Etykiety

poniedziałek, 9 maja 2022

Anton Czechow "Wyspa Sachalin. Notatki z podróży"


Anton Czechow nazywany jest mistrzem „małych form literackich”. W jego dziełach przeważają obrazki obyczajowe, miniatury z życia urzędników, kupców, ziemian i chłopów, łączące komizm z wyraźnymi akcentami krytyki społecznej. Znany jest głównie z dramatów. Moje przygoda z jego twórczością zaczęła się bardzo przypadkowo w szkole podstawowej, kiedy podsunięto mi „Wiśniowy sad”. Wydanie miałam jednak troszkę dziwne, bo nie był to oryginalny dramat tylko fabuła przerobiona na dłuższe opowiadanie i idealnie wpisywała się w tematy, które wówczas znajdowałam w książkach Elizy Orzeszkowej. Później zagłębiłam się w dramatach pisarza. Następnie w moim życiu nastał okres zgłębiania literatury „łagrowej”, ale o dziwo na „Wyspę Sachalin” nie trafiłam i kiedy tylko o niej usłyszałam stwierdziłam, że mam dwa powody, aby po nią sięgnąć: poszerzenie znajomości twórczości jednego z lubianych twórców i zobaczenie kolejnego obrazu brutalności władzy, w którego państwie ludzie mają niewiele do powiedzenia.
Sachalin jest wyspą na Oceanie Spokojnym u wybrzeży Rosji i w pobliżu japońskiej wyspy Hokkaido. Ze względu na zasoby była przedmiotem sporu między dwiema zaciętymi władzami: cara i cesarza. Dająca spore możliwości pod kątem surowców leśnych, kopalnianych stawała się doskonałym źródłem zysków. Węgiel, nafta, gaz, bogactwo ryb i lasy sprawiały, że ta znajdująca się na krańcu świata wyspa o surowym klimacie ciągle jest atrakcyjna gospodarczo. Nie łatwo było znaleźć chętnych do pracy w tych warunkach, ale Rosja zawsze miała praktyczne, ale bardzo niehumanitarne rozwiązania i o tym jest właśnie książka Antona Czechowa, który zabiera nas na wyspę będącą katorżniczą kolonią karną.
„Przy zachodnim wybrzeżu wyspy, akurat naprzeciw ujścia Amuru, widnieje na mapie napis sporządzony przez misjonarzy: „Saghalien-angahata”, co po mongolsku znaczy „skały czarnej rzeki”. Nazwa ta tyczyła się zapewne jakiejś rafy albo przylądka przy ujściu Amuru”.
Anton Czechow zabiera nas do świata okrutnego, pozbawiającego ludzi siły walki o wolność, wymazującego mieszkańców z pamięci pozostałych na kontynencie. Dzięki niemu wchodzimy w tłum ludzi zamieszkujących te bardzo nieprzyjazne tereny i odbywających kary lub osiedlających się tu po odbyciu kary. Jego opisy są proste, bez nadmiaru emocji i skrupulatne. Pisarz do swojego zadania podchodzi z podejściem antropologa przyglądającemu się dziennemu światu powstałemu przez system karny oparty na wyniszczaniu jednostki, fizycznej i psychicznej przemocy wobec zesłanych. Czechow wiernie oddaje przygnębiające obrazy. Widzimy tu wszędobylski brud, głód, choroby i trudne warunki życia. Przyroda nie oszczędza nikogo. Surowe warunki połączone z wyczerpującą pracą i chęcią przetrwania stają się zadziwiającą mieszanką uświadamiającą jak wiele człowiek jest w stanie znieść i jak bardzo otoczenie go zmienia.
Razem z Czechowem przenosimy się do 1890 roku. Lektura zaskakuje bogactwem informacji o otoczeniu, ilością ciekawostek historycznych i geograficznych, dokładnością opracowania, szerokim spojrzeniem. Dostajemy też sporą dawkę o ówczesnym rosyjskim systemie więziennictwa, którego autor był przeciwnikiem i który przez lata się nie zmieniał. Zmiany ustrojów nie sprawiły, że więźniowie mogli cieszyć się lepszymi warunkami i o tym wiemy choćby z książek Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Józefa Czapskiego, Józefa Hermanowicza. Znajomość tych tekstów wcale nie zapewnia nam braku zaskoczenia lekturą „Wyspy Sachalin” Antona Czechowa, który po mistrzowsku ukazuje ludzkie dramaty napisane rękami dyktatorów (bo jak inaczej nazwać carów?), którzy wykorzystują biurokrację oraz nadawanie władzy urzędnikom do krzywdzenia.
„Gdzie urzędnik ma prawo bez sądu i bez śledztwa ukarać rózgami i wsadzić do więzienia, a nawet wysłać do kopalni, tam istnienie sądu jest tylko formalnością”.
Pisarz uświadamia nam mechanizmy wyboru czy też typowania ludzi do zsyłek, uświadamia jak wygląda tam życie, pokazuje losy osiedleńców, którzy po odbyciu kary nie mają już, po co wracać do domów. Wyspa-więzienie zasilane ciągle nowymi siłami nie wyludnia się, ale sprawia, że je mieszkańcy zaczynają ze sobą współgrać, tworzyć zadziwiającą kulturę determinowaną przez dostępność materiałów i żywności.
Trzy miesiące spędzone przez pisarza na wyspie dają dużą ilość materiałów. Jego dzieło to wynik ogromnej liczby wywiadów z osadnikami i katorżnikami. Dostajemy tu opisy codzienności mieszkańców wyspy i spostrzeżenia Czechowa na temat zasobów, klimatu, ukształtowania terenu i wiele innych pozwalających nam na lepsze zrozumienie otoczenia i rozgrywanych w nim dramatów.
Książka ta pozwoliła mi na odkrycie nieznanej mi twórczości Czechowa będącego wybitnym dramatopisarzem i nowelistą i okazał się też świetnym reporterem, antropologiem przyglądającym się katorżnikom i warunkom ich życia. Wchodzimy w świat obrazów, liczb i przerażających faktów. Sporo miejsca poświęcono tu opisom odwiedzanych przez autora okręgów wyspy. Poznajemy ich historię, przyrodę, aby później przejść do losów ludzi zestawione z danymi z dokumentów i archiwów.
Druga połowa książki to dokładniejsze przyglądanie się historiom mieszkańców wyspy z naciskiem na więźniów i ich sposoby radzenia sobie z systemem: „Żeby wymigać się od ciężkiej pracy albo kar cielesnych i zdobyć kawałek chleba, szczyptę herbaty, soli czy tytoniu, zesłaniec ucieka się do oszustwa, bo doświadczenie nauczyło go, że w walce o przetrwanie oszustwo jest środkiem najpewniejszym i najskuteczniejszym”.
Mamy tu opis sytuacji kobiet i dzieci, małżeństw, przestępczości, dostępności do zasobów i żywności, gospodarce rolnej, wyzysku, śmiertelności, chorób. Dowiadujemy się, że popularne wówczas choroby są tu nieznane. Poznajemy też rdzennych mieszkańców i ich zadziwiającą kulturę oraz podziały na plemiona. Ajnowie zaskakują brakiem higieny, minimalizmem i prostolinijnością; Giliacy żywią się mięsem brzydzą uprawą ziemi i także nie myją się i nie zmieniają odzieży. Takie podejście sprawia, że rdzenni mieszkańcy niesamowicie śmierdzą i nie dają się wykorzystać do pracy polegającej na pozyskiwaniu surowców.
Solidna, kartonowa, matowa okładka, bardzo dobrze zszyte strony sprawiają, że książka jest estetyczna i trwała. „Wyspa Sachalin. Notatki z podróży” to książka, po którą warto sięgnąć.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz