Jacek Hołówka, Etyka w działaniu, Warszawa 2001.
Książka
Hołówki cieszy się wieloma pochlebnymi opiniami ze względu na jej
bogactwo merytoryczne. Jednak to, co przez niektórych postrzegane jest
jako cecha pozytywna mi utrudniało lekturę. Naszpikowanie informacjami o
postawach w różnych epokach wprowadza mały mętlik tym, którzy szukają
realnego odniesienia do swoich postaw lub propozycji ich zmiany.
Liczne
nawiązania do Biblii, etyki średniowiecznych filozofów może wydawały
się autorowi niezbędne. Do tego dochodzi zbyt skrupulatna chronologia,
zagubienie priorytetowości wartości i jednoczesne uwypuklanie postaw, z
którymi identyfikuje się autor oraz przemilczanie tego, co niewygodne
sprawia, że lektura może być interesująca tylko dla tych, którzy są
zwolennikami postępowania zgodnego z nakazami Kościoła Katolickiego.
Współczesne
problemy takie, jak samobójstwo, eutanazja czy aborcja potraktowane są
chłodno i wielkim dystansem. Hołówka często ogranicza się do
przywoływania cudzych poglądów. Brak w tym żywej opisowości, przez co
odnosi się wrażenie, że książka powinna mieć raczej tytuł Historia etyki albo Historia moralności, a nie Etyka w działaniu.
Pornografia
Pierwsze rysunki aktów seksualnych pojawiły się już w VI i V wieku p. n. e. Były to sceny erotyczne między mężczyznami.
„W
starożytnej Grecji – tak jak później przez długie wieki w całej Europie
– wstrzemięźliwość seksualna była obowiązkiem kobiety, lecz nie
mężczyzny. Przedstawienie kobiet w sytuacjach intymnych mogło budzić
zażenowanie, podczas gdy przedstawienie mężczyzn nawet w karykaturalnych
pozach wydawało się czymś mniej ostentacyjnym”[1].
Gwałt, zniewolenie kobiet w starożytnej Grecji postrzegany był jako coś normalnego. Dowodem na to są liczne dzieła. W Przemianach Owidiusza
znajdujemy scenę gwałtu. Kobieta jest tu istotą słabą, bezradną,
odczuwającą wstyd, strach i bezsilność. Mężczyzna natomiast to postać
nie potrafiąca panować nad swoim popędem seksualnym i obciążający
kobiety winą za swe wybujałe potrzeby seksualne. Takiemu postrzeganiu
kobiety miały zapobiec dążenia feministek do wprowadzenia wychowania
seksualnego i braku przymusu kobiet do seksu. Walka o równą satysfakcję
seksualną.
Prostytucja
Domy
publiczne, a co za tym idzie również seks poza małżeński, znane są już
ze starożytnych źródeł. W wiekach średnich stała się ona nielegalna.
Kobiety były traktowane surowo. We wczesnym średniowieczu postrzegano je
jako niedoskonałe, bo powstałe z żebra Adama.
„W
późnym średniowieczu przez krótki okres traktowano prostytutki nieco
lepiej, ponieważ św. Augustyn, podobnie jak przed nim Solon, był zdania,
że są one niezbędne w dobrze zorganizowanym społeczeństwie”[2].
W
XIII wieku zakładano w Paryżu domy publiczne, by zapobiec gwałtom i
zdradom małżeńskim. W Awinionie powstała dzielnica prostytucji,
obejmująca kilka ulic. Konkurencję domów publicznych stanowiły łaźnie
publiczne.
„Prostytucję
tolerowano, dopóki była publicznie kontrolowana i – przynajmniej
oficjalnie – dostępna tylko dla nieżonatych mężczyzn. Mężczyzna, który
szedł do domu publicznego, dawał pośrednio dowód, że przyzwoite kobiety
pozostawia w spokoju. Taka postawa wydawała się niewiele mniej
szlachetna niż prawdziwa wierność małżeńska. Prostytutka gwarantowała, że niewierność mężczyzny jest błędem drobnym i bez konsekwencji, a więc łatwo wybaczalnym.
Natomiast cicha kochanka była prawdziwym i długotrwałym zagrożeniem.
Mogła odwieść męża od żony i ojca od dzieci. Mogła zajść w ciążę i żądać
pieniędzy. Zasługiwała więc na surowe traktowanie i na potępienie”[3].
W
XVI wieku zaczęły rozprzestrzeniać się choroby weneryczne. Wtedy też
prostytutki tracą na znaczeniu. Zamykane są domy publiczne. Na innych
zasadach działały kurtyzany, będące kochankami bogatych i wpływowych
mężczyzn: „Kurtyzany nigdy nie były potępiane przez potoczną moralność”[4].
W
starożytności rodzina liczyła niewiele dzieci. Mężczyzna był znacznie
starszy od żony i zajmował się utrzymaniem rodziny. Dziećmi i domem
zajmowała się kobieta ze służbą. Mężczyzna był właścicielem ogrodu
oliwnego, niewolników, żony i dzieci. To do niego należała decyzja
uznania lub nieuznania dziecka. Jeśli nie uznawał dziecka to je
porzucano. Kobiety zmuszano do usuwania dzieci. Kiedy ciąża oznaczała
„zhańbienie” ojciec lub mąż mieli prawo sprzedać kobietę w niewolę. W
Sparcie celibat był karany podatkiem.
Przez
wieki ludzie stosowali różnego rodzaju metody usuwania ciąży. W
tradycji judaistycznej dbano o prokreację. Podstawą tego jednak nie było
prawo płodu do życia. Istotniejszym elementem było prawo dziedziczenia.
Prawo płodu do życia zostało sformułowane w etyce chrześcijańskiej w IV
wieku. „Konserwatywny pogląd głosi, że celem stosunków seksualnych jest
płodzenie dzieci i że żona ma obowiązek współżyć z mężem na jego
żądanie, ponieważ ››winna jest mu posłuszeństwo‹‹. Ta zasada pozbawia
kobietę możliwości decydowania zarówno o tym, kiedy będzie w ciąży, jak i
o tym, kiedy będzie odbywać z mężem stosunek”[5].
Książka
ta na pewno będzie bardzo przydatna dla osób, które słabo znają
historię i pragną dowiedzieć się, w jaki sposób dawniej ludzie
rozwiązywali niektóre problemy społeczne. Szczególnie na czasie będzie
rozdział o aborcji i uświadomienie sobie tego, że obrona życia nie
zawsze stanowiła priorytet (co obecnie pragną nam wmówić niektórzy
politycy). Etyka w działaniu jest opasłym tomiskiem, w którym
zabrakło próby dialogu z czytelnikiem, skłonienia go do głębszej
refleksji nad wybranymi zagadnieniami. Może to być doskonały podręcznik
do etyki w szkole czy nawet na studiach pod warunkiem, że prowadzący
zajęcie poświęci sporo czasu na wzbogacenie go w dodatkowe
kontrowersyjne materiały.
http://www.wiw.pl/biblioteka/etyka_holowka/01.asp - Link do rozdziału XVII
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz