Pamiętacie książkę „Ale kupa!” Gida van Genechtena? Nie?
Jeśli Wasze pociechy uczą się korzystać z nocnika koniecznie musicie po nią
sięgnąć, ponieważ znajdziecie tam wspaniałą, ciekawską i bardzo dojrzałą
bohaterkę.
Mysz jest kwintesencją
ciekawego malca, który zabawki rozbroi…
… i w każdą dziurę zajrzy…
…a nawet do pieluch swoich kolegów
i koleżanek…
…żeby się pochwalić, że ona
już z pieluchy nie musi korzystać…
…zwierzaki też chcą
spróbować nowego sposobu załatwiania potrzeb fizjologicznych
W życiu każdego dziecka
przychodzi taki moment, że pieluszka staje się sprawą kłopotliwą. Jak poradzić
sobie z niespodziankami, które tam trafiają? Nie jest to zbyt oczywiste i
potrzeba dociekliwej myszki, która jeszcze nosi pieluszkę, ale powoli uczy się
kontroli nad fizjologią. Dla małych zwierzątek normą jest niezbyt pięknie
pachnąca zawartość. Wstydzą się jej, ale pozwalają sprawdzić myszce, co mają w
pieluszce. Kupy maja różne kształty i zapachy (inspirowane naturalnymi
kształtami). Tylko myszka ma pustą, ponieważ już korzysta z nocnika. Maluchy
widząc to również chcą spróbować. Poza wartością edukacyjną, która pozwoli
dziecku przetrwać czas sadzania na nocniku książka przyciąga ilustracjami i
okienkami. Nie znam malucha, którego ruchome elementy w książce by nie
przyciągały. Jest to świetna propozycja dla rodziców, którzy mają dość
tłumaczenia, dlaczego trzeba siadać na nocniku.
Książka ma jedną bardzo
poważną wadę: strony zbyt cienkie dla odbiorców, czyli dzieci około drugiego
roku życia, bo wtedy pojawia się problem pieluszkowy. Gdyby były one twarde,
kartonowe to zainteresowałyby mniejsze dzieci i dzięki temu wyręczyły rodziców
w walce z przestawieniem z pieluchy na nocnik. Dla mnie książka mogłaby być
nawet dwa razy droższa, gdyby była trwalsza.
Wielkim plusem są okienka.
Czytałyśmy i oglądałyśmy ją przez cały wieczór, a następnego dnia rano córka
sięgnęła właśnie po tę książkę, która w bardzo prosty sposób pokazuje to, co
dziecku jest bliskie i znane. A później książka zawędrowała do przedszkola, gdzie podbiła serca przedszkolaków. Z tego powodu, kiedy tylko zobaczyłam znajome nazwisko pisarza-rysownika stwierdziłam, że musimy mieć tę książkę i tym sposobem "Chce mi się kupę" trafiła do naszego domu.
Po nauce nocnikowania kolejnym etapem w dorastaniu jest nauka korzystania z
toalety. Nie zawsze jest to łatwe. Czasami dzieci unikają tego, co jest duże,
tajemnicze i wygląda strasznie. Tak toaleta jawi się bohaterom kolejnej książki
pisarza. W „Chcę mi się kupę” znane postaci doskonale radzą sobie z
korzystaniem z nocnika.
Nie zawsze sięgają po swój. Wtedy może myć prawdziwe
zamieszanie. W takim chaosie uczestniczy Piesek poszukujący miejsca do
załatwienia swoich potrzeb. Niestety wolna jest tylko toaleta. Jego przerażenie
jednak szybko mija i po skorzystaniu z niej dochodzi do wniosku, że już nie
będzie potrzebował nocnika. Czy inne zwierzęta pójdą jego śladem?
„Chce mi się kupę” to rewelacyjna lektura dla dzieci
uczących się samodzielności. Zabawna opowieść o biegającym od nocnika do
nocnika piesku w prosty sposób porusza ważny dla dzieci temat i pozwala oswoić
się z nieznanym. A do tego pokazuje, że strach przed czymś można pokonać.
Zdecydowanie polecam zarówno "Ale kupa!" i "Chce mi się kupę". Warto kupić obie książki. Piękne ilustracje, duża czcionka, ciekawe i bliskie dzieciom historie sprawią, że pociechy będą chętnie po nie sięgały. W drugiej książce nie pojawiają się już okienka i skierowana jest do przedszkolaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz