Seria „Nowa kolekcja bajek” to urocze, fantastyczne opowieści zabierające młodych czytelników w świat aktualnych problemów. Wszystko w kostiumie ulubionych postaci z filmów i seriali animowanych. Możemy się tu spotkać z Bingiem, bohaterami „Gwiezdnych wojen”, bandą Betti, Top, Wing, Boobą, Kotociakami, Padingtonem, Maszą i Niedźwiedziem, Tomkiem i przyjaciółmi, Robotrainsami, Myszką Miki, księżniczkami. W tym towarzystwie nie mogło też zabraknąć kultowych Smerfów. Tym razem w nowych przygodach. W poprzednim tomie „Smerfy. Nowa kolekcja bajek” brałyśmy udział w poszukiwaniu ognioważki, spotkałyśmy zielonego Papę Smerfa, obserwowałyśmy jak Pracuś budował nową maszynę i widziałyśmy problemy Śpiocha z zasypianiem. Tym razem przygody są inne, czyli mając poprzedni tom można śmiało sięgnąć po nowy, który jest także nieco inny graficznie.
Tym razem autorzy postawili nacisk na równość, pozbywanie się kompleksów,
doskonalenie umiejętności, wykorzystanie swoich zalet oraz doświadczenie swoich
wad na własnej skórze.
Pierwsza opowieść zabiera nas w świat wykreowanych kompleksów. A wszystko zaczęło
się od propozycji Osiłka, że pomoże Smerfetce. Ona jednak już była umówiona z
innym smerfem i wydawało mu się, że zawsze tak jest. Kiedy zastanawia się,
dlaczego tak się dzieje Zgrywus rzuca uwagę na temat wielkości nosa Osiłka. W
ten sposób nasz bohater jest przekonany, że jego niepowodzeniom jest winny nos.
Postanawia coś z tym zrobić. Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście
skorzystanie z eliksirów wyprodukowanych przez Papę Smerfa, a że ten nie chce
mu pomóc to Osiłek sam znajduje odpowiedni płyn i wykorzystuje. Następnego dnia
będzie miał prawdziwy problem, a nie tylko taki wykreowany.
„Pieluszkowy tatuś” to z kolei historia o trudach rodzicielstwa: ciągle trzeba
karmić, czytać, bawić się, dbać o bezpieczeństwo i zmieniać pieluchy. Żaden Smerf
nie pali się do tego obowiązku. Papa Smerf zleca zadanie Pracusiowi, a ten jak
na prawdziwego konstruktora przystało, buduje robota-opiekuna. Dzięki jego
pomysłowości mieszkańcy wioski w końcu mają wiele czasu dla siebie. Nie
przewidzieli jednak, że robot może ich uznać za zagrożenie.
„Sztuka Smerf-fu” to opowieść o Smerfetce, która dzięki doskonaleniu
starożytnej sztuki walki potrafi wybawić swoich kolegów z opałów. Zaskoczeni
jej sprawnością mieszkańcy wioski też chcą osiągnąć taki poziom umiejętności
jak ona. Niestety ich zapał jest bardzo mały i szybko się poddają. Sama Smerfetka
odkrywa, że umiejętność bronienia jest ważna, ale też bardzo duże znaczenie ma możliwość
liczenia na swoich kolegów.
„Nowe wcielenie ciamajdy” pozwala nam na zobaczenie, jakim Smerfem byłby
Ciamajda, gdyby nie był fajtłapowaty. Wręczony mu przez Gargamela amulet z
nadajnikiem wywoła spore zamieszanie w wiosce. Cała przygoda zaczyna się od
kolejnych niepowodzeń naszego bohatera. Dobre chęci to za mało. Magiczne moce
jednak mogą zdziałać cuda, ale też ściągnąć całą masę nieszczęść.
W „Nieśmiesznych żartach” Zgrywus przekona się jak to jest paść ofiarą własnych
żartów. Jego natręctwo i irytujące niespodzianki sprawiają, że grupka
przyjaciół postanawia się na nim odegrać. Nie przewidują tylko, że
wykorzystanie nieznanej substancji może przyczynić się do powstania armii
klonów. Całe stado Zgrywusów w wiosce stanie się wielkim wyzwaniem dla
wszystkich.
„Niezdara w kuchni” to kolejne spotkanie z Ciamajdą. Obecność tego smerfa gwarantuje
katastrofę. Zwłaszcza, że trzymanie się przepisów nie jest jego mocną stroną.
Smerfy odkryją, że czasami warto dać komuś szansę, a eksperymentowanie jest
najlepszym sposobem na stworzenie czegoś nowego i nawet taki fajtłapa jak
Ciamajda może ich miło zaskoczyć.
Jak widzicie tematyka jest tu bardzo różnorodna. Z mamy tu opowieści o
kompleksach, zagrożeniach jakie niesie poprawianie siebie, odpowiedzialności,
rozsądnym korzystaniu z wynalazków, znaczeniu rozwijania własnych umiejętności
i możliwości polegania na innych oraz otwarcie na ich wady, dawanie im szansy
na wykazanie się.
Ilustracje znajdujące się pomiędzy tym, co znamy z klasycznych Smerfów, a grafiką
z komiksów o superbohaterech. Mamy tu pojawiające i znikające tło, które często
zastępuje grafika podkreślająca ruch. Śliskie kartki bardzo dobrze zszyto i
oprawiono w solidną, miękką oprawę, dzięki czemu publikacja jest estetyczna i
trwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz