Ralph Keyes, Czas
postprawdy. Nieszczerość i oszustwa w codziennym życiu, tł. Paweł Tomanek,
wstęp Łukasz Tomanek, Warszawa „PWN” 2017
Fake news
to pojęcie coraz częściej pojawiające się w naszym życiu. Docierają do nas
sprzeczne informacje i mamy coraz mniej narzędzi do ich weryfikowania. Wydaje
się nam, że w naszym życiu nastąpił przełom powodujący odejście od prawdy i dążenie
do ciągłego manipulowania. Postęp technologiczny jest tu głównym czynnikiem przewrotu
moralnego. Jak on wygląda faktycznie? Łukasz Pawłowski we wstępie do książki
Ralpha Keyesa „Czas postprawdy. Nieszczerość i oszustwa w codziennym życiu” zauważa:
„I na tym właśnie polega największe zagrożenie dla
współczesnych demokracji wynikające z polityki postfaktycznej – bo o ile można
się spierać z przeciwnikiem w inny sposób oceniającym tę samą rzeczywistość, o
tyle nie sposób prowadzić dyskusji z kimś, kto żyje w rzeczywistości
alternatywnej. Pewien senator amerykańskiej Partii Demokratycznej, Daniel
Patrick Moynihan, miał powiedzieć kiedyś: ‘Każdy ma prawo do własnej opinii,
ale nie do własnych faktów’. Na naszych oczach maksyma Moynihana przestaje
obowiązywać, a skutki tej zmiany mogą być dla demokracji liberalnej
katastrofalne”.
Ralph Keyes „Czas postprawdy” zabiera nas w wędrówkę
po prawdzie i kłamstwie oraz manipulacji, które w szerszym spojrzeniu przestają
być takim nowoczesnym wynalazkiem powstałym dzięki styczności z technologiami. Publikacja
podzielona jest na trzy główne części: 1) Upadek uczciwości, 2) Źródła
nieuczciwości, 3) Konsekwencje i konkluzje. W każdej z nich autor dokładnie
przygląda się zagadnieniu kłamstwa i jego obecności w życiu społecznym. W
spojrzeniu tym upadek możliwości weryfikowania prawdomówności zaczyna się w ponowoczesności,
ale nie jest jego źródłem, ponieważ i wcześniej ludzie okłamywali się,
manipulowali faktami. Keyes na podstawie badań dochodzi do wniosku, że
najczęściej okłamują się osoby bliskie w sprawach intymnych, od których zależała
trwałość związku. Ukrywanie prawdy, mistyfikacje nigdy nie ograniczały się do
tej sfery. Były obecne we wszystkich dziedzinach życia: od religii po naukę, w
których podejście do kłamstwa jest zadziwiająco swobodne. W książce nie
zabraknie opisów mechanizmów obronnych grup, które bronią własnych autorytetów
przed obnażaniem kłamstwa. Amerykański dziennikarz dostrzega, że te zjawiska są
tak stare jak ludzkość. Zmienia się jedynie ich zasięg. Dawniej kłamstwa miały
mniejszą ilość odbiorców, a co za tym idzie mniejsze pole rażenia. Dziś
rozchodzą się z szybkością światła. Zaskakujące dane, niesamowite opowieści, a
wszystko po to, by przyciągnąć na chwilę uwagę albo wzbudzić sympatię innych
osób.
„Większość z nas kłamie systematycznie i równie
systematycznie jest okłamywana. Waga tych kłamstw jest różna – od „Lubię sushi”
aż po „Kocham cię”. Częściej oszukujemy obcych niż znajomych, ale niektóre z
naszych najpoważniejszych kłamstw rezerwujemy dla osób, na których najbardziej
nam zależy. Wiele z nich dotyczy sfery seksu”.
Keyes dostrzega dwie ścierające się w nas
sprzeczności: z jednej strony chcemy prawdy, a z drugiej wolimy jej nie słyszeć,
z jednej strony chcemy mówić prawdę, a z drugiej wygodniej nam skłamać, aby nie
musieć się tłumaczyć, a wszystko to przy szczerym przywiązaniu do prawdy.
„Problem polega na tym, że deklarowane przywiązanie
do uczciwości zbyt często idzie w parze z rutynowym oszukiwaniem w praktyce”.
Dalej podsumowuje:
„W każdym z nas zmagają się sprzeczne pragnienia –
aby oszukiwać i być prawdomównym. Obie te tendencje w różnych okolicznościach
sprzyjały naszemu przetrwaniu. Umiejętność oszukiwania zwiększała szanse na
upolowanie zwierzyny, uniknięcie drapieżników i pokrzyżowanie planów wrogom.
Jednak w późniejszych czasach sytuacja nieco się zmieniła. Stabilne grupy
ludzkie nie mogą już tolerować tych, którzy regularnie oszukują innych – tak samo
jak banki nie mogą funkcjonować z otwartym skarbcem”.
To luźne podejście do oszukiwania wcale nie
przeszkadza nam w posiadaniu dobrego mniemania o sobie. Oszukiwanie jest
elementem zakładania masek społecznych, wchodzenia w rolę, więc zostaje
usprawiedliwione.
„Niewielu ludzi uważa się za pozbawionych zasad
etycznych. Jeśli jednak badania na ten temat są wiarygodne, niemal wszyscy
kłamiemy, i to dużo częściej, niż nam się wydaje”.
Książka Ralpha Keyesa to interesujące spojrzenie na aktualne
problemy i wzrost napływu manipulowanych informacji do zwykłych ludzi.
Publikacja pozbawiona jest pesymistycznego spojrzenia, w którym to najmłodsi
członkowie społeczności odpowiadają za nieprzestrzeganie zastanych norm.
Chętnie sięga po przykłady spośród powojennego pokolenia oszustów robiących na
swoich kłamstwach zawrotne kariery. Całość podsumowuje swoistym apelem o
rozsądek i ufanie sobie, ponieważ społeczności, w których nikt nikomu nie ufa
nie mogą trwać.
„Czas postprawdy” to bardzo przystępnie napisana
publikacja, która powinna być lekturą każdego średniowykształconego człowieka
mającego kontakt z mediami. Autor pozwala swoim czytelnikom zrozumieć z jak
wielką nieufnością trzeba podchodzić do serwowanych nam prawd. Całość napisana
w taki sposób, że czyta się jak dobry kryminał i mimo kilku merytorycznych
błędów będących wynikiem swoistego „rozpędu” w czasie pisania (np. we wstępie
11 września 2011 roku zamiast 2001).
„Siła społeczności zależy od prawdomówności ich
członków, którzy regularnie przypominają sobie nawzajem – raczej czynami niż słowami
– że uczciwość jest czymś ważnym”.
„Z etycznego punktu widzenia takie drobne łgarstwa przypominają
nałożenie delikatnego makijażu – trochę cienia na powieki, może odrobinę różu
na policzki żeby lepiej wyglądać. Kłamanie w ten sposób jest nieodłączną
częścią zarządzania wrażeniem. Kiedy się przyjmuje, że ‘liczy się tylko
wizerunek’, trudno oprzeć się pokusie jego poprawiania”.
„Związane z seksem kłamstwa mężczyzn i kobiet różnią
się od siebie, podobnie jak inne rodzaje ich kłamstw. Kobiety częściej ukrywają
za fasadą nieprawdy swoje praktyki seksualne, a mężczyźni z lubością
przechwalają się stosunkami, do których nigdy nie doszło”.
„Jednym z powodów, dla których tak wiele małżeństw
się rozpada, jest to, że opierają się na fałszywych założeniach, a te z kolei
wynikają z wielu oszustw, większych i mniejszych, którymi karmią się nawzajem
kandydaci na drugą połowę”.
„Psychoterapia w jej niezliczonych wcieleniach stała
się naszą świecką religią. Jednak w odróżnieniu od prawdziwej religii, wiele
form terapii przyjmuje w najlepszym razie neutralny stosunek do kwestii
nieuczciwości, a w najgorszym – dyskretnie zachęca do osobistego mitotwórstwa”.
„Przeświadczenie, że jesteśmy regularnie oszukiwani,
jest równie złe jak samo oszustwo”.
„W pewnym sensie nie ma czegoś takiego jak drobne
kłamstwo. Każde, kiedy wyjdzie na jaw, stawia pod znakiem zapytania wszystkie
inne wypowiedzi z tego samego źródła. Głównym skutkiem mimowolnych kłamstw jest
zniszczona wiarygodność. A z wiarygodnością jest jak z ceramicznym kubkiem –
pęknięty można z powrotem skleić, ale już nigdy nie będzie równie mocny”.
„Gdy ktoś, kogo uważamy za uczciwego, okazuje się
kłamcą, nie tracimy zaufania tylko do tej osoby, ale do ludzi w ogóle. Jeśli
odkryjemy, że okłamał nas ktoś, komu ufaliśmy, zaczynamy pilnie przyglądać się
innym osobom, którym ufamy”.
„Tak wygląda społeczny koszt ciągłego oszukiwania:
najpierw tworzy się atmosfera podejrzeń, a potem – atmosfera rezygnacji. Jednak
nie tylko społeczeństwo płaci za oszukańcze zachowanie. Pewną cenę płacą też jednostki.
Kłamstwo rzadko ma bowiem pozytywny wpływ na okłamywanych lub na kłamców”.
„Seryjni kłamcy płacą wysoką cenę – tracą zdolność
bycia szczerym z innymi ludźmi, a w końcu też z sobą samym”.
„Kiedy ktoś tłumaczy swoje postępowanie, mówiąc: ‘To
dla twojego dobra’, zwykle chodzi mu raczej o własne dobro”.
„Prawda wymaga dwóch osób: tej, która ją przekaże, i
tej, która ją przyjmie”.
„Kłamstwa są drogą na skróty – upraszczają skomplikowane
sytuacje”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz