Marek Krajewski, Mariusz Czubaj, Aleja samobójców, Warszawa 2008.
Powieść
Krajewskiego i Czubaja miała swoją premierę kilka lat temu, ale dopiero
niedawno ktoś podrzucił na moje biurko. Było to po firmowej imprezie,
na której przyznałam, że podobały mi się kryminały związane z
Wrocławiem. Jedna z osób zaproponowała, że podzieli się ze mną książką
Krajewskiego, ponieważ te kilka lat temu ktoś przez pomyłkę przesłał tej
osobie dwa egzemplarze. Czekałam kilka tygodni i już myślałam, że o
mnie zapomniano i nie przeczytam nieznanego mi kryminału pisanego w
duecie, aż pewnego ranka na biurku znalazłam wyczekiwaną książką na
stosie innych. Oczywiście w pierwszej kolejności zamierzałam przeczytać
te, które musiałam, a tę zostawić sobie na deser. I tak miało być.
Wychodząc z pracy spakowałam ją do torebki z myślą, że poczytam do
poduszki czy w tramwaju (od czasu jak pewien ksiądz skasował mi samochód
jestem zmuszona jeździć tramwajem).
Kryminały
mają to do siebie, że czyta się je przyjemnie, starają się robić
wrażenie książek z wyższej półki przez dzielenie się z czytelnikiem
teoriami i wiedzą, mają zwykle przystępny język, czasami ich fabuła
ociera się o fakty. Jeśli tego oczekujemy to na pewno się nie
zawiedziemy. Do tego książka Krajewskiego i Czubaja posiada
najważniejszą zaletę tego typu czytadeł: krótkie rozdziały. To one
motywowały do dalszego czytania. Należę do ludzi, którzy lubią kończyć
czytanie na skończonym rozdziale i ta powieść mi to ułatwiała. Zawsze
jeszcze sobie powtarzałam, że doczytam ten dany rozdział do końca i
odkładam książkę, ale później zerkałam na kolejny – równie krótki – i
czytałam dalej. Kolejnym plusem jest w miarę szybko tocząca się akcja.
Mimo lubowania się w wyszukanych opisach (jak ten z pierwszego rozdziału
o wózku inwalidzkim) nie przeszkadzały one, ale pobudzały naszą
wyobraźnię.
Akcja
toczy się nad Bałtykiem :dom starców „Eden”, Gdańsk i okolice. Na
początku autorzy wprowadzają nad w informacje o Jarosławie Paterze (z
wykształcenia polonista, który pracuje jako policjant oraz jest
uzależniony od gier losowych) oraz popełnionej zbrodni. Nasz główny
bohater szybko zostaje wycofany ze śledztwa przez nieznane siły (czyt.
władze). Nielubiany policjant bierze urlop, by wyjaśnić sprawę, która go
nęka. Należy on do grona tych ludzi, którzy bez odkrycia prawdy nie
potrafią spać.
Po
drodze – jak to w kryminałach – przytrafia mu się wiele dziwnych
rzeczy, ale ostatecznie po wielu dniach ciężkiej pracy, licznych ranach i
momentach otarcia się o śmierć – udaje mu się odkryć winnego morderstwa
oraz wyjaśnić wcześniejszą sprawę, która ze względu na lenistwo
prowadzącego została umorzona. Powieść ta nieco ujawnia nieczyste
zagrania wśród osób, którym powierzamy swoje bezpieczeństwo i
dwulicowość urzędników, którym czasami bardziej zależy na awansie niż
odkryciu prawdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz