Joanna Chmielewska, Wszyscy jesteśmy podejrzani, Warszawa 1966.
Lekkie
pióro i wyjątkowy humor połączony ze wścibstwem głównej bohaterki,
która często bywa naiwna to cechy większości głównych bohaterek książek
Joanny Chmielewskiej. Taką wyjątkową atmosferą jest również obdarzony
kryminał „Wszyscy jesteśmy podejrzani”, w którym pojawiają się motywy ze
zdolnościami profetycznymi i kontaktami z diabłem, co przypominać może
klimat Bułhakowa.
Główna
bohaterka, Joanna, ulega swoim wizjom i zabiera je do pracy (pracowni
architektonicznej). Całe biuro zajmuje się sprawą zabitego kolegi z
pracy, który jest zabity tylko w ich fantazji. Poszukują wątków, powodów
i zastanawiają się nad okolicznościami popełnienia morderstwa.
Ofiarą
jest Tadeusz Stolarek, którego wybrała pod wpływem nachodzących ją
obrazów własnej wyobraźni. Fantazja zmienia się w okrutną rzeczywistość.
Okazuje się, że denat był niezłym ziółkiem i każdy w biurze mógł chcieć
jego śmierci, ponieważ szantażował współpracowników, aby uzyskać od
nich kolejne sumy pieniędzy.
Na
dodatek morderstwa na osobie Tadka dokonano w sali konferencyjnej, do
której każdy mógł wejść, a jak przysięga pani Matylda, sekretarka, nikt
nie wchodził. No i zaczyna się wielkie śledztwo (czyli obliczanie czasu
morderstwa, sprawdzanie, gdzie kto był i co robił, szukanie motywu),
które prowadzi nieziemsko przystojny prokurator, z którym Joanna
nawiązuje bliższych stosunków niż na to pozwala regulamin śledztwa.
Akcja
toczy się w Polsce lat sześćdziesiątych (dla większości moich
czytelników to prehistoria, więc warto troszkę ją poznać). Bohaterowie z
naszego punktu widzenia mogą zachowywać się dziwnie: cieszą się z kupna
czterech rolek papieru toaletowego, informują się nawzajem o konserwach
sprzedawanych w sklepie za rogiem i jakoś nie bardzo mają ochotę
pracować, robią wielkie wyprawy po pasztet. W godzinach pracy załatwia
się sprawy prywatne, czasem wychodzi się bez powodu, często robi się
przerwy w pracy, nikt nie dba zdrowie niepalących, ponieważ prawie
wszyscy i prawie wszędzie palą, polują na meble, marzą o egzotycznych
wakacjach, pożyczają sobie pieniądze.
Niewątpliwym
atutem Chmielewskiej jest język, którym się posługuje. Barwny, żywy,
pełen potocznej polszczyzny i humoru (Chmielewska uwielbia posługiwać
się komizmem językowym - bohaterowie często wpadają w kłopoty , bo nie
potrafią się dogadać).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz