Unamuno
jest jednym z nielicznych filozofów, którego życie osobiste poddane
było wielu próbom, które wpłynęły na całokształt jego poglądów.
Skomplikowana sytuacja w XIX wieku i na początku XX sprawiła, że
Unamuno wielokrotnie weryfikował swoje poglądy. To wiązało się z
wielokrotnym negowaniem siebie.
Eugeniusz
Górski zauważa, że „Życie Miguela de Unamuno przebiegało między dwoma
tragicznymi okresami w historii jego narodu: pierwsze ślady w jego
pamięci wypełnia bombardowanie rodzinnego Bilbao w 1874 r. podczas
bratobójczej wojny karlistowskiej, będącej przejawem długoletniego
konfliktu sił klerykalno - konserwatywnych z liberalno -
demokratycznymi, a
śmierć filozofa nastąpiła w klika miesięcy po wybuchu rebelii generała
Franco przeciwko rewolucyjnemu Frontowi Ludowemu, w ogniu walki ludu
hiszpańskiego przeciwko faszyzmowi”. Takie zawirowania historyczne
połączone z osobistymi tragediami przyczyniły się do wielu radykalnych
przemian.
Unamuno
wychowany w rodzinie katolickiej dopiero podczas studiów zetknął się z
ideami krauzyzmu i pozytywizmu. Pod wpływem pism Karola Marksa
hiszpański filozof stał się zwolennikiem socjalizmu,
ale nie miał dostępu do wszystkich tekstów niemieckiego myśliciela,
dlatego nie do końca był zapoznany z jego ideami. To sprawiło, że
posądzał Marka o chłodny ekonomizm.
Po
studiach powrócił do Blibao, gdzie zajął się zgłębianiem języka
baskijskiego oraz historii Basków, a prywatnie założył rodzinę.
W tym czasie współpracował też z socjalistycznym czasopismem publikując
artykuły pod pseudonimem. We wszystkich
artykułach występował przeciwko ateistycznemu nastawieniu znacznej
części socjalistów.
Początkowo zagorzały marksista pod wpływem śmierci syna przeszedł wielką duchową odmianę.
Strata potomka przyczyniła się do jego obwiniania się ze względu na
upatrywanie w owym wydarzeniu kary boskiej za odejście od wiary przodków. Już
w 1896 roku w pismach Unamuna można znaleźć poglądy reformatorskie i
odchodzenie od socjalizmu i marksizmu. Pod koniec życia owo nastawienie
przerodziło się w antymarksistowską postawę. Filozof zajął się
irracjonalno mistycznymi i egzystencjalnymi pierwiastkami.
Górski pisze: „Ważnym wydarzeniem w życiu Unamuna był kryzys religijny, który przeżył
w marcu 1897 r. Kryzys ten okazał się momentem bardzo istotnym, jeśli
nie przełomowym, w ewolucji intelektualnej hiszpańskiego myśliciela.
Oznaki kryzysu pojawiły się już na długo wcześniej; poprzedziła go ponad
roczna rozterka wewnętrzna i niepokój duchowy”.
Ową roczną rozterką, którą wspomina Górski była długotrwała choroba
syna, która doprowadziła do śmierci dziecka, co bardzo wstrząsnęło
hiszpańskim filozofem. W tym czasie hiszpański filozof pisał dziennik, w
którym opisywał dylematy i wątpliwości związane z wiarą.
W późniejszych pismach przebija przekonanie, że do wiary trzeba
zmierzać poprzez czyny, ażeby wiara ożywiła i usprawiedliwiła czyny.
„Działaj tak, jakbyś wierzył, a w końcu uwierzysz, aby działać” - szczególnie mocno jest to podkreślone w Świętym Manuelu Dobrym, męczenniku.
W
powieści tej tytułowy bohater, ojciec Manuel, naucza ludzi jak należy
dbać o higienę, pracować w polu, a także uczy w szkole oraz wskazuje
przykłady dobrego postępowania. Swoją postawą, pracowitością i pokorą
zjednuje sobie ludzi, którzy dzięki niemu wierzą. Nie zostajemy
zapoznani z poglądami świętego. Jednak przez jego postawę przebija
wspomniane hasło z Dziennika intymnego, według którego trzeba
postępować tak jakby się wierzyło. Ojciec Manuel każe światłemu
Lazarowi, który stracił matkę każe modlić się i ciężko pracować dla
dobra wspólnoty. Postępowy bohater początkowo opiera się, ale przekonują
go słowa duchowego, który uważa, że wiara jest potrzebna zwykłym
ludziom. Złudzenia i nadzieja na zbawienie są potrzebne w codziennym
życiu, by łatwiej znosić trudy codzienności. Wizja odległego życia
wiecznego jest jak opium – uśmierza ból i daje siły do dalszego życia.
Prawda o śmiertelności mogłaby zabić wielu ludzi, więc każda religia
jest dobra, która pozwala żyć duchowo. Podczas jednej z dyskusji z
Lazaro ojciec Manuel mówi: „Tak, wiem, że jeden z tych tam wodzów tak
zwanej rewolucji społecznej powiedział, że religia to opium dla ludu.
Opium… Opium… Tak, opium. Dajmy ludowi opium, niech zaśnie, niech śni”.
Ksiądz Manuel będący znakomitym przykładem postępowania pracuje ponad
siły, których ze względu na obciążenie i chorobę ma coraz mniej. Jego
postawa pobudza Lazara do działania. Nie wiemy czy ten ksiądz wierzył,
ale swoją postawą zmieniał ludzi na lepsze. ma coraz mniej sił. Angela
pyta się księdza o to, dlaczego ludzie są grzesznikami, jaki jest ich
największy grzech. On twierdzi, że to, że się urodzili. Don Manuel
umiera. Był dla ludzi dobry, naprawiał ich, ponieważ chciał, aby kiedyś
społeczeństwo przez złudzenia stało się lepsze. Religia jest potrzebna
ludziom, aby potrafili znosić trudy życia. Oni muszą śnić, że po śmierci
będzie czekała na nich nagroda.
Cała
twórczość od początków kryzysu do końca życia zdaniem Sáncheza Barbudo
jest ekspresją niemożności wiary i wiarą na pokaz. Tę interpretację pism
Unamuna podważył peruwiański badacz, Armando Zubizarreta. Unamuno
chrześcijaństwo uważał za najlepszą z religii, a wspólnotę kościelną za
jedyną właściwą, ale mimo swojej religijności był antyklerykalny.
Pisma Unamuna odznacza wiara w socjalizm w wydaniu chrześcijańskim:
„Socjalizm i komunizm. Święty komunizm komunii, uczestnictwa wszystkich w
tym samym Bogu; komunia ducha”. W swojej twórczości ciągle przypomina o konieczności równości i wspólnoty w Bogu,
co nie było sprzeczne ze społecznymi myślami Marksa: „Co tworzy
wspólnotę ludu, jeśli nie religia? Co łączy ludzi pod nurtem historii, w
ciemnym biegu ich skromnych, codziennych zajęć? Interesy są tylko
widocznym spoiwem skupiska ludzkiego, a wspólny duch bierze się z
religii. Religia tworzy ojczyznę i jest ojczyzną ducha”.
Socjalizm
jako ustrój polityczny nie implikuje, ani też nie wyklucza żadnych
wierzeń religijnych. Był jednak przeciwnikiem zinstytucjonalizowanemu
Kościołowi i jego sojuszowi z burżuazją. Podważał nieomylność papieża,
Trójcę Świętą, świętość Chrystusa, grzech pierworodny i wieczność kary w
piekle:
„Religie pogańskie, religie związane z Państwem, były polityczne;
chrystianizm jest apolityczny. Jednak odkąd stał się katolicki, co
więcej – rzymski, spoganizował się, przemieniając w religię związaną z
Państwem – było nawet Państwo Kościelne! – stał się polityczny. I
powiększyła się jego agonia”.
Z czasem wzmagało się emocjonalne przywiązanie Unamuna do religii, co
przejawiało się w słabnącym zainteresowaniu socjalizmem. W pojęcie
socjalizmu włączał reformizm i anarchizm.
Religia
zdaniem Unamuna nie powinna zmieniać się w instytucję z hierarchią, ale
być relacją człowieka do Boga, rodzajem ich wewnętrznego związku.
To wykluczało również zawieranie w ramach praw przepisów religijnych,
które trwałyby niezmienione przez utrwalenie ich w księgach: „Wraz z
literą narodził się dogmat, to znaczy dekret. A walka, agonia, była
wewnątrz dogmatu i z powodu samego dogmatu, na mocy sprzeczności, którą
dogmat nosi w sobie, albowiem litera zabija”.
O
przemianie wspólnoty religijnej chrześcijan we wspólnotę katolickiego
prawa pisał: „Jednak po Konstantynie, kiedy zaczęła się romanizacja
chrześcijaństwa, gdy litera – nie słowo – Ewangelii zaczęła przemieniać
się w coś w rodzaju prawa Dwunastu Tablic, cesarze zapragnęli ochraniać
Ojca, Boga Chrystusa i chrześcijaństwa. I powstała ta przerażająca rzecz
zwana prawem kanonicznym. I umocniła się koncepcja prawna, światowa,
społeczna domniemanego chrystianizmu. Św. Augustyn, człowiek litery, już
był prawnikiem, kauzyperdą. Był nim i św. Paweł. Będąc równocześnie
mistykiem. Walczył w nim mistyk z prawnikiem. Z jednej strony prawo, z
drugiej łaska”. Wygrało prawo i normalizacja, co przyczyniło się do upadku początkowych idei.
Jednak
po śmierci syna jego poglądy na temat zwierzchnictwa i istnienia
hierarchii kościelnej uległy odmianie: „Nigdy nie byłem sekciarzem,
zawsze zwalczałem wszelki dogmatyzm, powołując się na prawdę, ale w
rzeczywistości czyniłem to z pychy, aby nie stawać w szeregu, nie
uznawać zwierzchnictwa i nie poddawać się dyscyplinie. Chcę słuchać, żyć
i umrzeć w armii pokornych, łącząc swoje modlitwy z ich modlitwami, w
świętej wolności człowieka uległego”.
Po nastaniu rządów republikańskich i dyktatury Primo de Riwery ostro krytykował faszyzm i demokrację.
Uważał, że republikańska idea masowego kształcenia oraz eksperymentowania
na ludziach jest tak samo zła jak doświadczenia na króliczkach, które
tracą cechy indywidualne. W nauczaniu mamy wiele rzeczy umownych np.
zerowa masa ciasta.
Ze
względu na te niebezpieczne dla rządu republikańskiego poglądy filozofa
został zmuszony do życia na emigracji. Po wydaleniu z Hiszpanii na
Wyspy Kanaryjskie Unamuno ciągle atakował króla i dyktatora: „Piszę
tę konkluzję poza moją ojczyzną, Hiszpanią, rozdzieraną przez
najbardziej haniebna i głupią tyranię, przez tyranię wojskową
imbecylizmu; poza domem, rodziną, z dala od ośmiorga moich dzieci – nie
mam jeszcze wnuków – i odczuwając w sobie obok walki cywilnej –
religijną. Agonia ojczyzny, która umiera, porusza w mojej duszy agonię
chrystianizmu. Czuję jednocześnie politykę podniesioną do rangi religii i
religię podniesioną do rangi polityki. Czuję agonię Chrystusa
hiszpańskiego, Chrystusa agonizującego. I czuję agonię Europy,
cywilizacji, którą nazywamy chrześcijańską, cywilizacji
grecko-łacińskiej czy zachodniej. A obydwie agonie są jedną.
Chrystianizm zabija cywilizację zachodnią, podczas gdy ta zabija
chrystianizm. I tak żyją, zabijając się”.
Unamuno
początkowo poparł rządy gen. Franco. Komunizm natomiast postrzegał jako
zagrożenie do Hiszpanii i jej narodu. Jednocześnie podkreślał, że idee,
którymi kierują się komuniści są obce narodowi. Mentalność ludu uważał
za anarchistyczną. Dyscyplina faszyzmu i komunizmu wydawała się
niemożliwą do narzucenia Hiszpanom.
Krytykował partie socjalistyczne za nadużycia i zbyt ostrą dyscyplinę.
Polityka socjalistów nie była dostosowana do warunków hiszpańskich.
Prawicowe
poglądy Unamuno nie wynikały z powiązań z jakąkolwiek z partii, ale z
przekonania, że naród nie powinien ulegać bezmyślnej europeizacji tylko
powinien pozostać zgodny ze swym duchem narodowym. To wiązało się z
wizją idealnego imperium stojącego na czele całego świata,
zarządzanego przez władcę – mnicha (żyjącego w ubóstwie materialnym i
bogactwie duchowym) szerzącego wiarę przez przykład własną postawą. Idea
hispanizacji Europy nie opierała się na militarnym opanowaniu
kontynentu, ale na rozprzestrzenieniu języka i idei chrześcijańskich.
Najdoskonalszym
ideałem państwa jest królestwo chrystusowe, w którym człowiek podlega
sprawiedliwemu władcy, żyjąc we wspólnocie z innymi i porzucając troski o
materialne elementy życia, które odciągają od możliwości skupienia się
na zbawieniu duszy. Chrześcijanin nie może zajmować się polityką. Jego
miejsce jest we wspólnocie podległych zarządzanych przez mądrego władcę.
Dbanie
o osobiste zbawienie zależy od naszych zasobów i przywiązania do nich.
Zbytnie skupienie na zdobywaniu środków do życia powoduje nasze
zezwierzęcenie, przez które człowiek skupia się jedynie na przetrwaniu:
„Największym złem związanym z biedą jest to, że rozprasza energię,
stępia umysł i uniemożliwia mu zajęcie się własnym zdrowiem i chwałą
Bożą. Troska o jutro utrudnia myślenie o wieczności. Dziś rzadko można
spotkać ubogiego, który żyje jak lilie polne i ptaki powietrzne, który
nie troszczy się o to, co będzie jadł i pił i który pozwala, aby każdy
dzień sam troszczył się o siebie. A jednocześnie bieda czy raczej nędza,
pobudza uczucia niezadowolenia i urazy, skłania do kradzieży i do
wiarołomstwa, jak powiada Eklezjastyk.
(…)
Ten, kto ma zapewniony byt materialny swego cielesnego życia, może w
sposób bardziej wolny troszczyć się o swe życie duchowe.
(…)
Postęp, dar Boga, jest przyczyna zatracenia się wielu narodów, które
nie biorą go za narzędzie zbawienia dusz, oswobodzonych dzięki niemu z
więzów zwierzęcości. Stąd bierze się dekadencja narodów i cywilizacji”.
Mimo
tego chrześcijanin musi nauczyć się wyzbycia się z dóbr, które go
zniewalają. Porzucenie majątku oraz uciech cielesnych, życie w stanie
czystości i dołączenie do wspólnoty klasztornej, która pozwoli odciąć
się odciąć od problemów świata pozwoli skupić się na najważniejszym,
kontakcie z Bogiem. „Jaki jest ideał społeczności chrześcijańskiej?
Został on przedstawiony w wersach od 44 do 47 drugiego rozdziału Dziejów
Apostolskich:
«Ci
wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne.
Sprzedawali majątki i dobra i rozdawali je każdemu według potrzeby.
Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach,
spożywali posiłek w radości i prostocie serca. Wielbili Boga, a cały lud
odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych,
którzy dostępowali zbawienia».
«Jeden
duch i jedno serce ożywiały wszystkich, którzy uwierzyli. Żaden nie
nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne». Dz 4, 32”.
„Wspólnota
dóbr, jedno serce i jedna dusza – oto ideał. Poszukiwanie wspólnoty bez
jedności ducha jest poszukiwaniem rozdźwięków i śmierci”.
Nie
można myśleć o przyszłości i dbaniu o dobra, ponieważ one dla nas są
chwilowe i nieważne. Powinniśmy starać się o względy Boga, a nie
bliźnich, ponieważ i oni przeminą, a Bóg jest stały i od niego zależy
nasze życie wieczne: „Tym, co szlachetne, podniosłe, wielkie, jest nie
myśleć o sobie ani o swym wiecznym zbawieniu i działać na rzecz
ludzkości. A czymże jest owa ludzkość? Zbiorem ludzi, którzy z chwili
śmierci ulegną unicestwieniu, gdyż każdy człowiek obróci się w nicość,
podobnie jak jego potomstwo? Czy szlachetniej jest pracować dla
przemijającej pomyślności ludzi, którzy muszą zostać unicestwieni, czy
też obudzić w nich poczucie tego, co po śmierci? Ludzkość! Jeśli jest
ona serią pokoleń śmiertelnych ludzi, jeśli nie ma w niej nic stałego,
jeśli nie ma wspólnoty między żywymi a umarłymi, to jakże smutny jest
taki altruizm!”.
Bibliografia
Eugeniusz
Górski, Hiszpańska refleksja
egzystencjalna. Studium filozofii i myśli politycznej Muguela de Unamuno,
Wrocław 1979.
Filozofia marksistowska w Hiszpanii,
pod red. Eugeniusza górskiego, wstęp E. Górski, Warszawa 1988, s. 5.
Francisco
Romero Salvadó, Wojna Domowa w Hiszpanii
1936-1939, tł. Jowita Matys, Warszawa 2009.
Manuel Tuñón de Lara, Julio Valdeón Baruque, Antonio
Dominiguez Ortiz, Historia Hiszpanii,
tł. Szymon
Jędrusiak, Kraków 2006.
Migiel
de Unamuno, Dziennik intymny, tł.
Piotr Rak, Kęty 2003.
Miguel
de Unamuno Ciotka Tula, tł. Henryk
Woźniakowski, Kraków 1978.
Miguel
de Unamuno, Abel Sánchez. Opowieść o namiętności.
tł. Danuta Rycerz, Kraków 1983.
Miguel
de Unamuno, Agonia chrystianizmu, tł.
Piotr Rak, Kęty 2002.
Miguel
de Unamuno, Miłość i pedagogika, tł.
Zofia Szleyen, posłowie Adam Komorowski, Kraków 1975.
Miguel
de Unamuno, O poczuciu tragiczności wśród
ludzi i wśród narodów, tł. Henryk Woźniakowski, Kraków 1984.
Miguel de Unamuno, Pokój wśród wojny, tł. Kalina
Wojciechowska, posłowie i przypisy Karzinierz Przyboś, Kraków 1975.
Miguel de Unamuno, Święty Manuel Dobry, męczennik i trzy inne
opowieści, tł. Piotr Fornelski, Kraków 1985.
Pio
Moa, Mity wojny domowej. Hiszpania
1936-1939, tł. Agnieszka Fijałkowska, Katarzyna Kacprzyk, Warszawa 2007.
Problemy człowieka we współczesnej
myśli hiszpańskiej, pod red. Eugeniusza górskiego, Kraków
1982.
Tadeusz
Miłkowski, Paweł Machcewicz, Historia
Hiszpanii, wstęp Tadeusz Miłkowski, Wrocław 1998.
Tadeusz
Zubiński, Generał Franco i jego Hiszpania
(1892-1975). Biografia niepoprawna politycznie, Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz