Lucky Luke to seria, z którą regularnie powracam, ponieważ każdego miesiąca pojawia się kolejne wznowienie przygód kowboja będącego legendą Dzikiego Zachodu, bohatera kultowego serialu animowanego i wielu osobom właśnie z tą odsłoną się kojarzy. Pierwowzorem tej lekkiej i przyjemnej rozrywki były komiksy belgijskiego rysownika i scenarzysty Morrisa (czyli Maurica de Beverego) pragnącego stworzyć film rysunkowy o Dzikim Zachodzie. Nim doszło do realizacji studio filmowe zbankrutowało, a szkice przerobiono na komiks, który od 1947 roku podbija serca małych i dużych miłośników westernów. Od 1955 roku seria komiksów powstawała przy współpracy z Reném Goscinnym (znanym z opowieści o Asteriksie), a później kontynuowali ją miłośnicy opowieści o kowboju, dzięki czemu pomysły Morrisa są realizowane. Nad przygodami kowboja pracowali Achdé, Gerra i Pessis zabierający nas w świat Dzikiego Zachodu i bardzo dobrze oddający ducha oryginału (także pod względem szaty graficznej). Pisałam również o efekcie pracy Goylouisa, Fuche, Léturgie z ilustracjami Morrisa i Janviera. Dziś spotkanie z duetem Morris i Bob de Groot. Artyści stworzyli wspólnie kilka albumów. Wśród nich są takie opowieści jak „Artysta malarz”, „Jednoręki bandyta” i „Marcel Dalton”. Bob de Groot stworzył też takie serie jak o emerytowanym agencie „Clifton” stworzyonym przy współpracy z Bédu (Bernard Dumont) i historię o naukowcu przeprowadzającym różnorodne eksperymenty „Leonard jest wspaniały” przy współpracy z Philippem Liégeoisem. Wszystkie wymienione serie godne są uwagi, a dziś po raz kolejny zabieram Was do kolejnych tomów przygód Lucky Luke’a wydawanych przez Wydawnictwo Egmont. Dostajemy w nich wszystko to, co znamy, czyli Dziki Zachód prażący promieniami słońca i słynący z band rozbójników, galopujących Indian, grabionych bankierów, którzy chcą oszukiwać klientów i bohaterskiego Lucky Luke’a – najszybszego rewolwerowca i najgorszy koszmar braci Daltonów, najbardziej znanych gangsterów. Towarzyszą mu inteligentny koń Jolly Jumper i spotkamy mającego problemy z pamięcią oraz myśleniem psa Bzika. Mimo upływu czasu komiksy z kowbojem ciągle cieszą się powodzeniem i nowa historia nie zawodzi czytelników.
Tym razem mamy do czynienia z dużą niespodzianką, bo na horyzoncie pojawia się jeszcze jeden Dalton, a to nazwisko jest gwarancją nieszczęść, katastrof oraz licznych napadów. Okazuje się, że w przypadku Marcela to on jest tym, którego bandyci chcą oskubać z pieniędzy.
Zacznijmy jednak od początku. Gubernator prosi naszego dzielnego kowboja o
nietypową przysługę. Lucky Luke zgadza się bez wahania. W sumie odkąd
Daltonowie siedzą w więzieniu nie ma zajęcia, więc postanawia w inny sposób się
realizować. Zwłaszcza, że wyzwanie jest ciekawe. Ma eskortować Marcela Daltona.
Jedynego uczciwego w rodzinie Daltonów, dlatego po odrzuceniu przez bliskich
musiał wyjechać z kraju i znaleźć sobie uczciwe i dochodowe zajęcie. Został
bankierem, który dzięki małemu oprocentowaniu oraz zapewnieniu klientom
bezpieczeństwa ich pieniędzy szybko uzbierał sporą fortunę. Dzięki temu może
rozwijać swoją działalność. Chce też zmieniać świat. Uważa, że może to zrobić
zaczynając od pracy nad skazanymi więźniami. Wizja resocjalizacji i
przysposobienia do życia w społeczeństwie bandytów przemawia do władz i bardzo
chętnie wydają wszelkie pozwolenia. O ile z rządzącymi nie ma problemu to już
sami bracia Daltonowie okażą się naprawdę wielkim wyzwaniem. Jakby tego było
mało na horyzoncie pojawia się nieuczciwy bankier, który nie zawaha się użyć
wszelkich sposobów na wykurzenie konkurencji. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się
sięgając po komiks.
Szczególnie ważne jest tu przesłanie dotyczące wpływu naszego nastawienia na
zmianę swoich dotychczasowych nawyków. Porażka często wynika z braku
umiejętności elastyczności, współpracy, poszukiwania sposobów na nieprzemocowe
rozwiązanie. Skupienie się na szkodzeniu innym sprawia, że bohaterzy wpadają we
własne dołki. W albumie znajdziemy znany humor, kilka zwrotów akcji, parę
strzelanin, przerysowania i doskonale znaną nam kreskę oraz kolorystykę i
interesującą akcję. Szczególnie urzekł mnie wątek o starej nauczycielce. Zdecydowanie
polecam miłośnikom przygód Lucky Luke i wszystkim dzieciom, które czują wstręt
do książek. Komiks pozwoli im się zaprzyjaźnić ze słowem pisanym i zachęci do
sięgania po dłuższe lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz