Mam w domu dwóch wielkich ściemniaków.
Ściemniak numer jeden biega ode mnie do drzwi i sygnalizuje „wyjście za potrzebą”, a kiedy wychodzimy patrzy na mnie wzrokiem: „Skoro już się wyrwałaś z domu to może wspólny spacer? Bo wiesz, mnie to tylko na spacerze zależy”.
Ściemniak numer dwa jest nieco bardziej wyrafinowany. Wyłącza inhalator i chwyta bluzkę (że niby się oblała). No to oglądam dokładnie bluzkę. Mówię, że sucha, ale uparcie trzyma i upiera się, że mokra, więc zmieniam i zdjętą wieszam na grzejniku. Po minucie inhalowania powtórka z rozrywki (tak, to to samo dziecko, które taple się w kałużach). Inne ściemniactwo to „na zmęczonego”. Idzie, wiesza się mojej ręki, ćwiczy kroki do „ministerstwa dziwnych kroków”, przez co reaguję: „Jak zmęczona to do wózka”. A w wózku zaczyna skakać… Kolejne ściamniectwo to „jaka jestem głodna”. To zwykle sygnalizuje krzykiem i pokazaniem drogi do sklepu. Po wyjściu jest zadowolona z faktu zrobienia zakupów i możliwości nakarmienia psa „ludzkim jedzeniem”, bo przecież o najlepszych przyjaciół się dba. Takich ściemniactw oczywiście jest więcej…
A jak ściemnieją Wasze dzieci i zwierzęta?
Ściemniak numer jeden biega ode mnie do drzwi i sygnalizuje „wyjście za potrzebą”, a kiedy wychodzimy patrzy na mnie wzrokiem: „Skoro już się wyrwałaś z domu to może wspólny spacer? Bo wiesz, mnie to tylko na spacerze zależy”.
Ściemniak numer dwa jest nieco bardziej wyrafinowany. Wyłącza inhalator i chwyta bluzkę (że niby się oblała). No to oglądam dokładnie bluzkę. Mówię, że sucha, ale uparcie trzyma i upiera się, że mokra, więc zmieniam i zdjętą wieszam na grzejniku. Po minucie inhalowania powtórka z rozrywki (tak, to to samo dziecko, które taple się w kałużach). Inne ściemniactwo to „na zmęczonego”. Idzie, wiesza się mojej ręki, ćwiczy kroki do „ministerstwa dziwnych kroków”, przez co reaguję: „Jak zmęczona to do wózka”. A w wózku zaczyna skakać… Kolejne ściamniectwo to „jaka jestem głodna”. To zwykle sygnalizuje krzykiem i pokazaniem drogi do sklepu. Po wyjściu jest zadowolona z faktu zrobienia zakupów i możliwości nakarmienia psa „ludzkim jedzeniem”, bo przecież o najlepszych przyjaciół się dba. Takich ściemniactw oczywiście jest więcej…
A jak ściemnieją Wasze dzieci i zwierzęta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz