Etykiety

niedziela, 15 maja 2022

Bridgertonowie

Zwykle nie oglądam seriali i chyba jestem najgorzej zorientowaną w temacie osobą, ale sięgnęłam po książkę Bridgertonowie i stwierdziłam, że zobaczę ekranizację. Zwłaszcza, że twórcy deklarują, że niewiele ma wspólnego z cyklem. I w sumie mają rację. O książkach pisałam. Dziś czas na serial, ale bez patrzenia przez pryzmat twórczości Julii Quinn. Do tego robię to po wielu znawcach tego typu przejawów kultury, więc pewnie nic nowego nie powiem, ale mam nadzieję, że jednak tak. Jeśli nie to nic się nie stanie, a czuję potrzebę podzielenia się własnymi odczuciami.
Twórcy przenoszą nas do XIX wieku, ale ze sporą wariacją tego, co było wymieszanego z fantazją współczesnych i pewnymi trendami w społeczeństwie, a także fantazją projektantów kostiumów. I szczerze mówiąc bardzo mi się to podobało. Inne materiały, osoby o innych kolorach skóry i pochodzeniu na królewskim dworze mnie urzekły. Zastrzeżeń mam jednak więcej, bo o ile osoby o ciemnej karnacji doczekały się jakiejś tam równości to kobiety nadal są własnością swoich mężów, nadal ich majątki należą do mężczyzn, nadal ich pozycja zależy od tego, jakiego mają ojca, brata lub męża, a także za jak bardzo przyzwoite uchodzą. Widzimy tu piękną walkę z problemem nierówności rasowej. Niestety zabrakło walki z szowinizmem i patriarchatem. Zaraz mi ktoś wytknie, że takiego problemu nie ma w Europie. Czyżby na pewno nie było? W Polsce to ciągle problem. Kto zostaje z dziećmi w domach, kiedy są małe, państwo wymyśla sobie obostrzenia? Kto najbardziej cierpi na likwidacji placówek opiekuńczo-wychowawczych dla najmłodszych na prowincjach? Komu wmawia się, że dane placówki mogą pracować tylko po pięć godzin, żeby gminy nie musiały dopłacać? Kobiety. To one dostają też niższe pensje, najczęściej są ofiarami przemocy w rodzinie oraz przemocy ekonomicznej ze strony państwa w przypadku porzucenia dzieci przez alimenciarzy. Wg badań socjologów rodziny to głównie one zajmują się niepełnosprawnymi dziećmi i bliskimi. Mężczyźni wybierają opcję ucieczki i usprawiedliwienia, że to damskie zajęcie jakby do opieki potrzebna była pochwa lub wagina. W wielu krajach inne rasy miały wcześniej prawa wyborcze niż kobiety…
Kolejny problem, który jest równie poważny jak dyskryminacja rasowa to dyskryminacja ekonomiczna i klasowa. Widzimy w serialu piękny podział na arystokrację i mieszczan (robotników, projektantów, biedotę). Zajmowanie się poszukiwaniem mężów, rywalizację o dobrych samców rozpłodowych przysłania wszystko. Oczywiście zdarzają się panienki chcące zaznać wolności, ale przez środowisko traktowane są jak dziwaczki. To samo dotyczy przedsiębiorczych mieszczan, którzy potrafią robić interesy. I co z tego, jak ich los zależy od rozkapryszonej i nic nierobiącej arystokracji trwoniącej pieniądze, które inni ciężko na nich zapracują. Czasami pojawiają się wątki pomocy biednym, ale jaka to pomoc, kiedy wygląda jak wsparcie naszych władz: najpierw oskubanie, a później jałmużna, bo wyzysk jest ważniejszy. A przecież to on jest najważniejszym współczesnym problemem. Zwłaszcza, że jeszcze 10 lat temu majątek 1% najbogatszych był tak duży jak pozostałych 99% ludzi. Teraz jest 200 krotnie większy… I ta przepaść ciągle się powiększa. I nie powiększa się przez to, że oni cięże pracują, mają lepsze pomysły. Mało tego: tylko skrupulatni badacze tych zjawisk otwarcie wskazują źródła nierówności: zawrotne dotacje od państw dla banków, co prowadzi do zmniejszenia zainteresowania innowacjami i inwestowaniem w nie, bo zasoby bankowe są ważniejsze. Gdyby Brigdertonowie byli osadzeni w XXI wieku mogliby się nazywać „Banksterzy” (nie mylić z bankierami).
Bridgertonowie to pokazywanie właśnie takich nierobów i zjadaczy tworzących podziały. Co z tego, że przybrani w inne rasy, jak problem jest ten sam i nie znika, bo tu nie o równość chodzi, ale o pokazanie świętości podziałów na bogatych i biednych, pracujących i takich, których lenistwo nie jest określane nieróbstwem i żebractwem jak w przypadku osób na różnego rodzaju zasiłkach, świadczeniach, rentach.
Czekam na czas, kiedy każdy pracujący będzie rozsądnie wynagradzany, w którym dostęp do komunikacji publicznej na prowincji nie będzie czymś nierealnym, a dostęp do opieki zdrowotnej nie będzie tylko ideą zapisaną w konstytucji i realizowaną po macoszemu. Czekam na czas, kiedy innowacyjność będzie ważniejsza od przejmowania zasobów przez banki, a spółki państwowe i banki nie będą wykupowały kolejnych mediów do manipulacji tylko ważne stanie się inwestowanie w innowację. Życzę sobie, żeby Bridgertonowie w końcu stali się tylko legendą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz