodzielna publikacja to zaproszenie każdego, kto chce eksperymentować z rysowaniem dla zabawy.
Na początku książki dowiemy się w jaki sposób rysować, jak powinna wyglądać praca z ołówkiem, kredką, pisakiem, papierem i gumką. Młodzi „kursanci” przekonają się, że żadna ilustracja nie powstaje w takiej formie jaką uzyskuje ostatecznie. Przekonują się jak ważne są linie pomocnicze, stopniowanie i planowanie. Znajdziemy tu wiele prostych chwytów pozwalających tworzyć piękne rysunki.
Później już przechodzimy do właściwej części książki, czyli przygody z rysowaniem. Mamy tu proste instrukcje, pokazanie krok po kroku jak tworzyć określone rzeczy. Wśród propozycji są zarówno zwierzęta, jak i przedmioty, jak i istoty fantastyczne oraz budynki. Naukę rysowania otwiera tworzenie papug. Wśród koło 50 rysunków znajdziemy smoka, psy, koty, słonie, zamki, roboty, wyścigówki, dinozaury i wiele innych. Całość będzie świetnym punktem wyjścia do tworzenia własnych historii pełnych różnorodnych rzeczy.
Jak dla mnie jest to fantastyczna publikacja zachęcająca do tworzenia, rozwijania swoich artystycznych umiejętności. Plusem jest tu królujący minimalizm, który pozwoli na rozwijanie koncentracji oraz twórczego podejścia u dzieci. Zdecydowanie polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy







Michael Thomas Ford "Notatki samobójcy 2. Kiedy spada gwiazda"


Poznawanie siebie, akceptowanie swojej odmienności jest trudne i bolesne. Strach przed opinią innych i rozczarowanie przyczyniają się do powstawania skrajnych emocji, które mogą popchnąć młodych ludzi do samookaleczania się, prób samobójczych. O takich problemach jest cykl „Notatki samobójcy” ” Michaela Thomasa Forda. Pierwszy tom bardzo mnie poruszył i uważam, że jest to lektura, po którą powinien sięgnąć każdy nastolatek. Drugi tom zatytułowany „Kiedy spada gwiazda” przerósł moje oczekiwania. Cały cykl to świetna, pouczająca historia dla każdego, kto chce być lepszy dla siebie i innych.

Główny bohater i zarazem narrator „Notatek samobójcy” jest piętnastolatkiem wolnym od trosk. Ma wspaniałą rodzinę, dostatek. W domu jest spokój, zrozumienie, miłość. Nie ma tam aktów przemocy, wyzywania i poniżania. Jeffa nigdy nie ciągnęło do „ciemnej” muzyki, pastwienia się nad słabszymi. Nie był też prześladowany w szkole. Główny bohater wydaje się być zwyczajnym nastolatkiem w kochającej się rodzinie. Mimo tego w pierwszym tomie dowiadujemy się, że decyduje się odebrać sobie życie. Nieudana próba samobójcza wywraca jego życie do góry nogami. Zamiast chodzić do szkoły spędza czas w szpitalu psychiatrycznym pozwalającym mu na spojrzenie na wiele problemów i zachowań z innej perspektywy. Nie jest tu jedynym pacjentem po próbie samobójczej. Brak zrozumienia ich czynów w otoczeniu sprawia, że są piętnowani. Prowadzenie z nimi terapii nie jest łatwe, szukanie źródeł zderza się ze ścianą milczenia. Jeff cały czasu ucieka od podęcia tematu źródła swojego postępowania. Próbuje obwiniać otoczenie tym, że ośmielili się go uratować. Musi przejść długą drogę, aby nabrać ochoty na życie.
Szpital psychiatryczny zwykle kojarzy nam się z osobami, które nie kontaktują z otoczeniem, rozmawiają z wymyślonymi przyjaciółmi, robiącymi dziwne, zaskakujące rzeczy, są niebezpieczne dla otoczenia. Popkultura zbudowała obraz ludzi w widoczny sposób dziwnych. Przeciętna osoba nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, że mogłaby trafić do takiego szpitala, mogłaby być poddana obserwacji, leczeniu. Zresztą same choroby psychiczne obrosły w wiele mitów. Właśnie z tego powodu Jeff, główny bohater książki „Notatnik samobójcy” Michaela Thomasa Forda, nie może uwierzyć, że został zamknięty z wariatami, bo on przecież jest normalny. Każdy może trafić do tego szpitala, ale nie on. Przecież z nim jest wszystko w porządku. Przecież on nie jest w nikim głupio zakochany, nie jest narcyzem, nie próbował nikogo podpalić, ani nie ma zaburzeń odżywiania czy problemu z wchodzeniem z innymi w relacje. On nie ma żadnych problemów. Chciał się tylko uwolnić od życia, chciał dać sobie wytchnienie, skorzystać z prawa do dysponowania własnym życiem i z tego powodu podciął sobie żyły.
Piętnastoletni Jeff to inteligentny chłopak interesujący się wieloma rzeczami, otwarty na zdobywanie wiedzy. Do tego ma przyjaciółkę, z którą miło spędza czas, dobrą rodzinę. Nie ma żadnych problemów, więc nie powinien trafiać na oddział psychiatryczny. A jednak trafił, bo targnął się na życie i w porę został znaleziony. Wyrwany ze szpon śmierci czuje się pokrzywdzony i źle oceniony. Wkurza go bezczynność w nowym miejscu, irytujące pytania personelu i dziwaki, z którymi musi być. Chłopak jest przekonany, że nie potrzebuje żadnej terapii. Niestety brak jakiejkolwiek współpracy wiąże się z 45 dniowym pobytem w szpitalu, w czasie którego musi znaleźć rozwiązanie wypieranych problemów. Sarkazm i ironia mają go uchronić przed wścibstwem personelu. Jednak czy są dobre? Jak długo pozwolą mu uciec przed pytaniami psychiatry? Czy pozwolą mu na ucieczkę przed samym sobą? W czasie pobytu w szpitalu ma szansę nieco inaczej spojrzeć na wiele spraw.
Czterdzieści pięć dni w szpitalu wywraca jego życie do góry nogami, jest prawdziwą lekcją życia, samoakceptacji oraz szacunku do siebie i innych. Stajemy się tu świadkami powrotu do codzienności. Jeff nie ulega wyborom dorosłych, ale stawia czoło światu. Zamiast zmiany szkoły wybiera powrót do starej, w której zaczęły się jego problemy, bo zdaje sobie sprawę, że wszędzie ludzie są tacy sami, wszędzie on będzie taki sam. Miana otoczenia nie uwolni go od problemu, potencjalnych pytań, nie pozwoli na życie zgodnie ze sobą. Początkowo ma milczeć o własnych doświadczeniach oraz odkryciu swojej orientacji, ale odkrywa, że otwarte mówienie ukróca plotki i niedomówienia. Wie też, że ludzie zawsze będą mówili o innych i to od nas zależy, czy my się tym będziemy przejmować czy nie. Jeff mierzy się ze swoimi wątpliwościami i lękami, ale też będzie przeżywał pierwsze zauroczenia, uczył się otwartości, innego spojrzenia na świat, akceptacji innych, dawania sobie i innym przestrzeni. Zobaczy też, że nie wszyscy rodzice są kochający. Poznamy historię przemocy, która kończy się wyrzuceniem jednego z bohaterów z domu, zobaczymy jak niesamowicie w takich momentach ważna jest możliwość polegania na innych, dawanie wsparcia w trudnych dla innych sytuacjach.
Michael Thomas Ford w cyklu porusza ważne tematy społeczne. Zastanowimy się nad tym, jakie wartości wynieśliśmy z domu, jak traktujemy siebie i innych, zaczniemy zastanawiać się, jak możemy rozwijać swoje umiejętności i dbać o dobre relacje z innymi, jak unikać osób przemocowych, dlaczego szczerość jest ważna, jakie znaczenie ma naznaczanie granic.
„Notatki samobójcy” to cykl, w którym poza doświadczeniami głównego bohatera ważne są też problemy innych osób, uświadomimy sobie jak kruche czasami bywa zdrowie. Staniemy się też świadkami słownych potyczek z lekarzem, prób nawiązania relacji, zawierania znajomości, wsparcia, poznawania świata z perspektyw innych osób, próbowania nowych rzeczy, otwierania się na emocje nieznanych osób i wzajemnej pomocy. Możliwość otrzymanie pomocy to jednak konieczność uświadomienia sobie problemu, szczerości przede wszystkim ze sobą. Widzimy jak bohater uczy się tego wszystkiego i doświadcza prawdziwej metamorfozy. W pierwszym tomie wchodzimy do świata problemów młodych ludzi, autodestrukcyjnych zapędów i niszczącego wstydu. Chłopak jest przytłoczony swoimi emocjami i szuka ucieczki od nich. Jest przekonany, że śmierć jest jedynym wyzwalającym wyjściem. Drugi tom to kolejne mierzenie się ze światem, ale tu Jeff już jest osobą silną, stawiającą na szczerość oraz mierzenie się z problemami, a nie uciekanie przed nimi.
Autor z jednej strony zabiera nas w świat nudnych szpitalnych doświadczeń, a z drugiej pozwala stopniowo odkrywać osobowość Jeffa, jego sposób reagowania na róże rzeczy, a później wprowadza do szkolnej rzeczywistości, pokazania życia pozalekcyjnego, rodzinnych relacji, dawania nastolatkowi przestrzeni. Lekka opowieść pozwala poruszyć ważne tematy. Język jest lekki, porównania i opisy błyskotliwe oraz często humorystyczne, dzięki czemu łatwiej jest czytać taką lekturę.
W cyklu „Notatki samobójcy: Michaela Thomasa Forda znajdziemy też dosadne opisy odkrywania własnej seksualności. Ciało nie jest tu traktowane jako tabu. Jeff nie zachowuje się jakby jego własna cielesność była dla niego czymś krępująca. Zderzenie z oczekiwaniami, przekonaniami kulturowymi może stanowić problem. Jest to bardzo realistyczna opowieść o zderzeniu z własnymi emocjami.
Analiza własnego życia pomaga mu zrozumieć problem, własne potrzeby, swoje miejsce w świecie. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym pomaga mu dojrzeć do swojej odmienności, której się wstydził. Z grającego dowcipnego i zamkniętego chłopaka zmienił się w osobę, która chce wnieść zmiany w postrzeganiu siebie. Początkowe głupie żarty nastolatka zastępuje życiowa refleksja, pokazanie jak bardzo świat emocji, pierwszych miłości, odkrywania własnej seksualności jest ważny w życiu nastolatków.
Jeff to inteligentny buntownik zagubiony w świecie przypisanych ludziom rolach, narzuconych sposobach patrzenia na świat, prześladowanych odmienności. Pisarz bardzo umiejętnie pokazuje zderzenie inteligencji z zagubieniem związanym z odkrywaniem siebie. Dzięki lekarzowi i innym osobom przebywającym w szpitalu powoli zdejmuje maskę i stara się uporać z własnymi słabościami, wadami, lękami, aby na koniec stać się osobą dojrzałą, gotową do mierzenia się z problemami, świadomą, że ma bliskich, na których może liczyć.
Michael Thomas Ford w bardzo subtelny sposób pokazał problemy wielu nastolatków, ich borykanie się z własnym dojrzewaniem, próbami akceptacji, ocenianiem przez pryzmat otoczenia i kulturowych naleciałości. Cykl „Notatki samobójcy” to interesująca, lekka, ale zarazem mądra lektura poruszająca ważne tematy. Mimo tej lekkości warto sięgnąć po nią w każdym wieku. Szczególnie polecam ją nastolatkom i ich rodzicom, których pozwoli uwrażliwić i otworzyć na pewne kwestie i pomoże uniknąć prób samobójczych.
Zaskoczyła mnie lekkość, spora dawna żartów. Po lekturze spodziewałam się trudnej, przygnębiającej historii, a dostałam coś bardzo pozytywnego, poprawiającego nastrój i jednocześnie niezwykle ważnego oraz zmuszającego do refleksji.
Zapraszam na stronę wydawcy






czwartek, 4 lipca 2024

Andy GriffithsJill Griffiths "Bzdurki i badziewie z domku na drzewie. Najgłupsze łamigłówki" il. Terry Denton


W naszym domu seria książek Andyego Griffithsa i Terry’ego Dentona o niezwykłym (bo mającym niesamowicie wiele pięter i atrakcji) domku na drzewie cieszy się dużym powodzeniem i po przeczytaniu kolejnego tomu wyczekujemy nowych, w których zostaniemy wrzuceni w wir wydarzeń. Kolejne części pozwoliły nam na przeżycie niesamowitych przygód i uczestniczenie w niezwykłych, irracjonalnych pomysłach bohaterów. Od pierwszego tomu lektury te stały się jednymi z naszych ulubionych książek dla młodych czytelników. Wszystko przez szybką i niezobowiązującą, a do tego pokręconą akcję oraz licznym ilustracjom (zapełniają chyba więcej miejsca niż sam tekst). To sprawia, że początkowi czytelnicy (7-10 latki) nie nudzą się, czyta im się bardzo szybko, a do tego porusza tematy bliskie nie tylko dzieciom, bo domek na drzewie to obiekt westchnień wielu dzieci, a czasami i ich rodziców. Pozwala na sielską zabawę, beztroskę i rozwijanie wyobraźni. Niektórzy budowali lub budują skomplikowane tunele, szałasy, rysowali zawiłe plany, które nie zawsze można było wprowadzić w życie, ale z nostalgią do nich wracają. Opowieść jest też dla wszystkich miłośników techniki (tej we wspaniałym domku książkowych bohaterów nie zabraknie) i ma rozbudzić ich zainteresowanie fantazjowaniem, rozwijaniem wyobraźni, oderwania się od technologii, a jednocześnie do samodzielnego konstruowania wynalazków, bo bohaterzy wcale nie żyją w swoim niezwykłym miejscu w prymitywnych warunkach. Wręcz przeciwnie. Mnóstwo tu wynalazków, maszyn ułatwiających lub utrudniających życie, a czasami stanowiących zagrożenie. Tym razem w serii znajdziemy coś zupełnie innego. Tom zatytułowany „Bzdurki i badziewie z domku na drzewie” jest zbiorem łamigłówek.
Do lektury wprowadzają nas zadania z rysowaniem, opowiadaniem o bliskich, swoich ulubionych i nielubianych rzeczach, by przejść do fantazjowanie na temat tego, co może znaleźć się w domku na drzewie, jakie rozrywki sobie zapewnić, zaplanować sobie różne działania i takich rzeczy, których nie chce się robić. Są też rysunki z kropkami, odliczanie, aby poszybować w kosmos zabawy pełnej rebusów, zagadek, wyszukiwanek, zadań twórczych, labiryntów i wiele innych. Wszystko w formie opowieści o zaprzyjaźnianiu się i przeżywaniu ciekawej przygody z bohaterami cyklu „Domek na drzewie”.
Duży nacisk położono tu na pracę z kredką. Do tego odpowiednio dobrane zadania świetnie sprawdzą się również jako materiał terapeutyczny, pozwalający na poruszenie ważnych tematów z dzieckiem, zobaczenie, w jaki sposób postrzega ono relacje w rodzinie, co jest dla niego ważne. Warto sięgnąć po tę książkę, bo mamy tu dużo ćwiczenia koncentracji i motoryki w formie zabawy. Dla kogo może być taka pomoc? Zdecydowanie spodoba się uczniom nauczania początkowego.
Zapraszam na stronę wydawcy









środa, 3 lipca 2024

Wiktoria Korzeniowska "Słowiańskie mity i opowieści w komiksie" il. Natalia Noszczyńska


Wychowałam się na prowincji, a to oznacza, że opowieści o Babach Jagach, Zmorach, Południcach, mocy pszczół, Leszym, utopcach, rusałkach, wodnikach, Kikimorze, Domowniku, ubożętach, kłobukach, diabłach towarzyszyły mojemu dorastaniu tak samo jak „Biblia” i „Mitologia Greków i Rzymian”. O ile o ostatnich uczyłam się w szkole to pierwsze i drugie były przy okazji zwyczajnych prac, w czasie których starsze pokolenie przekazywało mity młodszemu. Tej mitologii słowiańskiej jednak pozostało nam niewiele, bo źródła się zatarły, opowieści zostały zapomniane przez brak osób, które mogłyby je przekazać. Istniejące równolegle z katolicyzmem przetrwały tylko dlatego, że dobrze wpisały się w chrześcijaństwo. Te, które nie mogły być w ten sposób przemycane zostały zapomniane. Rodziny nuklearne sprzyjały przekazywaniu tradycji z pokolenie. Zmiany w gospodarce jednak stały się czasem, kiedy te więzi rodzinne zerwano. Ludzi odsyłano daleko od rodzinnych stron do pracy, zlecano różne zadania w delegacji i to stopniowo przyczyniało się do braku możliwości przekazywania historii przez babcie i dziadków.  Fascynacja słowiańską mitologią jednak nadal jest żywa, a szczątki pamięci o niej nadal krążą. Aby mieć rozeznanie trzeba zebrać je w całość. I to zrobiła Wiktoria Korzeniowska, aby pod postacią komiksu powstałego przy współpracy z Natalią Noszczyńską przybliżyć młodym czytelnikom.

„Słowiańskie mity i opowieści w komiksie” otwierają przygotowania pisanek. Babcia opowiada wnuczce o dawnej wierze w moc jaj, wyjaśnia, w jaki sposób je wykorzystywano i co symbolizowały, pokazuje wzory nawiązujące do tradycji słowiańskiej. Następnie wprowadza dzieci do mitów o stworzeniu świata. Dzięki temu poznajemy Peruna i Welesa, ich konflikty wokół stworzenia ziemi, a później ludzi. Dowiemy się jakie znaczenie mają pszczoły. W książce pojawi się też Świętowit, Swaróg, Swarożyc, Marzanna, Mokosz, Jaryło. Chorys, Dola, Rod. Codzienność staje się pretekstem do wprowadzenia wnuków do fascynującego świata zjaw. Bardzo cieszy mnie też poruszenie tematu baśni Jasia i Małgosi. Dowiemy się jak naprawdę wyglądała ta historia i o czym opowiada.
Akcja tocząca się wokół relacji rodzinnych, zwyczajnych wydarzeń pozwala na pokazanie więzi międzypokoleniowej, opowieści o relacjach. Babcia jako osoba opowiadająca wypada tu bardzo naturalnie. Jest członkinią starszego pokolenia wprowadzającego młode do świata tajemnic, podsuwa im wiedzę. Opowieści babci są krótkie, ale poruszające wyobraźnię. Do tego dowiadujemy się, że tradycja ustna wiązała się z ciągłymi zmianami tych opowieści, poznamy przyczyny braku spisanych wierzeń Słowian, bo .„Prawdziwa historia powstaje dopiero w twojej głowie”.
W komiksie bardzo ważne są ilustracje i muszę przyznać, że tu dokonano fantastycznego doboru ilustratorki. Natalia Noszczyńska tworzy złudzenie otoczenia przypominającego chatę, w której życie toczyło się w jednym pomieszczeniu. Tu codzienność skupia się na kuchni, w której pojawiają się suszone zioła, w kącie stoi miotła, a na środku pomieszczenia jest stół, przy którym babcia snuje opowieści, wydrapuje jajka, aby zapewnić bliskim ochronę przed złem. Znajdziemy tu wskazówki, w jaki sposób wykonać pisanki lub drapanki. Akcja z opowieści seniorki są barwne, pełne niezwykłych istot połączonych z żywiołami. Złe zjawy są brzydkie, mają ostre rysy, wykrzywione twarze. Natomiast dobre sprawiają wrażenie świecenia, połyskiwania.
Zapraszam na stronę wydawcy






Juan de Aragón "Jak przeżyć w... średniowieczu"


W życiu najważniejsza jest zabawa, czyli traktowanie różnych rzeczy pozytywnie i jako wyzwanie dające satysfakcję, poprawiające nastrój. Bardzo mnie cieszy, że takie podejście coraz częściej towarzyszy procesowi nauki, czyli wiąże się z
podsuwaniem lekkich treści, co przekłada się na lepsze efekty. Właśnie z powodu wpływu nastawienia do zdobywania wiedzy na jej przyswajanie w naszym domu często goszczą książki, po które sama chętnie sięgnęłabym, gdybym była nastolatką i które podobają się córce. Kochamy publikacje, które stawiają nam wyzwania. I takie właśnie są lektury podsuwane przez Juana de Aragóna słynącego z pełnych humorów książek i komiksów historycznych. Wszystkie są fantastyczne i jeśli kiedyś zobaczycie jakiekolwiek jego książki to zdecydowanie warto po nie sięgnąć. Bardzo się cieszę, że jego publikacje trafiają na polski rynek, bo podsuwają sporą dawkę wiedzy w formie rozrywki, wyzwania, czy wręcz gry. Maria Szafrańska-Brandt, dzięki której możemy te książki czytać po polsku zrobiła fantastyczną robotę i zachowała humor oraz przełożyła na nasze realia kulturowe niektóre śmieszne skojarzenia. Jeśli traficie na jej nazwisko jako tłumaczki to też warto sięgać po te książki (większość Wam polecałam).

„Jak przeżyć w…” to ciekawa seria książek skierowanych dla dzieci i młodzieży. Historia jest tu pokazana jako pewnego rodzaju gra. Stawką jest życie. Oczywiście hipotetycznie, ale młodzi czytelnicy uświadomią sobie jak wiele zagrożeń czyhało w różnych czasach na naszych przodków z każdej strony. Przeszłość może wydawać nam się przyjemniejsza. Zwłaszcza, kiedy nie było jeszcze państw i zorganizowanego życia społecznego, bo nie było szkoły, pracy. Do tego nikt nikogo nie zmuszał do aktywności. Jeśli się chciało to można było poszukać jedzenia, którego było sporo, bo ludzi mało. Ale czy na pewno tak to wyglądało? Czy dało się przeżyć w pojedynkę? Czy na pewno nie było przymusu pracy? W jaki sposób zdobywano jedzenie? Jak je przechowywano? Gdzie mieszkano? Jakie prawa musieli przestrzegać ludzie w przeszłości? Co tworzyło ich poczucie wspólnoty? Jeśli uświadomimy sobie, że przeszłość to czasy bez lodówek, szpitali, jedzenia na wyciągnięcie ręki, sklepów, samochodów, ogrzewania i ludzie dopiero muszą uczyć się rozpoznawać jakie rośliny i w jakim stanie mięso jest jadalne to okazuje się, że codzienność naszych przodków nie była łatwa. Dodanie do tego zawiłych przepisów i zależności sprawia, że przeżycie staje się prawdziwym wyzwaniem. Każda decyzja może kryć w sobie zagrożenie.

W tej serii ukazały się już dwie publikacje. Jedna oprowadza nas po prehistorii, druga po starożytnym Rzymie, a trzecia zabiera nas do średniowiecza. Z niecierpliwością wypatruję kolejnych, a Was zachęcam do sięgnięcia po wszystkie tomy. Jeśli któryś znacie to pewnie już nie muszę tego robić.

„Jak przeżyć w prehistorii?” to fantastyczny przewodnik po prehistorii. Przyglądamy się zwyczajom i nawykom żywieniowym pierwotnych ludzi, obserwujemy ewolucję i poszerzanie wiedzy, a także stajemy się świadkami pierwszych prób wyjaśniania zjawisk oraz kształtowania się małych społeczności. Autor pokazuje jak bardzo nasze przetrwanie zależało od przynależności do jakiejkolwiek grupy. Dowiemy się jak wielkie znaczenie miało wynalezienie pierwszych narzędzi, poznamy metody przygotowania ich. Dzięki temu samodzielnie będziemy mogli przetestować trwałość takich pomocy.
Prehistoria to czas pojawienia się pierwszych hominidów. Zobaczymy jak bardzo zróżnicowanymi grupami byli, jak wielkie znaczenie miały wymiany genów z innymi społecznościami. Pierwotni ludzie okażą się świetnymi obserwatorami dostrzegającymi, co szkodzi ich małym społecznościom. Szybko wyciągają wnioski i zmieniają postępowanie. Tak to przynajmniej wygląda z perspektywy czasu.

Z publikacji dowiemy się, kiedy pojawił się pierwszy człowiek i czy to automatycznie był pierwszy homo. Przyjrzymy się ewolucji, pierwszym ubraniom, nawykom żywieniowym, zwyczajom, narzędziom, przedmiotom ułatwiającym życie oraz pierwotnemu pismu. Młodzi czytelnicy przekonają się, że rosnące dziko rośliny nie należą do bardzo pożywnych i dużych. Zobaczą jakim wyzwaniem mogła być pierwsza uprawa i jak bardzo duże znaczenie miało ciągłe selekcjonowanie nasion. Do tego znajdziemy tu całe mnóstwo wskazówek dotyczących zdobywania jedzenia. Obserwujemy jak poszerzająca się wiedza przyczynia się do stopniowego wyłaniania się pierwszych cywilizacji. Poznamy całe mnóstwo nieudanych eksperymentów żywieniowych i ich skutki. Pierwsi ludzie to badacze, którzy za błędy płacili swoim życiem, dlatego bardzo ważne było dla nich wymienianie się zdobytą wiedzą.
„Jak przeżyć w starożytnym Rzymie” podsuwa nam dużą dawkę wiedzy o budowaniu państwa, tworzeniu wspólnot, budynkach tworzonych przez starożytnych Rzymian, miejscach, w których mieszkali (zarówno pod względem architektonicznym jak i podbojów), codzienności, prawach, sytuacji kobiet, upodobaniach. Do tego nie zabraknie tu tematu wierzeń i kilku najważniejszych mitów. Publikację otwiera legenda o Romulusie i Remusie. Są też historie o prawdziwych władcach i przy okazji poznamy Nerona, Cezara oraz dowiemy się skąd wzięło się powiedzenie: „I ty, Brutusie, przeciwko mnie?”. Do tego mamy tu fragment najsłynniejszej epopei rzymskiej, czyli „Eneidy”. Sporo miejsca poświęcono językowi, strojom, architekturze rozrywkom, obowiązkom. Dowiemy się, czym mogli się zajmować, jakie zawody wykonywali, znaczenie poglądów politycznych, zmiany w ustrojach państwa. Przyjrzymy się też życiu gladiatorów, poznamy ich rodzaje, funkcjonowaniu teatru i znaczeniu tańca. Będziemy mieli też okazję zobaczyć jak wyglądało życie w mieście i na wsi, dowiemy się, jakie znaczenie miała służba wojskowa oraz nauczymy się oddawać cześć bogom (nie zabraknie informacji o ich pochodzeniu i funkcji). Dowiemy się też, dlaczego przestrzeganie prawa w starożytnym Rzymie było niesamowicie ważne oraz jak wyglądały kary za brak dostosowania się do wymogów aktualnej władzy.
„Jak przeżyć w średniowieczu?” pozwala nam zajrzeć do grodów, zamków, klasztorów, chłopskich chat. Dowiadujemy się jakie grupy społeczne były, jak wyglądały zależności, jakie były zajęcia, w jaki sposób przemieszczano się, jakie choroby czyhały na ludzi, jakim zagrożeniem były podróże. Zobaczymy jak po upadku Cesarstwa Rzymskiego stopniowo Zobaczymy jak po upadku Cesarstwa Rzymskiego stopniowo jednoczono się i tworzono nowe imperia, jak wyglądała walka o władzę, wpływy, dostęp do edukacji, zaangażowanie różnych grup społecznych w pracę. Sporo miejsca poświęcono tu budynkom, w których toczy się życie, sposobom komunikacji bez znajomości pisma, znaczenia różnych wynalazków. Do tego sporo tu informacji o wpływie religii na życie, wpajania wiary, przeobrażeniom chrześcijaństwa, radykalizowania się katolicyzmu, powstanie islamu. Są tu też wyprawy krzyżowe, najważniejsze wojny, władcy, uczeni i ich dokonania. Zobaczymy też, w jaki sposób zapewniano sobie rozrywkę, dlaczego żacy mieli złą sławę, jak dawniej wyglądały szkoły i studia. Całość podsumowano pokazaniem rzeczy, które średniowiecze zostawiło nam w spadku.
Seria „Jak przeżyć w..." Juana de Aragóna to książki-gry. Mamy tu całe mnóstwo wyzwań, pokazanie możliwych wyborów i ich skutków. Czytelnik zmuszony jest do ciągłego analizowania tego jaka decyzja będzie właściwa. Wydawca przewiduje, że odbiorcami książek są nastolatkowie, ale po zainteresowaniu publikacją w otoczeniu wiem, że można po nie sięgnąć już z uczniami nauczania początkowego, bo ze względu na kompozycję i ilość ilustracji oraz formę podania informacji się spodoba młodym czytelnikom, a dorośli z przyjemnością będą ją czytać swoim pociechom.
Autor w tych książkach porusza tu wiele ważnych tematów. W pierwszym tomie obok problemów z przetrwaniem nie zabraknie też teorii ewolucji i znaczenia różnorodności genetycznej, a także bogactwa składników odżywczych, zmiany klimatyczne, zmiany wyglądów lądów i linii brzegowych, kształtowaniu życia społecznego oraz pierwotnym wierzeniom, a także wiele praktycznych zwyczajów (np. rytualne zjadanie zmarłych) oraz problemom nierówności społecznych. Do tego dowiemy się, czym jest epoka i jak długa trwa, w jaki sposób była wyznaczana, w jaki sposób obróbka metali wpłynęła na zrewolucjonizowanie życia człowieka. W drugim bardziej skupiamy się na architekturze, tworzeniu zależności społecznych i ich wpływu na losy jednostek. W trzecim temat zależności społecznych jest rozwinięty i duży nacisk położono na wpływ struktur kościelnych, tworzenie przez nie drabiny wpływów.
W książkach znajdziemy proste i pełne humoru cartonoowe ilustracje współgrające z tekstem. Całość bardzo przyjemna w odbiorze. Polecam.
Zapraszam na stronę wydawcy