Polacy bardzo lubią być "zachodni". Zachód to
przecież luksus, kariera, bogactwo i elitarne kręgi. Jednak ciągle ciągnie się
za nimi piętno zbyt ścisłych kontaktów ze Wschodem, a konkretniej z Moskwą.
"Układ zamknięty" doskonale pokazuje zarówno jedno, jak i drugie.
Teraźniejszość ma na sobie brudy przeszłości. Przez bezmyślne błędy przeszłości
niszczona jest teraźniejszość pracowitych, inteligentnych młodych ludzi
wierzących w sukces w ojczyźnie. I nawet im się to udaje, ale... przeszłość
zmusza innych do zniszczenia teraźniejszych sukcesów.
Ta teraźniejszość w filmie może i jest zachodnia, ale jest
to Zachód gangsterski: wykształconych ludzi bez skrupułów i pomysłami na
niszczenie otoczenia oraz wzrost własnego bogactwa. Może i początkowo można
udawać w domu dobrego człowieka, ale z czasem zły charakter przeważa. Odwracają
się dzieci, wnuki się boją, najbliżsi są sterroryzowani. Nawet przyjaciele
uczestniczący w rosnącym bogactwie mają w pewnym momencie dość agresywnych
relacji. Zachodni gangsterzy to wykształceni i wpływowi pracownicy struktur
państwowych.
W "Układzie zamkniętym" przerażające jest to, że
są nimi osoby pracujące dla niezawisłych sądów, szukające winnych,
likwidujących przestępstwa. Starzy prokuratorzy doskonale czują się w
państwowym oceanie i bardzo dobrze wiedzą, które ryby są słabsze, a które
doskonałe do zjedzenia. Stare rekiny nie mogą same ciągle prowadzić
podejrzanych spraw lub kończących się zbyt kontrowersyjnie, ponieważ cała
sprawa od razu stałaby się oczywista. Do wykonania zadania trzeba znaleźć
mięczaka i nieudacznika, który jest bardzo ambitny. Jego chęć odniesienie
sukcesu trzeba doprawić wizją przyszłych bogactw, wygód, tajności
przekazywanych danych i ważności misji. Do tego najlepiej nada się letniskowy
domek na odludziu. Nie jest to jednak zwykły "domek". To myśliwska
willa, w której właściciel może pochwalić się swoją bezwzględnością, i w której
może złamać młodego, ambitnego mięczaka, a później mimo wszystko wpuścić go do
"przedsionka" wielkiego światka. tak urobiony podwładny jest w stanie
zrobić wszystko.
Wydaje się, że całej akcji mogłoby nie być, gdyby nie ciągnąca się przeszłość
"Wschodu", czyli przynależność wyrzuconego studenta do partii i jego
donos na dziekana , jako sympatyka syjonizmu. Jednak ci młodzi ambitni i rujnowani
ludzie nie są pierwszymi, ani ostatnimi. Fotrunki pracowników sprawiedliwości
rosły nie z państwowych pieniędzy, ale dzięki wykorzystywaniu stanowisk i
rujnowaniu, próbujących zmienić polskie realia, które okazały się przezroczystą
ścianą nie do przebicia, a za to miażdżącą psychikę. Żaden z bohaterów po
"przygodzie" z prokuratorem nie jest taki sam. Nawet ich rodziny do
końca życia odczują cień, jaki rzucił na ich domu stary skąpiec, wykorzystujący
młodego prokuratora.
Film zaczyna się bardzo sielankowo. Piękny śpiew. Przyjęcie
z okazji otwarcie nowoczesnych fabryk, które już od pół roku działają i
rozwijają się. Zwrot następuje już w tej miłej atmosferze. Dwóch starych
znajomych z prokuratury zaczyna szperać, na siłę szukać dowodów, usiłują wręczyć
łapówkę. Z każdą minutą te działania są mniej subtelne i mniej delikatne.
Wmieszane zostają media, urzędy, policja.
Film jest taki jak wszystkie inne gangstersko-policyjne: cel
to zarobienie dużej ilości pieniędzy, jednak chciwi starcy nie przewidzieli jednej
rzeczy. Jakiej? Trzeba zobaczyć.
Mimo, że jest to film podobny do innych to oszczędzono nam
przelewu hektolitrów krwi, egzekucji, ale pokazana przemoc wzbudza większe
emocje, bo uświadamia nam, że przecież to może spotkać i nas, że czytamy o tym
w codziennej prasie i traktujemy jak element nudnej codzienności. A przecież za
tymi historiami z prasy kryją się ludzie tacy jak my.
Układ zamknięty
reżyseria: Ryszard Bugajski
scenariusz: Mirosław Piepka, Michał S. Pruski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz