Uczenie się świata dorosłych polega na naśladowaniu,
odgrywaniu ról, podglądaniu tego, co robią dorośli. Tworzenie postaw
pozwalających na rozsądne zarabianie oraz gospodarowanie pieniędzmi jest
niesamowicie ważne. Podstawy ekonomii, liczenie wydatków, świadomość skąd biorą
się pieniądze, ich wartość, wpływu mediów na podejmowane przez nas decyzje
pozwolą wprowadzić młodych ludzi do świata finansów. I to zadanie ułatwi Wam
książka „Do czego służą pieniądze? Wszystko, co warto wiedzieć o ekonomii”
napisany przez włoskich promotorów wiedzy o finansach.
Na początku dowiemy się, czym jest ekonomia, po co nam, jak może wesprzeć nasze
zarządzanie dobrami, skąd się wzięła, czym jest popyt i podaż, jak pomaga
oceniać rynek, jak wycenia się dobra takie jak surowce, czas, pieniądze, wykształcenie
i kapitał społeczny. Poznajemy znaczenia relacji społecznych w kształtowaniu
pozycji ekonomicznej. Nie bez przyczyny istnieje rada: chcesz być biedny obracaj
się wśród biednych, a jeśli chcesz być bogaty obracaj się wśród bogatych.
Później przechodzimy do tematu pieniędzy, tego skąd się biorą, dlaczego każdy
podlega prawom ekonomii, jak wykorzystać wiedzę o pieniądzach oraz towarach i
szukaniu rynków zbytu, dlaczego kursy walut wyglądają bardzo różnorodnie, Mamy
temat jednostki wartości, rezerwy, jednostki wymiany oraz czym możemy płacić, a
czym nie, jak wyglądają pieniądze w różnych miejscach. Kolejny rozdział
poświęcono tematowi pracy, jej różnorodności, poszukiwaniom płatnego zajęcia,
umowom, płacy, znaczenia genderu, dyskryminacji, pracom prekarnym,
zapotrzebowaniu i możliwości podjęcia odpłatnego zajęcia, podatkom, ubezpieczeniom,
roli państwa w kształtowaniu pensji oraz rent i emerytur. Ważnym tematem jest
tu ciągła nauka, konieczność podążania za nowinkami, aby nie wypaść z rynku. Dalej
omówiono produkcję, znaczenie przedsiębiorstw, ich zrzeszanie się, obliczanie
kosztów, badanie rynku oraz rynków zbytu. To pozwala płynnie przejść do dystrybucji,
czyli umieszczania produktów w sklepach, eksponowaniu go, znaczenia reklamy, historii
powstawania wymiany towarów, początków handlu. Do tego przyglądamy się cenom,
konkurencji, znaczeniu kosztów produkcji i ilości towarów na rynku. Dowiadujemy
się też czym są dobra publiczne, czego nie da się kupić za pieniądze, czym są
bankomaty, giełda, PKB i do czego on służy. Mamy tu też pojęcia bogactwa i
ubóstwa, jak wygląda start różnych ludzi w dorosłe życie, czy istnieje coś
takiego jak równe szanse, jakie znaczenie mają korzenie, w jaki sposób państwo
sprawuje nadzór, dlaczego powinno chronić oraz jak błędy polityków przekładają
się na szanse prowadzenia małych biznesów.
książka „Do czego służą pieniądze? Wszystko, co warto wiedzieć o ekonomii” to
książka z pojawiającymi się pytaniami i dokładnym omówieniem tematu, aby młody
czytelnik mógł zrozumieć jak wygląda gromadzenie zasobów, zapewnienia sobie
środków do życia i jak ważna jest samodzielność. Całość piękna, estetyczna, przejrzysta,
ważne tematy wyróżnione. Uważam, że ta książka świetnie sprawdzi się jako alternatywna
publikacja do lekcji z podstaw przedsiębiorczości. Będzie to ciekawa lektura
dla uczniów kształcących się w ramach edukacji domowej oraz jako uzupełnienie szkolonego
podręcznika. Jego przewaga nad podręcznikiem polega na podaniu wiedzy bardzo przystępny sposób, podsuwaniu wielu
ważnych problemów społecznych. Zdecydowanie polecam. Zapraszam na stronę wydawcy
Zwyczajna zabawa to czas fantazjowania, wymyślania
różnorodnych przygód. Pokazywanie dzieciom jak wiele mogą zdziałać dzięki wyobraźni
poszerzy ich twórcze podejście, pozwoli na inne spojrzenie na wiele spraw,
otwarcie się na poszukiwanie rozwiązań. To właśnie dzięki umiejętności
wymyślania mamy wspaniałe wynalazki łamiące przekonania o świecie. Opowieścią,
która zabiera nas w wir fantazyjnej przygody jest „Niezwykły dzień Kudłatka i
Mgiełki” Caroline Dall’Ava.
Na początku książki poznajemy psa Kudłatka i jego przyjaciółkę myszkę Mgiełkę,
która jest bardzo ruchliwa. Dowiadujemy się, jaki jest dzień, jaka pora dnia. W
wielorodzinnym budynku dzieje się wiele fantastycznych rzeczy: króliki świętują
urodziny, wiewiórki zajadają się orzechami, niedźwiedzie czekają na gościa, a Mgiełka
jest głodna, ale niestety w domu nic nie ma, dlatego razem z Kudłatkiem ruszają
na spacer. I tak zaczyna się fantastyczna przygoda prowadząca bohaterów przez
różne światy. Na początku zaglądamy do zwyczajnych miejsc typu ulica i park, by
przenieść się do obserwatorium, z którego udadzą się w fantastyczną podróż po Wszechświecie,
odwiedzą istoty żyjące na innych planetach, podróżują między galaktykami, w czasie
i przestrzeni. Zajrzą też do podziemi, w których odkryte kości przeniosą ich do
prehistorii pełnej kolorowych gadów. Nie zabraknie też krainy pełnej mitycznych
istot, baśniowych światów, tajemniczych wirów, by wieczorem wrócić do swojego
domu na odpoczynek.
Mamy tu piękną historię uświadamiającą młodych czytelników, że każde wyjście z
domu może być niezwykłą przygodą. Do tego ilustracje są tu elementem
przeważającym i odgrywającym ważną rolę ze względu na zadania oraz bogactwo
ilustracji. Z jednej strony mamy tu opowieść o przygodach psa i myszki, a z
drugiej wyszukiwankę pozwalającą na ćwiczenia spostrzegawczości i koncentracji,
co przekłada się na umiejętność dopasowania, znalezienie wspólnych cech. Dzięki
bogatym w elementy ilustracjom możemy te ćwiczenia urozmaicać. Wprowadzanie
pomiaru czasu pozwoli zmierzyć tempo działania, a wielość elementów stanie się
pretekstem do wodzenia palcem po zawiłych światach, ćwiczenia mowy, opowiadania
o przygodach bohaterów.
Szata graficzna ma tu duże znaczenie. Ilustracje są proste, wykonane pewną
kreską, elementy w żywych kontrastujących kolorach. To sprawia, że poszczególne
elementy nie zlewają się ze sobą, ale przyciągają uwagę wyrazistością, nietypowym
kształtem, ciekawym umieszczeniem. Już sam budynek na pierwszej stronie pełen
jest życia. Na przejrzystych i kontrastowo zestawionych tłach wiele się tu
dzieje. Bohaterzy ubierają się, piją kawę, przygotowują posiłki, grają na
instrumentach, wybierają się na spacer. Odbiór zachowań innych też jest
różnorodny: jednym zajęcia sąsiadów nie przeszkadzają, inni mają niezadowolone
miny. Warto z dzieckiem przyjrzeć się tym ilustracjom i opowiedzieć, dlaczego
tak różni jesteśmy.
Zapraszamy do udziału w konkursie literackim na opowiadanie grozy o tematyce miejskiej. Opowiadania o objętości nie przekraczającej 20 000 znaków, w plikach *.rtf lub *.doc, należy nadsyłać na adres:forma.sc@pro.onet.pldo końca października 2024 roku Ogłoszenie wyników nastąpi na przełamie lat 2024/2025. Zwycięskie teksty zostaną nagrodzone publikacją w przygotowywanej antologiiCity 7. Antologia polskich opowiadań grozy. Dodatkowo, autorzy wyróżnionych opowiadań otrzymają nagrody książkowe
„Ogniste serca” to wznowienie „Boys from Hell”. Zmieniono
tytuł, okładkę, a środek jest taki sam. Po co taki zabieg? Nie wiem. Może
anglojęzyczny tytuł nie miał powodzenia? Sama wolę polskojęzyczne tytuły i
myślę, że zmiana z jednej strony wyszła Agnieszce Lingas-Łoniewskiej na dobre,
a z drugiej rozczarowała spore grono czytelników czekających na nowość, a
dostających de facto powieść im znaną.
Sama historia jest ciekawa, wprowadza nas w obszar ważnych tematów społecznych.
Na plan pierwszy wysuwa się potrzeba imponowania, poczucia wyższości. Właśnie z
tego powodu Anna większość życia spędziła poza domem, ponieważ ojciec będący
burmistrzem dba o to, aby jego córka nie miała kontaktu z pospólstwem. Z tego
powodu nie ma żadnych relacji z miejscowymi rówieśnikami nastawionymi wobec
niej nieufnie. Pozbawiona kontaktów z innymi, wychowuje się samotnie, ponieważ
rodzice nie mają dla niej czasu. Powrót do rodzinnego miasteczka nie wywołuje w
niej entuzjazmu.
Równolegle poznajemy Jaxa będącego szefem gangu motocyklowego oraz popularnego
pubu. Przedsiębiorczy mężczyzna jest bardzo zaradny i jest świetnym opiekunem
dla osieroconego rodzeństwa.
Anna i Jax są całkowicie różni. Ona delikatna, on twardy, ona osamotniona, a
wokół niego zawsze jest sporo osób, ona panienka z dobrego domu, a on
przebojowy mężczyzna, który już wiele doświadczył. Kiedy ich drogi się kierują
zakochują się. Tylko, czy miłość wystarczy, aby połączyć światy?
Książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej pełne są skrajnie różnych bohaterów,
których łączy niełatwa miłość. Ich życie pełne jest wyzwań i wątpliwości.
„Nie zdawali sobie sprawy, że czasami moc miłości nie jest na tyle silna, aby
pokonać zwykłą ludzką podłość i źle pojmowaną troskę o najbliższych”.
Agnieszka Lingas-Łoniewska bardzo dobrze
wykreowała postaci. Możemy zobaczyć świat z perspektywy obu bohaterów.
Ona jest delikatna, osamotniona i zła na rodziców, odizolowana od rówieśników i
nikt nie liczy się z jej zdaniem, on doświadczony przez los, ale za to ma
posłuch. Jego sposób myślenia i dążenie
do wywołania w innych określonych uczuć, dbanie o przewagę fizyczną nad nimi
pozwala na dbanie o bezpieczeństwo bliskich. Wchodzimy do świata, w którym widzimy podziały społeczne,
manipulację polityczną tworzenie propagandy.
„Ogniste serca” to opowieść o ludziach, których połączyła
miłość, ale dzielą poglądy, status, doświadczanie i wiek. Oboje w swoim towarzystwie mogą
spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy.
Powieść jest pewnego rodzaju przestrogą
dla rodziców i nastolatków. Płynie z niej piękne przesłanie, że każdy ma prawo
żyć na tym świecie według własnych zasad oraz w otoczeniu rówieśników,
każdy potrzebuje uwagi i miłości. Życie w cieniu znanych rodziców może
doprowadzić do katastrofy. Agnieszka Lingas-Łoniewska pokazuje czytelnikom, że kariera
jest ważna, ale nie może być najważniejsza i stawiana ponad relacje z bliskimi,
ich emocje. Zaraz za pokazaniem, że pieniądze szczęścia nie dają widzimy też,
że sława także go nie daje. Zapraszam na stronę wydawcy
Bardzo wiele mówi o nas, w jaki sposób traktujemy siebie,
jakie mamy pragnienia, jak je realizujemy w kontakcie z innymi. Obranie sobie
celu jest ważne tak samo jak skupienie i pytania etyczne, o których mówi się
niewiele. Do tego pomijana jest kwestia umiejętności zmiany zdania. Zwłaszcza w
kontekście dziecięcych wyborów. Bardzo mnie cieszy, że komiks Nikoli
Kucharskiej „Bepa i Ziemianin. Misja profesora” pozwala czytelnikom na
uświadomienie sobie wielu ważnych problemów.
Historia toczy się wokół pragnienia posiadania zwierzęcia i poznania kosmitki
Bepy, której rodzice prowadzą na Ziemi biuro turystyczne. Oprowadzanie po
dzikich (czyli miastach zamieszkałych przez ludzi) terenach jest tu sporą
atrakcją. Żyjące tu istoty ciągle są nie dość cywilizowane, nie mają
wystarczająco dobrych wynalazków, ale od czasu do czasu kolejnym mieszkańcom
daje się szansę na równe traktowanie. I z tego powodu raz na milion lat na
Ziemi zjawia się profesor zajmujący się ziemiologią. Ostatnia jego wizyta
przypadła w czasach dinozaurów, które zostały ocenione jako nierokujące i przez
to skometyzowane (podsuwanie różnych teorii naukowych wypada tu naprawdę
ciekawie). Tym razem ma ocenić przydatność ssaków, czyli ludzi, za którymi nie
przepada, ponieważ emocjonalnie związał się z unicestwionymi poprzednikami. To
sprawia, że ich następców postrzega jako winnych.
Akcję otwiera nocna wyprawa Ziemianina z Bepą do statku kosmicznego, w którym
mieszka. Chłopiec może zabrać ze sobą jedną rzecz. Wybiera dżdżownicę, która ma
być jego zwierzątkiem domowym. Szybko przekonuje się, że w oczach przybyszy z
kosmosu postrzegany jest jako zwierzę domowe przysparzające wiele problemów.
Jednak właśnie dzięki niemu możemy odkryć, że kosmici mogą organizować tu
różnorodne wycieczki. Mimo, że ich umiejętności wtapiania się w tłum są bardzo
kiepskie to i tak nikt nie zwraca na ich odmienność uwagę, bo ludzie są bardzo
różnorodni, mają dziwne pomysły na kształtowanie swojego ciała. Pokazanie tej
różnorodności i otwartości oraz przypisywanie inności różnych ról pozwala na zauważenie
naszych schematów myślowych: szybciej pomyślimy, że ktoś wygląda dziwnie z
powodu fantastycznego kostiumu, a nie z powodu takiej urody.
Przygarnięcie przez Bepę Ziemianina jest sposobem na znalezienie sobie
towarzysza, ale w czasie zabawy traktuje go jak własne zwierzątko, czyli
odbiera mu prawo do decydowania o sobie. Podobne relacje ma Ziemianin do swojej
dżdżownicy. Akcja podsuwa nam ważne pytania o szacunek, dbałość, dawanie
przestrzeni innym gatunkom, nasze nastawienia do nauki, tolerancję, miłość.
„Bepa i Ziemianin. Misja profesora” w lekkiej formie skrywa mądre treści,
zachęca do refleksji nad własnymi postawami, zachodzącymi w społeczeństwie
zjawiskami i tym sposobem pozwala na kształtowanie empatii, pokazania jak ważny
jest szacunek do innych, nie odbieranie im prawa do decydowania o sobie, nie
zabierania im przestrzeni. Do tego autorka przez ilustracje pozwala na
zwrócenie uwagi na ewolucje, podobieństwa do rodziców. Bepa jest tu zlepkiem
cech mamy i taty (matka ma troje oczu troje, ojciec jedno, a Bepa dwoje) a
jednocześnie staje się niepowtarzalną jednostką. Ważne jest tu też pokazanie bohaterów
postępujących źle z powodu własnych doświadczeń i rozczarowań.
W „Bepie i Ziemianinie” z racji komiksowej formy niesamowicie dużą rolę
odgrywają ilustracje. Autorka daje się tu ponieść fantazji. Jej kosmici są
niesamowicie różnorodni. Pokazanie Ziemi i Ziemian proste, ciekawe. Do tego za
pomocą ilustracji podsuwa wątki z seriali np. „Archiwum X” i prasy. Zwyczajna
ludzka codzienność zderza się tu z fantazyjnymi formami wynalazków przybyszy z
kosmosu. Pięknie też przechodzi od planu ogólnego do zbliżeń w scenach, dzięki
czemu, wiemy w jakim otoczeniu dzieje się akcja. Kiedy na plan pierwszy
wysuwają się relacje i emocje tło zanika. Całość dopełniają bardzo dobrze zszyte
strony i solidna oprawa. Zapraszam na stronę wydawcy
Ćwiczenie ręki,
przygotowywanie jej do pisania oraz rozwijanie koncentracji wcale nie musi być
nudne. Zamiast podsuwania kolejnego zeszytu ze szlaczkami czy kolorowanki
możemy sięgnąć po farby, plastelinę (i inne tego rodzaju masy), a także książki
zawierające instrukcje, w jaki sposób rysować. Tworzenie kolejnych obrazków
jest najlepszym ćwiczeniem. I tu ważne jest uświadamianie dziecka, że jego
praca nie musi być perfekcyjna ani realistyczna odgrywa bardzo ważną rolę.
Rysunek musi mieć coś indywidualnego, niepowtarzalny styl rysującej osoby, bo
przecież każdy z nas tworzy nieco inaczej. Nawet jeśli kierujemy się szablonami
i instrukcjami. Dążenie do tego, żeby rysunki dzieci były identyczne jest złe.
One mają być niepowtarzalne i za każdym razem dawać możliwość do
eksperymentowania z kształtem oraz kolorem. Tylko dając dużą ilość swobody
zachęcimy do przygotowania ręki do pisania, precyzji w rysowaniu. To wymaga
wielu godzin ćwiczeń. Dobrze, aby był to czas zabawy, próbowania nowych rzeczy.
Warto podsuwać dziecku i nastolatkowi publikacje zachęcające do takich
eksperymentów. Od czasu do czasu podsuwam Wam publikacje, które sprawdzają się
w naszym domu. Tym razem jest to publikacja Emily Fellach „Uczę się rysować”.
Przygoda autorki z rysowaniem zaczęła się od pracy w londyńskiej bibliotece. Zajęcia
z rysowania były sposobem na przyciąganie uwagi dzieci i przyzwyczajeniem ich
do przebywania w otoczeniu książek. Wymyślone przez nią szablony są proste,
piękne, eteryczne i dynamiczne. Jej samodzielna publikacja to zaproszenie
każdego, kto chce eksperymentować z rysowaniem dla zabawy.
Na początku książki dowiemy się w jaki sposób rysować, jak powinna wyglądać
praca z ołówkiem, kredką, pisakiem, papierem i gumką. Młodzi „kursanci”
przekonają się, że żadna ilustracja nie powstaje w takiej formie jaką uzyskuje
ostatecznie. Przekonują się jak ważne są linie pomocnicze, stopniowanie i
planowanie. Znajdziemy tu wiele prostych chwytów pozwalających tworzyć piękne
rysunki.
Później już przechodzimy do właściwej części książki, czyli przygody z
rysowaniem. Mamy tu proste instrukcje, pokazanie krok po kroku jak tworzyć
określone rzeczy. Wśród propozycji są zarówno zwierzęta, jak i przedmioty, jak
i istoty fantastyczne oraz budynki. Naukę rysowania otwiera tworzenie papug.
Wśród koło 50 rysunków znajdziemy smoka, psy, koty, słonie, zamki, roboty,
wyścigówki, dinozaury i wiele innych. Całość będzie świetnym punktem wyjścia do
tworzenia własnych historii pełnych różnorodnych rzeczy.
Jak dla mnie jest to fantastyczna publikacja zachęcająca do tworzenia,
rozwijania swoich artystycznych umiejętności. Plusem jest tu królujący
minimalizm, który pozwoli na rozwijanie koncentracji oraz twórczego podejścia u
dzieci. Zdecydowanie polecam. Zapraszam na stronę wydawcy
Poznawanie siebie, akceptowanie swojej odmienności jest trudne
i bolesne. Strach przed opinią innych i rozczarowanie przyczyniają się do
powstawania skrajnych emocji, które mogą popchnąć młodych ludzi do samookaleczania
się, prób samobójczych. O takich problemach jest cykl „Notatki samobójcy” ”
Michaela Thomasa Forda. Pierwszy tom bardzo mnie poruszył i uważam, że jest to
lektura, po którą powinien sięgnąć każdy nastolatek. Drugi tom zatytułowany „Kiedy
spada gwiazda” przerósł moje oczekiwania. Cały cykl to świetna, pouczająca
historia dla każdego, kto chce być lepszy dla siebie i innych.
Główny bohater i zarazem narrator „Notatek samobójcy” jest piętnastolatkiem wolnym
od trosk. Ma wspaniałą rodzinę, dostatek. W domu jest spokój, zrozumienie,
miłość. Nie ma tam aktów przemocy, wyzywania i poniżania. Jeffa nigdy nie
ciągnęło do „ciemnej” muzyki, pastwienia się nad słabszymi. Nie był też
prześladowany w szkole. Główny bohater wydaje się być zwyczajnym nastolatkiem w
kochającej się rodzinie. Mimo tego w pierwszym tomie dowiadujemy się, że decyduje
się odebrać sobie życie. Nieudana próba samobójcza wywraca jego życie do góry
nogami. Zamiast chodzić do szkoły spędza czas w szpitalu psychiatrycznym
pozwalającym mu na spojrzenie na wiele problemów i zachowań z innej perspektywy.
Nie jest tu jedynym pacjentem po próbie samobójczej. Brak zrozumienia ich
czynów w otoczeniu sprawia, że są piętnowani. Prowadzenie z nimi terapii nie
jest łatwe, szukanie źródeł zderza się ze ścianą milczenia. Jeff cały czasu
ucieka od podęcia tematu źródła swojego postępowania. Próbuje obwiniać
otoczenie tym, że ośmielili się go uratować. Musi przejść długą drogę, aby nabrać
ochoty na życie.
Szpital psychiatryczny zwykle kojarzy nam się z osobami, które nie kontaktują z
otoczeniem, rozmawiają z wymyślonymi przyjaciółmi, robiącymi dziwne,
zaskakujące rzeczy, są niebezpieczne dla otoczenia. Popkultura zbudowała obraz
ludzi w widoczny sposób dziwnych. Przeciętna osoba nie jest w stanie wyobrazić
sobie tego, że mogłaby trafić do takiego szpitala, mogłaby być poddana
obserwacji, leczeniu. Zresztą same choroby psychiczne obrosły w wiele mitów.
Właśnie z tego powodu Jeff, główny bohater książki „Notatnik samobójcy”
Michaela Thomasa Forda, nie może uwierzyć, że został zamknięty z wariatami, bo
on przecież jest normalny. Każdy może trafić do tego szpitala, ale nie on.
Przecież z nim jest wszystko w porządku. Przecież on nie jest w nikim głupio
zakochany, nie jest narcyzem, nie próbował nikogo podpalić, ani nie ma zaburzeń
odżywiania czy problemu z wchodzeniem z innymi w relacje. On nie ma żadnych
problemów. Chciał się tylko uwolnić od życia, chciał dać sobie wytchnienie,
skorzystać z prawa do dysponowania własnym życiem i z tego powodu podciął sobie
żyły.
Piętnastoletni Jeff to inteligentny chłopak interesujący się wieloma rzeczami,
otwarty na zdobywanie wiedzy. Do tego ma przyjaciółkę, z którą miło spędza
czas, dobrą rodzinę. Nie ma żadnych problemów, więc nie powinien trafiać na
oddział psychiatryczny. A jednak trafił, bo targnął się na życie i w porę
został znaleziony. Wyrwany ze szpon śmierci czuje się pokrzywdzony i źle
oceniony. Wkurza go bezczynność w nowym miejscu, irytujące pytania personelu i
dziwaki, z którymi musi być. Chłopak jest przekonany, że nie potrzebuje żadnej
terapii. Niestety brak jakiejkolwiek współpracy wiąże się z 45 dniowym pobytem
w szpitalu, w czasie którego musi znaleźć rozwiązanie wypieranych problemów.
Sarkazm i ironia mają go uchronić przed wścibstwem personelu. Jednak czy są
dobre? Jak długo pozwolą mu uciec przed pytaniami psychiatry? Czy pozwolą mu na
ucieczkę przed samym sobą? W czasie pobytu w szpitalu ma szansę nieco inaczej
spojrzeć na wiele spraw.
Czterdzieści pięć dni w szpitalu wywraca jego życie do góry nogami, jest
prawdziwą lekcją życia, samoakceptacji oraz szacunku do siebie i innych. Stajemy
się tu świadkami powrotu do codzienności. Jeff nie ulega wyborom dorosłych, ale
stawia czoło światu. Zamiast zmiany szkoły wybiera powrót do starej, w której
zaczęły się jego problemy, bo zdaje sobie sprawę, że wszędzie ludzie są tacy
sami, wszędzie on będzie taki sam. Miana otoczenia nie uwolni go od problemu,
potencjalnych pytań, nie pozwoli na życie zgodnie ze sobą. Początkowo ma milczeć
o własnych doświadczeniach oraz odkryciu swojej orientacji, ale odkrywa, że otwarte
mówienie ukróca plotki i niedomówienia. Wie też, że ludzie zawsze będą mówili o
innych i to od nas zależy, czy my się tym będziemy przejmować czy nie. Jeff
mierzy się ze swoimi wątpliwościami i lękami, ale też będzie przeżywał pierwsze
zauroczenia, uczył się otwartości, innego spojrzenia na świat, akceptacji
innych, dawania sobie i innym przestrzeni. Zobaczy też, że nie wszyscy rodzice
są kochający. Poznamy historię przemocy, która kończy się wyrzuceniem jednego z
bohaterów z domu, zobaczymy jak niesamowicie w takich momentach ważna jest możliwość
polegania na innych, dawanie wsparcia w trudnych dla innych sytuacjach.
Michael Thomas Ford w cyklu porusza ważne tematy społeczne. Zastanowimy się nad
tym, jakie wartości wynieśliśmy z domu, jak traktujemy siebie i innych,
zaczniemy zastanawiać się, jak możemy rozwijać swoje umiejętności i dbać o
dobre relacje z innymi, jak unikać osób przemocowych, dlaczego szczerość jest
ważna, jakie znaczenie ma naznaczanie granic.
„Notatki samobójcy” to cykl, w którym poza doświadczeniami głównego bohatera
ważne są też problemy innych osób, uświadomimy sobie jak kruche czasami bywa
zdrowie. Staniemy się też świadkami słownych potyczek z lekarzem, prób
nawiązania relacji, zawierania znajomości, wsparcia, poznawania świata z
perspektyw innych osób, próbowania nowych rzeczy, otwierania się na emocje
nieznanych osób i wzajemnej pomocy. Możliwość otrzymanie pomocy to jednak
konieczność uświadomienia sobie problemu, szczerości przede wszystkim ze sobą.
Widzimy jak bohater uczy się tego wszystkiego i doświadcza prawdziwej metamorfozy.
W pierwszym tomie wchodzimy do świata problemów młodych ludzi,
autodestrukcyjnych zapędów i niszczącego wstydu. Chłopak jest przytłoczony
swoimi emocjami i szuka ucieczki od nich. Jest przekonany, że śmierć jest
jedynym wyzwalającym wyjściem. Drugi tom to kolejne mierzenie się ze światem,
ale tu Jeff już jest osobą silną, stawiającą na szczerość oraz mierzenie się z
problemami, a nie uciekanie przed nimi.
Autor z jednej strony zabiera nas w świat nudnych szpitalnych doświadczeń, a z
drugiej pozwala stopniowo odkrywać osobowość Jeffa, jego sposób reagowania na
róże rzeczy, a później wprowadza do szkolnej rzeczywistości, pokazania życia
pozalekcyjnego, rodzinnych relacji, dawania nastolatkowi przestrzeni. Lekka
opowieść pozwala poruszyć ważne tematy. Język jest lekki, porównania i opisy
błyskotliwe oraz często humorystyczne, dzięki czemu łatwiej jest czytać taką
lekturę.
W cyklu „Notatki samobójcy: Michaela Thomasa Forda znajdziemy też dosadne opisy
odkrywania własnej seksualności. Ciało nie jest tu traktowane jako tabu. Jeff
nie zachowuje się jakby jego własna cielesność była dla niego czymś krępująca.
Zderzenie z oczekiwaniami, przekonaniami kulturowymi może stanowić problem.
Jest to bardzo realistyczna opowieść o zderzeniu z własnymi emocjami.
Analiza własnego życia pomaga mu zrozumieć problem, własne potrzeby, swoje
miejsce w świecie. Pobyt w szpitalu psychiatrycznym pomaga mu dojrzeć do swojej
odmienności, której się wstydził. Z grającego dowcipnego i zamkniętego chłopaka
zmienił się w osobę, która chce wnieść zmiany w postrzeganiu siebie. Początkowe
głupie żarty nastolatka zastępuje życiowa refleksja, pokazanie jak bardzo świat
emocji, pierwszych miłości, odkrywania własnej seksualności jest ważny w życiu
nastolatków.
Jeff to inteligentny buntownik zagubiony w świecie przypisanych ludziom rolach,
narzuconych sposobach patrzenia na świat, prześladowanych odmienności. Pisarz
bardzo umiejętnie pokazuje zderzenie inteligencji z zagubieniem związanym z
odkrywaniem siebie. Dzięki lekarzowi i innym osobom przebywającym w szpitalu
powoli zdejmuje maskę i stara się uporać z własnymi słabościami, wadami, lękami,
aby na koniec stać się osobą dojrzałą, gotową do mierzenia się z problemami,
świadomą, że ma bliskich, na których może liczyć.
Michael Thomas Ford w bardzo subtelny sposób pokazał problemy wielu
nastolatków, ich borykanie się z własnym dojrzewaniem, próbami akceptacji,
ocenianiem przez pryzmat otoczenia i kulturowych naleciałości. Cykl „Notatki
samobójcy” to interesująca, lekka, ale zarazem mądra lektura poruszająca ważne
tematy. Mimo tej lekkości warto sięgnąć po nią w każdym wieku. Szczególnie
polecam ją nastolatkom i ich rodzicom, których pozwoli uwrażliwić i otworzyć na
pewne kwestie i pomoże uniknąć prób samobójczych.
Zaskoczyła mnie lekkość, spora dawna żartów. Po lekturze spodziewałam się
trudnej, przygnębiającej historii, a dostałam coś bardzo pozytywnego,
poprawiającego nastrój i jednocześnie niezwykle ważnego oraz zmuszającego do
refleksji. Zapraszam na stronę wydawcy
W naszym domu seria
książek Andyego Griffithsa i Terry’ego Dentona o niezwykłym (bo mającym
niesamowicie wiele pięter i atrakcji) domku na drzewie cieszy się dużym
powodzeniem i po przeczytaniu kolejnego tomu wyczekujemy nowych, w których
zostaniemy wrzuceni w wir wydarzeń. Kolejne części pozwoliły nam na przeżycie
niesamowitych przygód i uczestniczenie w niezwykłych, irracjonalnych pomysłach
bohaterów. Od pierwszego tomu lektury te stały się jednymi z naszych ulubionych
książek dla młodych czytelników. Wszystko przez szybką i niezobowiązującą, a do
tego pokręconą akcję oraz licznym ilustracjom (zapełniają chyba więcej miejsca
niż sam tekst). To sprawia, że początkowi czytelnicy (7-10 latki) nie nudzą
się, czyta im się bardzo szybko, a do tego porusza tematy bliskie nie tylko
dzieciom, bo domek na drzewie to obiekt westchnień wielu dzieci, a czasami i
ich rodziców. Pozwala na sielską zabawę, beztroskę i rozwijanie wyobraźni.
Niektórzy budowali lub budują skomplikowane tunele, szałasy, rysowali zawiłe
plany, które nie zawsze można było wprowadzić w życie, ale z nostalgią do nich
wracają. Opowieść jest też dla wszystkich miłośników techniki (tej we
wspaniałym domku książkowych bohaterów nie zabraknie) i ma rozbudzić ich
zainteresowanie fantazjowaniem, rozwijaniem wyobraźni, oderwania się od
technologii, a jednocześnie do samodzielnego konstruowania wynalazków, bo
bohaterzy wcale nie żyją w swoim niezwykłym miejscu w prymitywnych warunkach.
Wręcz przeciwnie. Mnóstwo tu wynalazków, maszyn ułatwiających lub
utrudniających życie, a czasami stanowiących zagrożenie. Tym razem w serii
znajdziemy coś zupełnie innego. Tom zatytułowany „Bzdurki i badziewie z domku
na drzewie” jest zbiorem łamigłówek.
Do lektury wprowadzają nas zadania z rysowaniem, opowiadaniem o bliskich, swoich
ulubionych i nielubianych rzeczach, by przejść do fantazjowanie na temat tego,
co może znaleźć się w domku na drzewie, jakie rozrywki sobie zapewnić, zaplanować
sobie różne działania i takich rzeczy, których nie chce się robić. Są też
rysunki z kropkami, odliczanie, aby poszybować w kosmos zabawy pełnej rebusów,
zagadek, wyszukiwanek, zadań twórczych, labiryntów i wiele innych. Wszystko w
formie opowieści o zaprzyjaźnianiu się i przeżywaniu ciekawej przygody z
bohaterami cyklu „Domek na drzewie”.
Duży nacisk położono tu na pracę z kredką. Do tego odpowiednio dobrane zadania
świetnie sprawdzą się również jako materiał terapeutyczny, pozwalający na
poruszenie ważnych tematów z dzieckiem, zobaczenie, w jaki sposób postrzega ono
relacje w rodzinie, co jest dla niego ważne. Warto sięgnąć po tę książkę, bo
mamy tu dużo ćwiczenia koncentracji i motoryki w formie zabawy. Dla kogo może
być taka pomoc? Zdecydowanie spodoba się uczniom nauczania początkowego. Zapraszam na stronę wydawcy
Wychowałam się na prowincji, a to oznacza, że opowieści o
Babach Jagach, Zmorach, Południcach, mocy pszczół, Leszym, utopcach, rusałkach,
wodnikach, Kikimorze, Domowniku, ubożętach, kłobukach, diabłach towarzyszyły
mojemu dorastaniu tak samo jak „Biblia” i „Mitologia Greków i Rzymian”. O ile o
ostatnich uczyłam się w szkole to pierwsze i drugie były przy okazji
zwyczajnych prac, w czasie których starsze pokolenie przekazywało mity
młodszemu. Tej mitologii słowiańskiej jednak pozostało nam niewiele, bo źródła
się zatarły, opowieści zostały zapomniane przez brak osób, które mogłyby je
przekazać. Istniejące równolegle z katolicyzmem przetrwały tylko dlatego, że
dobrze wpisały się w chrześcijaństwo. Te, które nie mogły być w ten sposób
przemycane zostały zapomniane. Rodziny nuklearne sprzyjały przekazywaniu
tradycji z pokolenie. Zmiany w gospodarce jednak stały się czasem, kiedy te
więzi rodzinne zerwano. Ludzi odsyłano daleko od rodzinnych stron do pracy,
zlecano różne zadania w delegacji i to stopniowo przyczyniało się do braku
możliwości przekazywania historii przez babcie i dziadków. Fascynacja słowiańską mitologią jednak nadal
jest żywa, a szczątki pamięci o niej nadal krążą. Aby mieć rozeznanie trzeba
zebrać je w całość. I to zrobiła Wiktoria Korzeniowska, aby pod postacią
komiksu powstałego przy współpracy z Natalią Noszczyńską przybliżyć młodym
czytelnikom.
„Słowiańskie mity i opowieści w komiksie” otwierają przygotowania pisanek. Babcia
opowiada wnuczce o dawnej wierze w moc jaj, wyjaśnia, w jaki sposób je
wykorzystywano i co symbolizowały, pokazuje wzory nawiązujące do tradycji słowiańskiej.
Następnie wprowadza dzieci do mitów o stworzeniu świata. Dzięki temu poznajemy
Peruna i Welesa, ich konflikty wokół stworzenia ziemi, a później ludzi. Dowiemy
się jakie znaczenie mają pszczoły. W książce pojawi się też Świętowit, Swaróg,
Swarożyc, Marzanna, Mokosz, Jaryło. Chorys, Dola, Rod. Codzienność staje się
pretekstem do wprowadzenia wnuków do fascynującego świata zjaw. Bardzo cieszy
mnie też poruszenie tematu baśni Jasia i Małgosi. Dowiemy się jak naprawdę
wyglądała ta historia i o czym opowiada.
Akcja tocząca się wokół relacji rodzinnych, zwyczajnych wydarzeń pozwala na
pokazanie więzi międzypokoleniowej, opowieści o relacjach. Babcia jako osoba
opowiadająca wypada tu bardzo naturalnie. Jest członkinią starszego pokolenia
wprowadzającego młode do świata tajemnic, podsuwa im wiedzę. Opowieści babci są
krótkie, ale poruszające wyobraźnię. Do tego dowiadujemy się, że tradycja ustna
wiązała się z ciągłymi zmianami tych opowieści, poznamy przyczyny braku
spisanych wierzeń Słowian, bo .„Prawdziwa historia powstaje dopiero w twojej
głowie”.
W komiksie bardzo ważne są ilustracje i muszę przyznać, że tu dokonano
fantastycznego doboru ilustratorki. Natalia Noszczyńska tworzy złudzenie
otoczenia przypominającego chatę, w której życie toczyło się w jednym
pomieszczeniu. Tu codzienność skupia się na kuchni, w której pojawiają się
suszone zioła, w kącie stoi miotła, a na środku pomieszczenia jest stół, przy
którym babcia snuje opowieści, wydrapuje jajka, aby zapewnić bliskim ochronę
przed złem. Znajdziemy tu wskazówki, w jaki sposób wykonać pisanki lub drapanki.
Akcja z opowieści seniorki są barwne, pełne niezwykłych istot połączonych z
żywiołami. Złe zjawy są brzydkie, mają ostre rysy, wykrzywione twarze.
Natomiast dobre sprawiają wrażenie świecenia, połyskiwania. Zapraszam na stronę wydawcy
W życiu najważniejsza jest zabawa, czyli traktowanie różnych
rzeczy pozytywnie i jako wyzwanie dające satysfakcję, poprawiające nastrój.
Bardzo mnie cieszy, że takie podejście coraz częściej towarzyszy procesowi
nauki, czyli wiąże się z podsuwaniem lekkich treści, co przekłada się na
lepsze efekty. Właśnie z powodu wpływu
nastawienia do zdobywania wiedzy na jej przyswajanie w naszym domu często goszczą książki, po które sama chętnie sięgnęłabym,
gdybym była nastolatką i które podobają się córce. Kochamy publikacje, które
stawiają nam wyzwania. I takie właśnie są lektury podsuwane przez Juana de
Aragóna słynącego z pełnych humorów książek i komiksów historycznych. Wszystkie
są fantastyczne i jeśli kiedyś zobaczycie jakiekolwiek jego książki to
zdecydowanie warto po nie sięgnąć. Bardzo się cieszę, że jego publikacje
trafiają na polski rynek, bo podsuwają sporą dawkę wiedzy w formie rozrywki,
wyzwania, czy wręcz gry. Maria Szafrańska-Brandt, dzięki której możemy te
książki czytać po polsku zrobiła fantastyczną robotę i zachowała humor oraz
przełożyła na nasze realia kulturowe niektóre śmieszne skojarzenia. Jeśli
traficie na jej nazwisko jako tłumaczki to też warto sięgać po te książki
(większość Wam polecałam).
„Jak przeżyć w…” to ciekawa seria książek
skierowanych dla dzieci i młodzieży. Historia jest tu pokazana jako pewnego rodzaju gra. Stawką jest
życie. Oczywiście hipotetycznie, ale młodzi czytelnicy uświadomią sobie jak
wiele zagrożeń czyhało w różnych czasach na naszych przodków z każdej strony.
Przeszłość może wydawać nam się przyjemniejsza. Zwłaszcza, kiedy nie było
jeszcze państw i zorganizowanego życia społecznego, bo nie było szkoły, pracy.
Do tego nikt nikogo nie zmuszał do aktywności. Jeśli się chciało to można było
poszukać jedzenia, którego było sporo, bo ludzi mało. Ale czy na pewno tak to wyglądało?
Czy dało się przeżyć w pojedynkę? Czy na pewno nie było przymusu pracy? W jaki
sposób zdobywano jedzenie? Jak je przechowywano? Gdzie mieszkano? Jakie prawa
musieli przestrzegać ludzie w przeszłości? Co tworzyło ich poczucie wspólnoty?
Jeśli uświadomimy sobie, że przeszłość to czasy bez lodówek, szpitali, jedzenia
na wyciągnięcie ręki, sklepów, samochodów, ogrzewania i ludzie dopiero muszą
uczyć się rozpoznawać jakie rośliny i w jakim stanie mięso jest jadalne to
okazuje się, że codzienność naszych przodków nie była łatwa. Dodanie do tego
zawiłych przepisów i zależności sprawia, że przeżycie staje się prawdziwym
wyzwaniem. Każda decyzja może kryć w sobie zagrożenie.
W tej serii ukazały się już dwie
publikacje. Jedna oprowadza nas po prehistorii, druga po starożytnym Rzymie,
a trzecia zabiera nas do średniowiecza. Z niecierpliwością wypatruję kolejnych,
a Was zachęcam do sięgnięcia po wszystkie tomy. Jeśli któryś znacie to pewnie już
nie muszę tego robić.
„Jak przeżyć w prehistorii?” to
fantastyczny przewodnik po prehistorii. Przyglądamy się zwyczajom i nawykom
żywieniowym pierwotnych ludzi, obserwujemy ewolucję i poszerzanie wiedzy, a
także stajemy się świadkami pierwszych prób wyjaśniania zjawisk oraz kształtowania
się małych społeczności. Autor pokazuje jak bardzo nasze przetrwanie zależało
od przynależności do jakiejkolwiek grupy. Dowiemy się jak wielkie znaczenie
miało wynalezienie pierwszych narzędzi, poznamy metody przygotowania ich.
Dzięki temu samodzielnie będziemy mogli przetestować trwałość takich pomocy.
Prehistoria to czas pojawienia się
pierwszych hominidów. Zobaczymy jak bardzo zróżnicowanymi grupami byli, jak
wielkie znaczenie miały wymiany genów z innymi społecznościami. Pierwotni
ludzie okażą się świetnymi obserwatorami dostrzegającymi, co szkodzi ich małym
społecznościom. Szybko wyciągają wnioski i zmieniają postępowanie. Tak to
przynajmniej wygląda z perspektywy czasu.
Z publikacji dowiemy się, kiedy pojawił
się pierwszy człowiek i czy to automatycznie był pierwszy homo. Przyjrzymy się
ewolucji, pierwszym ubraniom, nawykom żywieniowym, zwyczajom, narzędziom,
przedmiotom ułatwiającym życie oraz pierwotnemu pismu. Młodzi czytelnicy
przekonają się, że rosnące dziko rośliny nie należą do bardzo pożywnych i
dużych. Zobaczą jakim wyzwaniem mogła być pierwsza uprawa i jak bardzo duże
znaczenie miało ciągłe selekcjonowanie nasion. Do tego znajdziemy tu całe
mnóstwo wskazówek dotyczących zdobywania jedzenia. Obserwujemy jak poszerzająca
się wiedza przyczynia się do stopniowego wyłaniania się pierwszych cywilizacji.
Poznamy całe mnóstwo nieudanych eksperymentów żywieniowych i ich skutki.
Pierwsi ludzie to badacze, którzy za błędy płacili swoim życiem, dlatego bardzo
ważne było dla nich wymienianie się zdobytą wiedzą.
„Jak przeżyć w starożytnym Rzymie”
podsuwa nam dużą dawkę wiedzy o budowaniu państwa, tworzeniu wspólnot,
budynkach tworzonych przez starożytnych Rzymian, miejscach, w których mieszkali
(zarówno pod względem architektonicznym jak i podbojów), codzienności, prawach,
sytuacji kobiet, upodobaniach. Do tego nie zabraknie tu tematu wierzeń i kilku
najważniejszych mitów. Publikację otwiera legenda o Romulusie i Remusie. Są też
historie o prawdziwych władcach i przy okazji poznamy Nerona, Cezara oraz
dowiemy się skąd wzięło się powiedzenie: „I ty, Brutusie, przeciwko mnie?”. Do
tego mamy tu fragment najsłynniejszej epopei rzymskiej, czyli „Eneidy”. Sporo
miejsca poświęcono językowi, strojom, architekturze rozrywkom, obowiązkom.
Dowiemy się, czym mogli się zajmować, jakie zawody wykonywali, znaczenie
poglądów politycznych, zmiany w ustrojach państwa. Przyjrzymy się też życiu
gladiatorów, poznamy ich rodzaje, funkcjonowaniu teatru i znaczeniu tańca.
Będziemy mieli też okazję zobaczyć jak wyglądało życie w mieście i na wsi,
dowiemy się, jakie znaczenie miała służba wojskowa oraz nauczymy się oddawać
cześć bogom (nie zabraknie informacji o ich pochodzeniu i funkcji). Dowiemy się
też, dlaczego przestrzeganie prawa w starożytnym Rzymie było niesamowicie ważne
oraz jak wyglądały kary za brak dostosowania się do wymogów aktualnej władzy.
„Jak przeżyć w średniowieczu?” pozwala nam zajrzeć do grodów, zamków, klasztorów,
chłopskich chat. Dowiadujemy się jakie grupy społeczne były, jak wyglądały
zależności, jakie były zajęcia, w jaki sposób przemieszczano się, jakie choroby
czyhały na ludzi, jakim zagrożeniem były podróże. Zobaczymy jak po upadku
Cesarstwa Rzymskiego stopniowo Zobaczymy jak po upadku Cesarstwa Rzymskiego
stopniowo jednoczono się i tworzono nowe imperia, jak wyglądała walka o władzę,
wpływy, dostęp do edukacji, zaangażowanie różnych grup społecznych w pracę. Sporo
miejsca poświęcono tu budynkom, w których toczy się życie, sposobom komunikacji
bez znajomości pisma, znaczenia różnych wynalazków. Do tego sporo tu informacji
o wpływie religii na życie, wpajania wiary, przeobrażeniom chrześcijaństwa, radykalizowania
się katolicyzmu, powstanie islamu. Są tu też wyprawy krzyżowe, najważniejsze
wojny, władcy, uczeni i ich dokonania. Zobaczymy też, w jaki sposób zapewniano
sobie rozrywkę, dlaczego żacy mieli złą sławę, jak dawniej wyglądały szkoły i
studia. Całość podsumowano pokazaniem rzeczy, które średniowiecze zostawiło nam
w spadku.
Seria „Jak przeżyć w..." Juana de
Aragóna to książki-gry. Mamy tu całe mnóstwo wyzwań, pokazanie możliwych
wyborów i ich skutków. Czytelnik zmuszony jest do ciągłego analizowania tego
jaka decyzja będzie właściwa. Wydawca przewiduje, że odbiorcami książek są
nastolatkowie, ale po zainteresowaniu publikacją w otoczeniu wiem, że można po
nie sięgnąć już z uczniami nauczania początkowego, bo ze względu na kompozycję
i ilość ilustracji oraz formę podania informacji się spodoba młodym
czytelnikom, a dorośli z przyjemnością będą ją czytać swoim pociechom.
Autor w tych książkach porusza tu wiele
ważnych tematów. W pierwszym tomie obok problemów z przetrwaniem nie zabraknie
też teorii ewolucji i znaczenia różnorodności genetycznej, a także bogactwa
składników odżywczych, zmiany klimatyczne, zmiany wyglądów lądów i linii
brzegowych, kształtowaniu życia społecznego oraz pierwotnym wierzeniom, a także
wiele praktycznych zwyczajów (np. rytualne zjadanie zmarłych) oraz problemom
nierówności społecznych. Do tego dowiemy się, czym jest epoka i jak długa trwa,
w jaki sposób była wyznaczana, w jaki sposób obróbka metali wpłynęła na
zrewolucjonizowanie życia człowieka. W drugim bardziej skupiamy się na
architekturze, tworzeniu zależności społecznych i ich wpływu na losy jednostek.
W trzecim temat zależności społecznych jest rozwinięty i duży nacisk położono
na wpływ struktur kościelnych, tworzenie przez nie drabiny wpływów.
W książkach znajdziemy proste i pełne
humoru cartonoowe ilustracje współgrające z tekstem. Całość bardzo przyjemna w
odbiorze. Polecam. Zapraszam na stronę wydawcy