Aleksander Bard, Jan Söderqvist, Netokracja. Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie, tł. Piotr Cypryański, wstęp. Edwin Bendyk, Warszawa 2006.
Wstęp
Edwin
Bendyk wskazuje na mocne i słabe strony książki napisanej Szwedów
zajmujących się pisaniem i obserwacją nowych trendów w mediach.
Porównuje ich koncepcje dotyczące świata ze spojrzeniami innych
autorytetów. Wśród nich znajdujemy takie nazwiska jak Freidman i
Florinda. Pierwszy z uczonych stwierdził, że świat jest płaski, dlatego
prędzej czy później ulegnie ujednoliceniu. Obecnie jesteśmy na etapie
dążenia do tej jedności dzięki rozpowszechniającym się mediom. Jednak
ciągle bardzo wiele brakuje nam do jedności.
Florinda
natomiast idzie w kierunku postrzegania świata jako poszczątkowanego
(wiele regionów znakomicie rozwijających się posiada wokół siebie
próżnię intelektualną). Lepszy i gorszy rozwój regionów uwarunkowany
jest od zainteresowania nim ludzi wykształconych oraz otwartością
społeczności, w której dane jest im funkcjonować. To wpływa na
kreatywność ich myślenia i przyczynia się do powstawania innowacyjnych
rozwiązań.
Benedyk
zauważa, że w wydaniu autorów książki to procesy komunikacji, a nie ich
zasobność, leżą u podstaw organizacji społeczeństwa. Zdaniem Barda i
Söderqvisa Internet zmienia podejście do komunikacji, pozwala przełamać
bariery, które dawniej były nie do przekroczenia. Możliwość korzystania z
zasobów sieci jest porównywana z wynalezieniem pisma, a później druku.
Oba wynalazki doprowadziły wówczas do rewolucji: ludzie mogli razem
posiąść więcej wiedzy niż było to możliwe wcześniej. Każdy z tych
wynalazków był również traktowany jako narzędzie władzy. Zainteresowani
jednak nie byli w stanie całkowicie sprawować nadzoru nad kierunkiem
rozwoju myśli rozpowszechnianej przy ich pomocy. Wiemy dziś, że druk
przyczynił się do prawdziwego przełomu, jakim była reformacja. Jakie
będą konsekwencje upowszechnienia Internetu. Jest pewne, że spowoduje to
olbrzymie zmiany. Wiele osób wykorzystuje władzę jaką niosą z sobą
sieci. Kształtują nowy typ społeczeństwa: netokracją. Netokracja nie
jest naukowym opracowaniem problemu, ale manifestem odnoszącym się do
dziejów, które są kształtowane przez różne sposoby komunikacji.
Netokracja
Technologia
jest siłą napędową historii. Dzięki niej mamy dostęp do informacji.
Brak informacji o świecie poza naszym kawałkiem, o którym wiemy dużo
sprawia, że mamy błędne wyobrażenie o otoczeniu. Brak dostatecznie dużej
ilości danych sprawia, że w umyśle tworzymy obraz świata, który nie
istnieje. Kultura polega na ciągłym sprawdzaniu i weryfikowaniu tych
wyobrażeń. Cywilizację kształtuje zbiór informacji w niej dostępny; jest
ona zbiorem informacji.
Stworzenie
technologii wymaga myślenia abstrakcyjnego, a do tego niezbędny jest
język. Informacje przekazywane z pokolenia na pokolenie tworzą pamięć
rasy ludzkiej. Claude Lévi-Strauss stwierdził, że udostępnienie druku
zwykłym ludziom miało na celu ich zniewolenie. Nie udało się jednak
kontrolować tego procesu. Komputery pierwotnie tworzono, aby ich
myślenie było doskonalsze od ludzkiego. Z czasem ich zastosowanie się
zmieniło i obecnie służą głównie komunikacji. Zwiększające się
możliwości komputerów sprawiły, że naukowcy uzyskali więcej danych;
zbiorowa wiedza zaczęła rosnąć. Technologia daje większe możliwości
tworzenia i publikowania swoich wytworów.
Pierwotnie
sieć miała służyć do celów militarnych (obrona przed atakiem atomowym i
zagrożeniem ze strony ZSRR). Z czasem podłączono do niej uniwersytety.
Połączenie sił miało przyspieszyć rozwój nauk.
Na
początku tak 90. niewiele osób wiedziało o Internecie. Bill Gates w
1995 roku zmienił politykę Microsoftu i poszedł w kierunku rozwoju ruchu
sieciowego. Branża IT miała przyczynić się do przekształcenia nauki i
ekonomi. Wiele firm z branży IT bardzo szybko upadała ze względu na
zmianę zainteresowań użytkowników. Zarobić udało się tylko producentom i
konsultantom. Niewiele zyskują konsumenci.
Nie
zgadzam się z tą opinią sceptyków. Każdy z nas obecnie może w domu
rozwijać swoje umiejętności obsługi programów, zarządzania danymi,
pisania artykułów, które może (jeśli są wartościowe) sprzedać. Sieć i
technologia zmieniła rynek pracy. Już nie jesteśmy zmuszani do
wychodzenia z domu. Jeśli tylko zechcemy możemy robić zakupy przez
Internet.
Sceptycy
stwierdzają, że nie nastąpił oczekiwany wzrost gospodarczy. Być może
niezbyt dokładnie przyjrzeli się gospodarce na całym świecie. W takich
krajach, jak Polska coraz bardziej widoczne są kontrasty między tym, co
mieliśmy w latach 80. (okres sławetnych „kartek” i przydziałów przy
małych wynagrodzeniach) a tym, czym dysponujemy obecnie (mimo małych
wynagrodzeń w większości domów mamy sprzęty, które były symbolem
dobrobytu: pralki, komputery, telewizję; coraz więcej osób ma stały
dostęp do Internetu). Oszczędzamy czas (a czas to pieniądz)załatwiając
wiele rzeczy za pomocą sieci: maile, przelewy itd.
Podczas
pracy w handlu nauczyłam się również, że bardzo istotne jest to jakie
narzędzia mamy do dyspozycji. Autorzy stwierdzają, że najważniejsza jest
treść przekazywanych informacji. Ja wiem, że obok tego ważnym elementem
jest otoczka. To ona wpływa na negatywne bądź pozytywne odczucia
odbiorcy (potencjalnego klienta). Przesłanie faksem napisanej na
maszynie do pisania oferty może zostać potraktowane niepoważnie.
Odpowiednia obróbka graficzna i przesłanie katalogu mailem może
przyczynić się do zainteresowania propozycją (na początku być może jej
wizualnym elementem a następnie przekazywanymi treściami).
Zwolennicy
Internetu natomiast mają zbyt idealistyczne nastawienie do możliwości
mediów. Internet dla nich jest narzędziem, który zwalczy choroby naszych
czasów: nietolerancję, kryzys gospodarczy itd. Zapominają jednak, że
ludzie od dziecka wychowywani są w swoich malutkich światach, dlatego
nowe narzędzie wcale nie poszerzają ich horyzontów, ale utwierdzają ich w
przekonaniu o ich racjach.
Autorzy
zauważają, że oba stanowiska wynikają z braku otwartości i uprzedzeń.
Ich zdaniem wprowadzenie nowych narzędzi zawsze wpływa na zmianę
sposobów komunikacji, a to z kolei na kulturę.
Wielkie
zmiany mogą nastąpić dopiero, kiedy nowymi technologiami będzie
potrafił posługiwać się każdy i będą one dostępne dla wszystkich.
Rewolucja technologiczna może wyprzedzić możliwości ludzkie
(ograniczenia związane z tabu religijnym i ideologicznym), a przez to
być często hamowana.
Technologia
informacyjna zmienia wszystko. Szczególnie widoczne jest to w języku.
To z kolei prowadzi do modyfikacji postrzegania świata, sposobów naszego
wartościowania. Zawsze, kiedy dochodziło do zmian, odkryć istniał
problem otwarcia się na nowe spojrzenie, a przez to również podważano
sensowność wielu działań (np. bezsensowna wydawała się koncepcja
opłynięcia świata dookoła, kiedy dla większości był on płaski). Dawniej
zmiany w myśleniu następowały bardzo wolno i ich celem było
doprowadzenie do stabilizacji sytuacji. Obecnie stałym elementem życia
są ciągłe zmiany.
W
każdym okresie historycznym władza należała do ludzi aktywnych,
otwartych i przedsiębiorczych. Życie społeczne polega na ciągłej walce o
dojście do władzy poszczególnych grup społecznych. Zmiany społeczne są
porównywalne z trzęsieniami ziemi.
Ludzie
są z reguły konserwatystami, którzy niechętnie przyswajają sobie nowe
wartości. Przez to mamy do czynienia ze zjawiskiem, które w psychologii
nazywa się dysonansem poznawczym. Brak akceptacji zmian historycznych
prowadzi do niedopasowania. Szukanie spokoju jest błędem, ponieważ
należałoby zatrzymać bieg dziejów, a to jest możliwe wyłącznie w chwili
śmierci.
Przejście
od jednego społeczeństwa do innego jest procesem długotrwałym. Bliskość
zjawisk technicznych w danych regionach przyczynia się do powstawania
nowych koncepcji, pomysłów, które przez tych samych ludzi nie zostałyby
wdrażane ani pomyślane w innych warunkach społecznych i cywilizacyjnych.
Autorzy przy okazji analizują przejście od feudalizmu do
informacjonalizmu przez kapitalizm.
Zgodnie
z marksistowską definicją władza należy do właścicieli środków
wytwórczych i kierujących nimi. Na początku było to związane z
posiadaniem ziemi. Chrześcijaństwo w Europie umacniało pozycję
rządzących przez usankcjonowanie władzy na podstawie praw boskich.
Arystokracja nie mogła poddawać w wątpliwość władzy monarchy, ponieważ
wówczas nadszarpnęłaby swoją pozycję. Również władca nie mógł podważać
pozycje arystokracji, ponieważ naraziłby się na bunt chłopów.
Humanizm
przyniósł wstrząs społeczny. Bóg już nie był na szczycie; nie był
niekwestionowanym autorytetem. Człowiek stał się największą wartością. W
dobie kapitalizmu człowiek stał się efektywnym producentem w godzinach
pracy i nienasyconym konsumentem w czasie wolnym. Komunistyczne ruchy
również posługiwały się hasłami humanistycznymi, które miały umieścić
człowieka w centrum. Partie polityczne mogły kontrolować ruchy
obywateli. Dopiero rozwój informacjonalizmu doprowadził do zmian w
kształtowaniu opinii publicznej.
Rozszerzające
się możliwości właścicieli mediów doprowadziły do powstania nowej
klasy: netokracji, która atakuje grupy interesu, aby osiągnąć zyski i
poszerzyć swoją władzę. Media przekazują ludziom to, co mają myśleć, w
jaki sposób oraz jak się zachowywać. Kształtują relacje społeczne.
Autorzy podkreślają, że władza reprezentatywna monarchów i prezydentów
ogranicza się do podpisywania niezrozumiałych dokumentów z chwytliwymi
sloganami i przecinania wstążek w otwieranych centrach handlowych.
Informacja
dawniej posiadała dwa znaczenia: 1) reprezentację, przedstawienie, 2)
wyjaśnienie, interpretację. Informacja zyskiwała znaczenie przez
działanie intelektualne, twórcze polegające na powiązaniu między materią
a formą. Osoby pracujące nad gromadzeniem informacji nie były cenione.
Podejście do informacji oraz ich sens zmieniło się w latach 50. XX wieku
w Stanach Zjednoczonych. Obecnie informacją może być wszystko i
niekoniecznie musi ono posiadać sens oraz być prawomocne. Nowe narzędzia
umożliwiają na szybki przepływ informacji. Obecnie posiadamy ich zbyt
wiele i - jak zauważył Postman – brakuje nam podsumowania, uogólnienia,
połączenia w logiczna całość. Grupy utrzymujące władzę zalewają nas
informacjami, aby odciągnąć od istotnych tematów, ograniczyć dostęp o
ich wiedzy. To daje autorom podstawę do analizy nowego zjawiska
polegającego na zarządzaniu informacjami w celu kierowania masami.
Filozofowie
produkowali idealistyczne wizje utopii, które stopniowo wprowadzano w
życie i modyfikowano. Wiele koncepcji i odkryć naukowych powstało tylko w
celu ustanawiania władzy grupy rządzącej. Do XVIII wieku uczeni
zajmowali się tym, co ich interesowało, później już pełnili rolę
służebną wobec klas rządzących. W totalistycznym świecie myśl służyła
władzy. Temu przeciwstawia się tradycję mobilistyczną, w której myśl
jest wartością samą w sobie, dlatego nie podejmuje żadnych dialogów z
władzą. Oba te trendy funkcjonowały obok siebie. Często mobilistyczni
myśliciele byli postrzegani jako śmieszni, ponieważ ich koncepcje
odbiegały od głównych trendów.
Przedstawicielami
mobilistycznej nauki są Foucault i Deleuze. Pierwszy z nich opowiada
się za plurokracją, w której każdy może decydować o sobie, ale nie wolno
mu podjąć decyzji za kogokolwiek innego. Obaj myśliciele byli
zafascynowani rozwojem technologii.
Autorzy
opisują nowe klasy społeczne ukształtowane przez nowe technologie. Na
dole tej drabiny umieszczają konsumptariat, a na górze netokrację. Klasy
rządzące za pomocą reklam i środków przekazu utrzymują tę pierwszą na
poziomie marginalnym ograniczonym do spełniania sztucznych potrzeb. O
pozycji na drabinie decydują informacje i umiejętność ich
wykorzystywania oraz zdolność wyjścia poza własne ego. Celem netokratów
jest polepszenie komunikacji przy pomocy nowej technologii.
Książka
stanowi ciekawą analizę współczesnych przemian, w których ważna jest
odpowiednia informacja związana z nowymi technologiami oraz umiejętność
sprzedania jej. To dzięki temu wielu „przeciętnych” ludzi (przeciętnych
finansowo) wspinało się na wyżyny, z których czasami (ze względu na
niedobór informacji) spadali. Wielu z nich pozostaje panami
zarządzającymi znacznym obszarem informacji (microsoft, google itd.).
Autorzy należą do osób spostrzegawczych i oczytanych. Porównują
współczesne elity z dawnymi w bardzo zaskakujący sposób.
Uważam, że autorzy poniekąd mają rację, ale nie do końca, ponieważ nasz
świat jeszcze nie jest wystarczająco stechnicyzowany i ich koncepcje
mogą się nie zgadzać. Mają trafne (jak dla mnie) spostrzeżenia na temat
wcześniejszych przemian społecznych i ekonomicznych, a przy tym i
politycznych, ale jak dla mnie za dużo oczywistości (może dlatego, że
zajmuję się bardziej technicznymi tematami krążącymi wokół tego, o czym
pisali). Jak na książkę dla humanistów to jest genialna, a dla
ścisłowców zajmujących się technologiami to takie nieco wodolejstwo i
nadrabianie braków merytorycznych słowotokiem oraz błyskotliwością.
Książkę czyta się tak jak ogląda wiele programów typu "show": wiele w
nich zaskakujących momentów mimo, że wie się, co osoby występujące za
chwilę powiedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz