Oglądacie lub czytacie z zafascynowaniem jak
bohaterzy niezwykłych przygód za pomocą umiejętności programowania potrafią
zmieniać świat? Ostatnio pisałam o wielu takich fantastyczno-naukowych
książkach. Kilku nawet patronowałam. Są wśród nich „Mur” Grzegorza Gortata, „Piętno
Pielgrzyma” Janusza Lasgórskiego i „Pole czaszek” Dariusza Muszera. We
wszystkich umiejętność zapanowania nad programem pozwala na przejęcie kontroli.
Niedaleka przyszłość w takich książkach to zadziwiająca wizja społeczeństw
podzielonych na kasty: rządzący są wtajemniczeni, poddani im podlegają,
buntownicy posiadają umiejętność przejęcia kontroli nad systemem zniewalania.
Już dziś posiadamy świadomość, że bez programowania,
umiejętności panowania nad urządzeniami ani rusz. Ciągle przybywa różnorodnych komputerów
kontrolujących coraz więcej aspektów naszego życia i ułatwiających codzienną
pracę. Poza tym programowanie może okazać się interesującą rozrywka pozwalającą
na rozwijanie twórczych i analitycznych umiejętności. Jednak, aby zacząć samodzielnie
tworzyć oprogramowanie trzeba odpowiednio dostosowanych lektur. Muszą one brać
pod uwagę wiek oraz umiejętności czytelników.
W ciągu ostatniego miesiąca na rynku wydawniczym pojawiło
się wiele propozycji. Dziś przyjrzę się trzem – moim zdaniem najciekawszym i najprzystępniej
napisanym – książkom dla młodych czytelników. Mogą po nie sięgnąć starsi
czytelnicy, którzy już potrafią obsługiwać komputer i chcą poszerzyć swoje
umiejętności.
Warto edukację zacząć od czytania serii „Dziewczyny
kodują” Stacii Deutsch. Pierwszy tom zatytułowany „Kod przyjaźni” dzięki
wykorzystaniu prostej historii wprowadza czytelników w podstawowe pojęcia ważne
w programowaniu orz rozwija w czytelniczkach poczucie własnej wartości.
Pokazując przygody dziewczyn rozwiązujących problemy oraz samodzielnie
tworzących aplikację przekonuje, że każdy z nas może to robić, ponieważ
programowanie jest dziecinnie proste. Wymaga tylko znajomości zasad,
umiejętności jasnego komunikowania poleceń i świadomości jakie kroki trzeba wykonać
kolejno.
„Kod przyjaźni” to opowieść o szóstoklasistce Lucy
biorącej udział w dodatkowych zajęciach z kodowania. Ma nadzieję bardzo szybko
nauczyć się programować. Ku jej zdziwieniu na pierwszych zajęciach nawet nie
włączają komputerach, a o programowaniu już nie ma, co wspominać. Mało tego:
robią kanapki. Dlaczego takie praktyczne i obrazowe zajęcie jest ważne
przekonajcie się sami.
Po pierwszych rozczarowujących zajęciach bohaterka
traci nadzieję na stworzenie aplikacji przypominającej choremu na raka wujkowi o
konieczności zażycia lekarstwa. Do tego dziewczynka zaczyna otrzymywać dziwne
liściki zawierające tajemnicze polecenia, które pozornie wydają się niczego nie
wnosić w umiejętności Lucy. Dziewczyna jednak bardzo szybko odkrywa, co się pod
tymi zadaniami kryje.
„Kod przyjaźni” to lektura nie tylko o programowaniu.
Pojawi się tu przyjaźń, zawiść, rywalizacja, poczucie odrzucenia. Bohaterka z
powodu niedomówień , braku jasnej komunikacji znajduje się w różnych,
nieprzyjemnych sytuacjach. Szybko odkrywa, że jasne wyrażanie myśli pomaga nie
tylko w programowaniu, ale i polepsza stosunki z ludźmi. Z tej perspektywy
nauka programowania staje się też doskonałym kursem psychologicznym.
Lucy z niepewnej siebie szóstoklasistki pragnącej
dorównać swoim wzorcom staje się bohaterką świadomą własnej wartości oraz
umiejętności. Klub kodowania pozwala jej na rozwijanie wielu talentów, wśród których
umiejętność prawidłowego formułowania pytań jest jedną z ważniejszych.
W lekturze nie zabraknie też pozytywnych wzorców rodzinnych.
Bliskie i przyjazne relacje z rodzicami oraz z wujkiem i przekomarzanie się ze
starszym bratem wybierającym się na studia. Do tego dochodzi niezwykła ostać
pani Clark, która nie jest nudną nauczycielką odbębniającą pracę, ale potrafi
zafascynować uczniów swoimi niezwykłymi opowieściami i rozbudzać wyobraźnię
młodych słuchaczy. Kobieta staje się dla wielu dziewczyn wzorem: chcą tak jak
ona uczyć się czegoś niezwykłego, panować nad sprzętami i podróżować. Innym
wzorcem dla Lucy jest mama – programistka. Nie tylko ona ma jednego z rodziców
zajmującego się programowaniem.
Wszystko, co
jest wartościowe, wymaga czasu.
Czytelnicy „Kodu przyjaźni” dowiedzą się, że poza
umiejętnościami technicznymi ważne są również relacje międzyludzkie, nad
którymi trzeba dużo pracować i poświęcić im sporo uwagi. Dzięki dobrym
stosunkom, życzliwości i otwartości bohaterzy są w stanie dużo więcej zrobić i
nauczyć się. Autorka pokazuje, że wymiana doświadczenia pozwala na szybsze rozwiązywanie
problemów, a co za tym idzie i naukę nowych rzeczy. W ciągu tygodnia
dziewczynki samodzielnie zdobywają podstawową wiedzę, wejdą w świat pojęć
programowania.
Seria „Dziewczyny kodują” jest ważna z kilku powodów.
Do najważniejszych należą obalanie mitów na temat dziewczęcych zainteresowań,
obalają stereotyp dziewczynki zainteresowanej lalkami, gotowaniem. Tu uczennice
posiadają takie zainteresowania, ale wcale nie przeszkadzają one w rozwijaniu
umiejętności technicznych. Pisarka pokazuje, że lepiej mieć dobre stosunki ze
znajomymi. Zobaczymy też dzieci i nastolatków odpowiedzialnych za własne życie
i świadomie podejmujących odpowiedzialne decyzje. Ponad to książka delikatnie
wprowadza w sposób programowego myślenia, przez co stanie się też dobrą lekturą
dla starszych osób chcących nauczyć się programowania.
Lekturą, po którą warto sięgnąć po zapoznaniu się z
podstawami jest „Kodowanie dla dzieci” Marca Scotta. Wydany przez Naszą
Księgarnię poradnik krok po kroku przeprowadzi początkujących programistów
przez podstawy programowania i pokaże, że korzystanie ze Scratcha i Pythona
może być bardzo dobrą zabawą. Oba programy bardzo się od siebie różnią: pierwszy
stworzono z myślą o dzieciach uczących się programowania. Dużym plusem jest tu
forma graficzna: młody adept sztuki programowania układa polecenia z bloczków.
Dziecko jeszcze bez rozwiniętej umiejętności pisania może zacząć wchodzić w
świat struktur języka programowania. Nauka schematu i jednoczesna zabawa
efektami sprawia dzieciom dużą frajdę. Po opanowaniu zasad tworzenia poleceń
płynnie przechodzimy do Phytona, czyli pisania kodu. Z tej lektury dowiadujemy
się, w jaki sposób wydaje się polecenia komputerom, w jaki sposób zacząć
programować, jakie są podstawowe polecenia, a do tego zyskamy sporo przykładów,
na podstawie, których sami możemy tworzyć inne programy. Nie zabraknie tu także
zachęty ze strony autora, który uświadamia, że błędy to część nauki i ważne
jest to, aby próbować dalej i traktować zajęcie jako rewelacyjną zabawę, którą
można bawić się ze znajomymi. Wśród proponowanych zadań znajdzie się wiele
ćwiczeń tworzenia zjawiskowych złudzeń optycznych czy obrazom używanym w grach
komputerowych nazywanych przez programistów duszkami. Młodzi czytelnicy
dowiedzą się jeszcze o tym, że fraktale to obrazy stworzone za pomocą komputera
i matematyki.
Dużym plusem jest tu stworzona przez Micka Marstona
forma graficzna. Na wielu stronach znajdziemy zrzuty ekranu z wieloma
komentarzami i wskazówkami, co pozwala na wchodzenie krok po kroku w
przekazywaną wiedzę i porównywanie z tym, co dziecko ma na własnym komputerze. Z
każdą stroną będzie ich mniej, ponieważ i czytelnik będzie bardziej
doświadczony i samodzielny. Do tego nie zabraknie tu ikonek, ludzików obecnych
w programach, kolorowych stron.
Publikacja jest przejrzysta, napisana prostym
językiem i na pewno mogą po nią sięgnąć również dorośli chcący opanować przydatną
umiejętność programowania. Poziom trudności jest stopniowany pomaga w utrwalaniu
zdobytej wiedzy i wprowadzaniu kolejnej. Nie jest to na pewno lektura na
tydzień czy dwa. Warto każdemu rozdziałowi poświęcić więcej czasu i spróbować
własnych pomysłów w granicach możliwości określonego języka.
Znamy podstawy? Warto sięgnąć po publikację wydaną
przez PWN „Uczymy dzieci programowania. Przyjazny przewodnik po programowaniu w
Pythonie” Brysona Payne’a. Książka ta różni się od dwóch wcześniejszych
objętością: ponad 300 stron. Wydaje się Wam, że to cegła, która zniechęci
dzieci? Ten podręcznik jest dla starszych dzieci i młodzieży oraz do wspólnej
pracy z dziećmi. Pomoże nauczycielom oraz rodzicom na stopniowe oswajanie
dzieci z językiem programowania. Znajdziemy w niej wiele wskazówek, w jaki
sposób siedząc w domu można nauczyć się tej przydatnej sztuki. Bryson Payne na
początku książki w prosty sposób tłumaczy nam podstawy i przypomina to, czego
dowiedzieliśmy się z wcześniejszych lektur. Jeśli nie mieliśmy okazji ich
czytać, a mamy naście lub kilkadziesiąt lat to będziemy w stanie wejść w sposób
komunikowania się z komputerem. Uważam jednak, że wcześniejsze książki mogą ułatwić
rozumienie wielu pojęć i szybsze wchodzenie w proponowane przez autora
ćwiczenia w Phytonie – jednego z ważniejszych języków programowania.
Każdy rozdział zaczyna się od wstępu przybliżającego
problematyką. Po jego zakończeniu znajdziemy zadania, którymi warto się pobawić
i poświęcić im więcej uwagi, aby utrwalić wiadomości, ponieważ będą niezbędne w
kolejnym rozdziale. W książce poznamy takie znane pojęcia jak malowanie,
liczenie, pętle, warunki, gry losowe, czasomierze, animacje, tworzenie gier. Od
prostych zabaw pomagających rozwijać umiejętność obliczeniowego toku myślenia przez
łączenie z graficznymi rozwiązaniami przejdziemy do projektowania własnych gier
oraz filmów. Książka dużo poważniejsza od wcześniejszych, więc warto sięgnąć po
nią w starszych klasach szkoły podstawowej. Po pierwszą bez problemu można
przeczytać już w przedszkolu, druga sprawdzi się od nauczania początkowego po
starszych kursantów, a ostatnia będzie odpowiednia od nastego roku życia.
Oczywiście trzeba wziąć również pod uwagę predyspozycje i zainteresowania
własnych pociech.
Jest na rynku wiele fajnych pozycji, dzięki którym możemy zaszczepić w swoim dziecku manię programowania. Może w przyszłości dołączy do zespołu https://craftware.pl i zacznie pisać aplikacje z prawdziwego zdarzenia. Żeby być dobrym w tym co się robi, to trzeba cały czas pogłębiać swoją wiedzę na temat kodowania i uczyć się oraz testować co rusz to nowe rzeczy.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń