Etykiety

poniedziałek, 12 marca 2018

Britta Teckentrup "24 godziny. Coś się dzieje na budowie!"

Britta Teckentrup, 24 godziny. Coś się dzieje na budowie!, tł. Joanna Maciuk, Warszawa „Prószyński i S-ka” 2018
Książki bez tekstu lub z niesamowicie małą ilością tekstu to jedne z naszych ulubionych lektur, ponieważ pomagają na nieco inne czytanie: szukanie rozwiązań zagadek, poszerzanie słownictwa, kształtowanie słownika globalnego, w kształtowaniu umiejętności koncentracji, opowiadania sobie przygód poszczególnych bohaterów, ćwiczenie spostrzegawczości oraz zachęcają do sięgania po książki. Takie lektury są doskonałym wstępem do wielu ćwiczeń: od poznawania liter po czytanie globalne.
Książki z serii „24 godziny” Britty Teckentrup doskonale wpisują się w „bez tekstowe” czytanki. Na każdej podwójnej stronie znajdziemy cztery pytania dotyczące tego, co można znaleźć na ilustracji, ale są to pytania pomocnicze i wcale nie trzeba z nich korzystać. Pracę z taką książką można zacząć od zwyczajnego przeglądania jej, obserwacji, co można dostrzec na ilustracji. Za każdym razem znajdziemy inny wycinek otoczenia, odmienną akcję, inne zwierzątka w ludzkich rolach. Dziecko może książkę przeglądać samodzielnie oraz korzystać z pomocy rodziców, którzy powiedzą mu jak nazywają się poszczególne elementy portowego otoczenia. Ilustracje pozwalają na poznanie statków pasażerskich, promów, statków turystycznych, platform wiertniczych, kajaków, mew, motorówek, żaglowców, koparek, latarni morskiej i wielu innych rzeczy.
Bez względu na porę dnia i pogodę życie w porcie tętni. Każdy spieszy do swoich obowiązków lub miło spędza czas. Na tylnej okładce znajdziemy wszystkich bohaterów pojawiających się w książce. Dzięki temu dzieci mogą poznać nazwy zwierząt oraz zawody, a także pory dnia: rano, przedpołudnie, południe, popołudnie, pod wieczór, wieczór oraz noc. Każda ta pora ma swoje uroki, które można odkryć z dzieckiem.
„24 godziny. Coś się dzieje w porcie!” Britty Teckentrup zabrała nas do portu. Poznałyśmy tam różnorodne statki, odkryłyśmy mnogość zajęć oraz zaprzyjaźniłyśmy się z wieloma bohaterami, których podglądamy przez cały dzień. Każda strona niosła ze sobą nowe wydarzenia. Ten sposób pokazywania świata przeniesiono do kolejnej książki przenoszącej nas na plac budowy. Dzięki „24 godziny. Coś się dzieje w porcie!" po raz kolejny mamy okazję pooglądać zwierzęta w ludzkich rolach. Po raz kolejny spotkamy rodziną Zająców. Poznamy też nowych bohaterów. Wszyscy znajdują się na tylnej okładce razem z portretami i podpisami, co pozwoli ćwiczyć dziecięcą pamięć. Już po nazwach możemy dostrzec tendencję do zabawy sytuacją i słowem. Nazwy bohaterów mogą też stać się pretekstem do wprowadzenia pierwszych liter: Elektryk Eryk, Celina Cieśla, Dźwigowy Dominik, Zenek Złotówka, Robotnik Roman aż proszą się o zabawy z literami i wymyślanie imion do określonych nazw zawodów.
Kiedy już zaprzyjaźnimy się z bohaterami możemy wejść w świat budowy przedszkola i domu Zająców. W lewym górnym rogu zawsze znajdziemy zegar, który stanie się idealną podstawą do wprowadzenia dziecka w świat godzin. Tuż obok zegara znajdziemy pytania wymagające zapamiętywania bohaterów oraz odszukiwania ich na planszy i określania jego czynności, dzięki temu będziemy ćwiczyć z dzieckiem spostrzegawczość. Zadania ułatwiają zwierzęcy bohaterowie. Określony gatunek łatwiej odróżnić od małych ludzików, którym nadano by imiona, dlatego uważam za trafne takie rozwiązanie, ponieważ nie tylko poszerzamy nazwy zwierząt, ale i pomagają nam na konkretyzowanie.
Kolorowa, całokartonowa, dużych rozmiarów, ale niegruba lektura skutecznie przyciąga uwagę młodych czytelników pięknymi ilustracjami, gwarem, niezwykłymi bohaterami (zwierzęta) oraz ich pupilami (też zwierzęta), a także dziwnymi wydarzeniami (pizza, która przypadkowo trafia do psów). Na kolejnych stronach znajdziemy zwierzęta operujące dźwigami, koparkami, wylewające beton, umieszczające żeliwne bele, wędrujące gdzieś z reklamówkami, przechodniów podglądających pracę, hipopotama wyprowadzającego psy, koty, wiewiórki i sowy zagubione w świecie ludzkich czynności. Przy okazji dzieci dowiedzą się z tej książki bardzo ważnej rzeczy: kiedy powstaje nowe osiedle muszą się na nim pojawić jednostki edukacyjno-wychowawcze. Obok domów i mieszkań różnych zwierząt powstaje przedszkole. Duża przestrzeń zmienia się w dobrze zorganizowany plac budowy, który będzie przemyślanym, praktycznym osiedlem. Żywa akcja i ciągle zmieniający się krajobraz skutecznie zachęca dzieci do opowiadania lub słuchania o tym, co robią radośni bohaterzy placu budowy. Dzięki grubym stronom i solidnemu klejeniu książka jest trwała.
Książka doskonale sprawdzi się zarówno w przypadku rocznych dzieci, jak i przedszkolaków. Każde dziecko znajdzie w niej coś innego dla siebie. Dla jednych będzie to pretekst do poznawania zwierząt i zawodów oraz podglądania placu budowy, dla innych stanie się inspiracją do piaskownikowych i dywanowych zabaw, w których dzieci staną się prawdziwymi ekspertami od budowy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz